Plebiscyt na Najpopularniejszego Strażaka Małopolski 2012 zorganizowany został przez Oddział Wojewódzki Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP w Krakowie oraz Gazetę Krakowską. Honorowym patronatem objął go marszałek województwa małopolskiego Marek Sowa, który był też fundatorem nagrody głównej.
Plebiscyt wygrał, mieszkaniec naszego powiatu dh Stanisław Kozdrój Naczelnik jednostki Ochotniczej Straży Pozarnej w Czchowie. W chwili obecnej w czchowskiej OSP działa 36 strażaków ochotników. Od 1995 roku jednostka weszła do Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego.
Uroczysta gala odbyła się w krakowskiej Szkole Aspirantów Pożarnictwa w Krakowie. Laureat w nagrodę otrzymał złoty hełm, statuetkę, pilarkę spalinową oraz pamiątkowe dyplomy.
Najpopularniejszemu strażakowi małopolski Stanisławowi Kozdrojowi składamy serdeczne gratulacje i życzymy samych sukcesów, zarówno w życiu osobistym jak i w prowadzonej działalności zawodowej i społecznej.
—
KOZDRÓJ STANISŁAW – naczelnik OSP Czchów
ur.03.05.1962 r w Czchowie
żonaty, czworo dzieci
Data wstąpienie do OSP: 01.1980 r (od 1976 r do 1980 r członek Młodzieżowej Drużyny Pożarniczej)
Posiadane odznaczenia:
– Wzorowy Strażak – 10.04.1985 r
– brązowy medal za zasługi dla pożarnictwa – 09.04.1986 r
– srebrny „ – 24.04.1992 r
– złoty „ – 17.04.1996 r
– Brązowy Krzyż Zasługi – 04.11.1992 r
– Medal Honorowy im. Bolesława Chomicza – 10.12.2011 r.
– Brązowy Medal LOK – 15.08.1992 r
– Srebrny Krzyż Zasługi – 06.11.1997 r
– Srebrna Odznaka Zasłużony dla Ochrony P.Poż – 31.08.2001 r
– Złoty Krzyż Zasługi – 26.03.2011 r
Rozmowa (w drodze powrotnej z finałowej gali konkursu) z naczelnikiem OSP Czchów Stanisławem Kozdrojem – Najpopularniejszym Strażakiem Małopolski 2012 roku.
Cieszysz się z tego, że jesteś w tym roku najpopularniejszym strażakiem małopolski?
St.Kozdrój: No pewnie! Tytuł Najpopularniejszego Strażaka Małopolski 2012 roku to duże wyróżnienie i ogromny zaszczyt. To również satysfakcja z tego co w straży robię no i potwierdzenie, że chyba robię to dobrze.
Możesz zdradzić kto zgłosił Twoją osobę do tego plebiscytu?
St.K: Nie uwierzysz ale najzwyczajniej nie wiem! Kapituła plebiscytu takich wiadomości nie upublicznia, a ja nie usiłowałem za wszelką cenę dowiedzieć się tego.
Ciężko było zdobyć to wyróżnienie?
St.K: Przecież dobrze wiesz! Mimo, iż strażacy ochotnicy – w swoich środowiskach – są dobrze znani i widoczni, to jednak o takich plebiscytach, tak naprawdę, niewielu ludzi wie i dopiero ich nagłośnienie oraz wyjaśnianie o co chodzi, może przynieść pożądane efekty. Nie chcę jednak aby myślano, że namolnie „żebraliśmy” o głosy. Po prostu rozmawialiśmy z ludźmi informując o plebiscycie i najzwyczajniej pytaliśmy czy nie zechcieliby oddać na nas głosu. Celowo mówię: „na nas”, ponieważ mój tytuł to przede wszystkim promocja naszej czchowskiej jednostki, ale pośrednio, także i całej gminy. Nie czytałeś Gazety Krakowskiej kiedy przedstawiała kandydatów do tego tytułu?
Czytałem. Faktycznie więcej napisali wtedy o OSP Czchów niż o Twojej osobie
St.K: No widzisz! Tytuł imiennie jest mój lecz profity – mam taką nadzieję – spłyną na wszystkich. Inaczej przecież rozmawia się z kimś kto ma w gminie (śmiech) najpopularniejszego strażaka, niż osobą z nie wyróżniającej się niczym jednostki.
Wierzysz w to?
St.K: Wierzę! Także dlatego, że w dziedzinie ochotniczego pożarnictwa jesteśmy po prostu dobrzy. I nie myślę tu o pokazowych zawodach czy wyrafinowanym sprzęcie, którego ciągle wszystkim ochotnikom brakuje, lecz o działaniach stricte ratowniczych. Mamy w jednostce dobrze wyszkolonych strażaków, którzy świetnie sprawdzają się we wszelkiego rodzaju akcjach i którzy nigdy jeszcze nie zawiedli. Nie zdarzyła się u nas odmowa wyjazdu z powodu braku ludzi czy niesprawnego sprzętu, a w innych jednostkach naszego powiatu czy województwa, takie przypadki bywały.
