Zapraszamy do lektury rozważań prezesa LKS „Jadowniczanka” – Tadeusza Zycha.
Tekst o tyle ciekawy, że każdy kto ma okazję działać społecznie – nie tylko w zakresie sportu – jest w stanie potwierdzić bardzo celnie postawioną diagnozę różnych bolączek jakie trapią nasze społeczeństwo, a szczególnie szeroko pojętą aktywność obywatelską, a właściwie jej brak…
IB
—
Po roku pełnienia funkcji prezesa LKS odpowiadając realistycznie na zawarte w tytule pytanie muszę powiedzieć: Nie! Na dzień dzisiejszy nie stać nas na IV ligę. To, że obecnie jesteśmy w tak wysokiej klasie rozgrywek wydaje się wprost nieprawdopodobne. Nie jesteśmy do tego przygotowani ani organizacyjnie ani finansowo ani szkoleniowo i sportowo. Jest kilku zapaleńców, kilku ambitnych młodzieńców i kilku mieszkańców gotowych od czasu do czasu do pomocy, ale to nie daje jeszcze podstaw do dłuższego funkcjonowania klubu na tak wysokim poziomie. Jednak to dzięki tym nielicznym nasz LKS doszedł tak wysoko. I dzięki im za to. Na dzień dzisiejszy dużo nam jednak brakuje, żeby taki poziom utrzymać. I nie będzie to łatwe. Zwłaszcza, że jak już wcześniej zaznaczyłem braki są praktycznie na każdym polu.
Zacznę od tych aspektów, które są istotą sportu a więc i naszego klubu, czyli od szkolenia, wychowania i sportowej postawy naszych zawodników. Założeniem naszym jest budowanie mocnego klubu w oparciu o zawodników własnych wzmocnionych piłkarzami z sąsiednich miejscowości. Żeby jednak móc opierać się przede wszystkim na wychowankach, trzeba mieć młodzież, która oprócz tego, że umie grać, to jeszcze jest gotowa do pracy nad sobą, doskonalenia swoich umiejętności. Tymczasem u nas takiej młodzieży jest jak na lekarstwo. Bynajmniej nie brakuje u nas zdolnych, młodych piłkarzy, natomiast gorzej już jest, kiedy się stawia im wymagania, pokazuje ich błędy, wyciska z nich poty. Chciałoby się powiedzieć, że zachowują się wtedy jak panienki, ale to chyba byłoby obraźliwe dla panien. Wielu wówczas rezygnuje z gry, lub szuka w okolicy klubu, w którym nie ma takich wymagań. W ostatnich latach mieliśmy parę takich przykładów. Aby temu zapobiec i stworzyć możliwości dla tych, którym brak czasu lub silnej woli, utworzyliśmy drugą drużynę, gdzie na obecność na treningach kładziemy mniejszy nacisk. W ten sposób kilku młodych zawodników ma możliwość utrzymania kontaktu z ligową piłką. Niestety, dla wielu młodzieńców nawet zmobilizowanie się raz w tygodniu do 90 minutowego wysiłku jest za dużym wyzwaniem. Druga drużyna mimo tego istnieje i dzielnie walczy o punkty, choć czasami w niepełnym nawet składzie. Muszę to powiedzieć, że „rezerwy” LKS-u funkcjonują w dużej mierze dzięki kilku czterdziestokilkulatkom, którzy stawiają się na każdy mecz i dzięki temu drużyna ta może rozgrywać mecze. Ideą powstania „rezerw” było jednak stworzenie drużyny, która byłaby dla młodych piłkarzy przedsionkiem do pierwszego składu. Mam nadzieję, że kiedyś tak będzie.
Problemy z młodzieżą zaczynają się nawet wcześniej, bo już w wieku juniora. W ostatnim czasie w składzie naszych juniorów zabrakło kilku dobrze zapowiadających się piłkarzy. Powód jest jeden – brak chęci do pracy nad sobą i rozwijania swojego talentu. Postawa taka, jest dla mnie także wyrazem braku koleżeńskości. Piłka nożna jest bowiem grą kolektywną a trening jest tym, co piłkarz daje do drużyny od siebie. Talent ma darowany od Boga, a dopiero zaangażowanie w treningach jest własnym wkładem. Mam nadzieję, że nasi młodzi koledzy zrozumieją to i wezmą się do solidnej pracy na treningach, a w niedługim czasie staną się podporą naszej drużyny. Bez zdolnej, pracowitej i ambitnej młodzieży, w dłuższym czasie nie mamy co liczyć na sukcesy LKS-u.
