10 marca obchodzony jest co roku Światowy Dzień Nerek. Z tej okazji w całym kraju odbyło się szereg konferencji naukowych i akcji informacyjnych mających na celu popularyzację wiedzy o chorobach nerek.
Na przewlekłą chorobę nerek cierpi ok. 4,5 mln Polaków, ale ponad 90 proc. nie wie o tym i nie leczy się. Większość z nich prawdopodobnie umrze przedwcześnie, z powodu powikłań sercowo-naczyniowych – podaje w swoim komunikacie PAP.
Tymczasem, wielu z tych zgonów można by uniknąć, gdyby przewlekła choroba nerek była wykrywana wcześniej – w stadium, w którym można znacznie spowolnić jej rozwój. Nieocenionym narzędziem w jej wczesnej diagnostyce są proste i tanie testy, takie jak badanie ogólne moczu i pomiar stężenia kreatyniny we krwi, podkreśla prof. Jacek Manitius – prezes Polskiego Towarzystwa Nefrologicznego.
Według niego, każda dorosła osoba, nawet jeśli czuje się zdrowa, powinna je wykonywać raz do roku. Dlatego nefrolodzy apelują do lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, by częściej zlecali te badania pacjentom.
Przewlekła choroba nerek jest najczęściej powikłaniem źle leczonej cukrzycy lub nadciśnienia tętniczego. Występuje częściej niż cukrzyca, ale w społeczeństwie jest zupełnie nieznana. O tym, że choroby nerek są wykrywana za późno i za rzadko świadczy fakt, że tylko 5 proc. osób, które na nią cierpią dożywa leczenia nerkozastępczego (tj. przeszczepienia nerki lub dializoterapii), przy czym połowa z nich słyszy diagnozę choroby w momencie, gdy ma już niewydolność nerek.
Zdiagnozowanie choroby nerek na wczesnym etapie jej rozwoju pozwala zastosować odpowiednie leczenie hamuje jej postęp. „Właściwie leczone schorzenie rzadko może doprowadzić do skrajnej niewydolności nerek – podkreślił prof. Gellert. – Oczywiście, optymistyczne jest to, że bez własnych nerek można żyć, ale ja zawsze powtarzam, że lepszy nawet kawałek własnej nerki niż cała cudza lub sztuczna. Dlatego o nerki warto i trzeba dbać”.
—
Źródło PAP