To także Twoja zasługa – nieraz widziałem jak ostro dyscyplinujesz podległych sobie strażaków
St.K: Wzoruję się na śp. Tadeuszu Wojakiewiczu, byłym naczelniku naszej straży, który podejmując różne inicjatywy, także społeczne, potrafił zachęcić strażaków do działania ale i też nie wahał się ostro zrugać niezdyscyplinowanych, czy przywołać do porządku opieszałych. Straż pożarna to przecież organizacja oparta na wojskowym porządku, gdzie rozkaz czy wydane polecenie to rzecz święta, a postawa czy zachowanie strażaka poza jednostką wpływa na jej wizerunek i postrzeganie ochotniczych straży. Młodzi nie zawsze zdają sobie z tego sprawę, ja też kiedyś sam tego doświadczałem. Wiem jednak do czego zmierzasz, nieraz przecież zwracałeś mi uwagę, że czasem zbyt ostro traktuję strażaków, ale powiedz teraz czy jednak niekiedy nie mam racji?
Niekiedy masz. A w domu pewno wielka radość z Twojego sukcesu?
St.K: No pewnie! Zwłaszcza dzieci są dumne.
Myślę, że nie tylko dzieci. Żona i mama pewno też. Zwłaszcza gdy przypomną sobie ile czasem przez Twoją strażacką pasję zjadły nerwów
St.K: Oj zjadły. Pewnego razu, (szeroki uśmiech) gdy byłem jeszcze młodym strażakiem, w naszym domu odbywało się, jak to na wsiach bywało, świniobicie. Po zrobieniu już kiełbas, kaszanek, boczków i innych wyrobów, niektóre z nich należało jeszcze uwędzić. Mnie wyznaczono obowiązek pilnowania wędzarni z całą jej zawartością. W czasie gdy masarz wzmocnioną herbatą wieńczył w domu zakończenie tego gastronomicznego dzieła, ja dokładałem do ognia drzewa, odwracałem smakowicie pachnące laski kiełbas i boczków no i pilnowałem aby w pobliże nie zakradł się jakiś złodziej – bo i takie rzeczy także się zdarzały. Pech (dla wędlin) sprawił, że w tym czasie na remizie włączyła się syrena. Nie zastanawiając się ani chwili, pobiegłem na zbiórkę. W tamtym czasie OSP jeździły głównie do pożarów, jak mógłbym więc od takiego obowiązku się uchylić! Sęk w tym, że nie powiadomiłem domowników, iż mają przejąć dozór nad wędzarnią. Finałem był pożar, tym razem naszej wędzarni! Spaliło się wszystko – boczki i kiełbasy też! Lepiej nie mówić co się działo po moim powrocie z akcji.
Nie chciałbym być wtedy w Twojej skórze!
St.K: (uśmiech) Parę razy, po usłyszeniu syreny, zostawiłem też w polu mamę z pełnym, nakopanych na niedzielny obiad, koszem ziemniaków. Tak, że chyba się już przyzwyczaili.
A nie pomyślałeś, że inni mogą wziąć Cię z tego powodu wręcz za dziwaka?
St.K: Biorę pod uwagę taką możliwość i nie przejmuję się tym. Ze swojego strażackiego doświadczenia wiem, że ci co krytykują strażaków ochotników, a czasem wręcz naśmiewają się z ich zaangażowania, często sami strażackiej pomocy potrzebują. Parę takich autentycznych przypadków znam, tak więc uwierz, że wcześniej czy później, życie skoryguje to negatywne nastawienie.
Kiedy uczcimy ten Twój sukces jakimś toastem?
St.K: Żaden toast nie wchodzi w grę! Wiesz przecież, że od kilku już lat nie używam alkoholu – podobnie z resztą jak ty. I co, źle nam z tym? Strażakom ochotnikom przyklejono niegdyś etykietę pijaków i trochę racji w tym było. Na szczęście od dłuższego już czasu naszej jednostki to nie dotyczy. Zdajesz sobie sprawę z tego, że w obecnych czasach, wyjechać do akcji pod wpływem alkoholu to dosłownie zbrodnia! Nie ta technika, nie te wyzwania i nie te zagrożenia co dawniej. Trzeba być odpowiedzialnym! Nie cieszy cię gdy zamiast iść na piwo, młodzi strażacy posiedzą na remizie przy komputerze czy zagrają w tysiąca?
Cieszy! Ale taki sukces i nic nie będzie?
St.K: (uśmiech) Jak to nic – w każdej chwili może być kolejna akcja! A tak poważnie: dziękuję wszystkim, którzy mnie wsparli, którzy na mnie głosowali, którzy uznali, że na taki tytuł zasługuję. Szczególnie wdzięczny jestem ludziom z zewnątrz. Tym, którzy z ochotniczą strażą bezpośrednio nie są związani, a którzy uznali, że w ten sposób mogą i chcą wyrazić swe uznanie dla ludzi, którzy ochotniczo swój czas poświęcają dla ratowania innych.
W Szkole Aspirantów Pożarnictwa w Krakowie odbyło się uroczyste wręczenie najpopularniejszym strażakom naszego województwa odpowiednich wyróżnień, a Tobie dodatkowo „złotego hełmu” – zostawisz go w remizie czy zabierzesz do domu?
St.K: Oczywiście, że zostawię w jednostce! Przecież bez niej nie było by tego sukcesu i wyróżnienia. Niech inspiruje do działania pozostałych, szczególnie młodych, druhów. Mam nadzieję, że informację o tej uroczystości na naszej stronie internetowej zamieścisz.
Zamieszczę. Na koniec jeszcze jedno: gdybym tak spisał tę naszą rozmowę i przekazał jej treść na przykład do jakiejś gazety?
St.K: (długi, głośny śmiech) Zgłupiałeś? Oczywiście możesz, myślisz jednak, że ktoś zechce to opublikować?
Zobaczymy.
Ze Stanisławem Kozdrojem gawędził Jerzy Wojakiewicz
—
straz.brzesko.pl