Sprawą niezwykle istotną dla utrzymania klubu w wysokiej klasie rozgrywek jest także zbudowanie solidnych podstaw organizacyjnych. Niestety, na zaangażowaniu 3-4 ludzi nie da się oprzeć funkcjonowania klubu w IV lidze – chyba, że będą to bogaci emeryci niemający innych zajęć. Ale na takich nie mamy raczej co liczyć. Liczymy więc na zaangażowanie się w sprawy klubu większej ilości lokalnej społeczności. Ci, którzy swoją pracą dotychczas pomagają w utrzymaniu boiska i drużyny mają też swoje obowiązki, swoją pracę i nie zawsze mogą być do dyspozycji klubu, a w naszej sytuacji kadrowej brak jednego z udzielających się ludzi już prowadzi do wpadki organizacyjnej. Dlatego sztab klubu musi zostać rozbudowany. Tylko skąd wziąć chętnych do bezinteresownego zaangażowania się w prace klubu? Chętnych wszakże zapraszamy. Przy omawianiu spraw organizacyjnych wypada wspomnieć o tych, którzy udzielają się najbardziej, czyli o Bogdanie Kołodzieju, Marku Sali czy też Janie Okasie i Stanisławie Siepierowskim. W ostatnim czasie działania klubu ponownie zaangażował się także były zawodnik a później prezes naszego klubu – Stanisław Rams, którego pomoc bardzo sobie cenię i bardzo na nią liczę. Niestety, bardzo dużą stratą w aspekcie organizacyjnym jest odejście, po kilkudziesięciu latach działalności dla dobra klubu pana Józefa Móla, na którego głowie przez lata były wszystkie sprawy związane z działalnością sportową klubu. Podobno nie ma ludzi niezastąpionych, ale jeśli są to Pan Józef jest z pewnością jednym z nich. Żywimy przeto cichą nadzieję, że Pan Józef wróci jednak do klubu i wesprze nas swoją aktywnością. Mamy też nadzieję, że zgłoszą się także Ci, którzy dotychczas aktywnie nie działali. Miejsce dla każdego się znajdzie.
Kolejnym ważnym aspektem funkcjonowania klubu są finanse. W tym wymiarze również nie jest u nas różowo. Nie ma się co łudzić, że za 25-45 tysięcy, które mamy szanse pozyskać w ciągu roku z Gminy można utrzymać drużynę seniorów i co najmniej 3 drużyny młodzieżowe oraz udźwignąć koszty utrzymania boiska wraz z niezbędnymi pomieszczeniami w pełnej gotowości do rozgrywek i treningów. Doliczając do tego opłaty licencyjne, sędziów, transport daje nam kwotę trzykrotnie wyższą. A gdzie jakieś wzmocnienia, remonty, zakupy? W bieżącym roku przychylniejszym okiem na nasz klub popatrzył Urząd Gminy, znacznie wspomogła nas firma GRANIT (w szczególności Pan Zygmunt Popiela); finansowo oraz wkładem pracy wspierali nas także Pan Stanisław Sala i Kołodziej Bogdan a pracą i sprzętem Mularz Janusz oraz Pan Zapiór. Niestety wszystko to za mało na utrzymanie drużyny IV-ligowej. Chciałbym tu podziękować wszystkim darczyńcom, społecznikom, także tym, którzy tylko w niewielkim stopniu nas wspomogli, bo przecież jest wiele firm, które nawet w najmniejszym stopniu nam nie pomogli, mimo, że byłoby ich na to stać, jak na przykład firma „LEŚ”, której korzenie są w Jadownikach. Oczywiście, aspołeczne postawy też trzeba tolerować, ale niekoniecznie już pochwalać. Tak czy owak na dzień dzisiejszy, bez dodatkowego wsparcia finansowego na utrzymanie IV ligi nas nie stać. Przez ostatni rok deficyt finansowy klubu pokrywałem z prywatnych środków, jednak jestem zbyt słaby, żeby udźwignąć takie obciążenie przez dłuższy czas.
Na zakończenie powrócę jeszcze do wymiaru sportowego naszego klubu, uzasadniając, dlaczego mimo wszystko pozostaję w klubie. Otóż, jest w klubie kilku młodzieńców, którzy oprócz umiejętności piłkarskich mają jeszcze charakter, ambicję, są pracowici i mają otwarty umysł. Niestety, takich jest tylko kilku. Kilku też jest takich, którzy mają duże umiejętności piłkarskie, ale z pozostałymi cechami jest już gorzej. Dlatego mamy zawodników mających predyspozycje dobrych piłkarzy, ale nie mamy drużyny. Kolektyw to nie spotkanie się przed meczem 11 facetów, którzy chcą wygrać, tyle, że kiedy wychodzą na boisko sprawiają wrażenie jakby każdy grał dla siebie, w efekcie przegrywając z drużynami, które mają mniejsze umiejętności piłkarskie, lecz tworzą kolektyw. Nawet „gryzienie trawy” w czasie meczu nie pomoże. Charakter, ambicję i koleżeńską postawę trzeba pokazać na treningu, w czasie przygotowań do rozgrywek, a sam mecz to jest już zbieranie plonu z tego, co wypracowaliśmy. Jeżeli praca była słaba to i plon jest żaden. W ostatnim czasie właśnie zbieramy plon z naszej pracy tzn. przegrywamy mecz po meczu. Mimo wszystko uważam, że drużyna ta ma potencjał, i dla tych kilku wartościowych młodych ludzi gotów jestem dalej dla niej pracować, wierząc, że oni pociągną za sobą tych uzdolnionych, ale trochę leniwych, trochę egoistycznych i tych, którym trochę brakuje charakteru. Po wyeliminowaniu tych niedociągnięć możemy stworzyć solidną drużynę na długie lata.
Oczywiście do tego potrzebne są też odpowiednie podwaliny organizacyjne i finansowe. Dlatego zwracam się do wszystkich, którym leże na sercu dobro naszego klubu, dobre imię naszej miejscowości, a którzy mają trochę wolnego czasu o zaangażowanie się w sprawy klubu, a tych, których stać, o finansowe wsparcie naszego klubu. Planujemy m.in. wydanie „kart klubowych” dla każdego, który wpłaci na konto klubu kwoty 100 zł w ciągu roku. Do tych, których nie stać na taki wydatek zwracamy się o uczestnictwo w meczach naszej drużyny (wydatek 5 zł lub 3 zł ulgowe), a tych, dla których nawet taki wydatek przekracza możliwości finansowe prosimy o korzystanie z usług firm, które nas wspomagają, a których reklamy widnieją na naszym stadionie – niech przynajmniej w ten sposób wesprą nasz klub.
Jeśli jednak się okaże, że nie ma w Jadownikach ludzi, którzy by chcieli się zaangażować społecznie, że nasza młodzież nie ma na tyle charakteru by wytrwale trenować, że nie ma na tyle darczyńców żeby utrzymać klub, trzeba będzie wdrożyć jakiś plan B czy C. Może to być np. oddanie klubu miejscowości, w której będą lepsze warunki organizacyjno-finansowe (np. Mokrzyska, Szczepanów czy Bucze). Można też stworzyć LKS Gminy Brzesko – zawsze to w kilku miejscowościach znajdzie się więcej społeczników, entuzjastów piłki nożnej, darczyńców. Na razie jednak o tym planach nie myślimy lecz mamy nadzieję, że uda się zbudować solidne podstawy piłki nożnej na wysokim poziomie w Jadownikach.
Tadeusz Zych
Nasuwa mi się tutaj jedna myśl przy okazji wspomnianego wyżej „les-ia”, czy wszyscy ludzie, którzy nie wykładają pieniędzy na SPORT NARODOWY jakim jest futbol są antyspołeczni? Na miejscu pana Edmunda podał bym pana prezesa do sądu i podejrzewam że nie miał bym problemu z udowodnieniem winy 🙂