Don't Miss
Home » Sport » Olimpia Bucze, to Czesław Borowiec!

Olimpia Bucze, to Czesław Borowiec!

fotaKlub Olimpia Bucze za dwa lata będzie obchodził pół wieku swojego istnienia i intensywnej działalności. Założony został w 1968r. przez śp. Stanisława Migdała, który w tym czasie był nauczycielem w Szkole podstawowej w Buczu, a następnie przeprowadził się do Mokrzysk z którą to miejscowością związał się już do końca życia. Był między innymi dyrektorem tamtejszej szkoły, oraz uznanym działaczem społecznym. W 1998r. prezesurę klubu objął pan Czesław Borowiec, który już osiemnaście lat prowadzi Klub w niełatwych czasach intensywnych zmian społecznych, gdzie zmierzyć się trzeba nie tylko z brakiem pieniędzy, ale również ze zmieniającymi się oczekiwaniami młodzieży, dla której sport jest tylko jedną z alternatywnych propozycji zagospodarowania wolnego czasu. Czesław Borowiec całą swoją aktywność sportową poświęcił LZS „Olimpia” Bucze. Przez 26 lat był piłkarzem i członkiem pierwszej drużyny. Grał w drużynie jeszcze w wieku 46 lat! Wszystko w jednym klubie! Obecnie nadal jest filarem Olimpii, mimo że już w innej roli.

dsc_2752Młodzież wychowana w czasach Internetu,  to już nie ci sami młodzi ludzie dla których trening w lokalnym klubie i cotygodniowy mecz, był  jedną z nielicznych jeżeli wręcz nie jedyną rozrywką. Mimo to, obecnie w Klubie Olimpia Bucze trenuje i uczestniczy w rozgrywkach w swoich klasach aż cztery drużyny piłkarskie: pierwsza drużyna czyli Seniorzy, a także Juniorzy, Trampkarze i Młodzicy (w wieku szkoły podstawowej). Nie jest łatwo zorganizować pracę aż tylu drużyn. W sumie rocznie jest aż 72 mecze, z tego 36 na wyjeździe. Do tego dochodzą mecze sparingowe, towarzyskie itp. No i oczywiście regularne treningi wszystkich drużyn. To wymaga ogromnej pracy organizacyjnej na zapleczu. Trzeba zorganizować transport, czy też zatroszczyć się choćby o to,  o to aby wszystkie drużyny miały wyprane stroje na mecze. Ponieważ drużyn jest aż cztery, więc prezes Czesław Borowiec osobiście co tydzień we własnym domu pierze te cztery komplety strojów. Stroje seniorów nie mieszczą się na jedno załadowanie do pralki, więc są prane na dwa razy.

W sumie daje to pięć pełnych pralek co tydzień! Bywa, że czasem trzeba prać dwukrotnie, bo na białych elementach strojów plamy po trawie nie chcą puścić i trzeba poprawić, żeby stroje jakoś wyglądały. Cała ta praca jest wykonywana absolutnie społecznie. Dodatkowo koszty energii elektrycznej oraz proszku do prania tylu strojów przez cały rok prezes Borowiec ponosi z własnej kieszeni.

Klub ma tylko jednego trenera, bo po prostu zwyczajnie nie wystarcza środków na więcej. Taki Okocimski, który gra w tej samej lidze, ma trenerów aż sześciu, bo tak się jakoś złożyło, że radni miejscy przyznali Okocimskiemu pięć razy więcej pieniędzy niż Olimpii Bucze, a Burmistrz Wawryka taki podział zaakceptował.
Seniorzy już drugi sezon występują w klasie okręgowej TOZPN. Grają w grupie I Tarnowskiej (bo w okręgu tarnowskim są dwie grupy). W tej samej w której gra Strażak Mokrzyska czy właśnie KS Okocimski z Brzeska. W ubiegłym sezonie drużyna zajęła 8 miejsce, co wcale nie było takim złym rezultatem jak na beniaminka. W tym sezonie też radzi sobie nieźle. Niedawno spotkała się z Okocimskim u siebie i zremisowała 1:1. Działacze Okocimskiego nie zachowali się specjalnie uprzejmie. Kręcili nosem, że ponoć punkt medyczny nie był (według nich) odpowiednio zabezpieczony. Usłyszeli w odpowiedzi: człowieku nie mam pieniędzy tyle co ty (tak ogólnie mówiąc). Trzeba przyznać, że działaczom Okocimskiego z najwyższym trudem przychodzi zejście na ziemię. Nie robią nic aby zmniejszyć niechęć jaką budzą u działaczy sportowych pozostałych klubów spowodowaną przez długie lata nierównym, niesprawiedliwym i po prostu nieuczciwym podziałem przez gminę środków na sport.

Aby móc występować w klasie okręgowej należało zmodernizować posiadane zaplecze, tzn. powiększyć płytę boiska, ponieważ jej rozmiary nie odpowiadały przepisom ustalonym przez OZPN w Tarnowie, oraz wyremontować zaplecze sanitarne. Szczerze mówiąc, ten remont należało już dawno przeprowadzić niezależnie od tego czy drużyna byłaby w klasie okręgowej czy też nie. Obiekt postawiony w czynie społecznym u początku istnienia Klubu, takimi sposobami jakie wówczas były osiągalne, posiadał też taki standard. Np. na sufitach była czcina na której był położony tynk. Tak się wtedy budowało. Biorąc dodatkowo pod uwagę kilkadziesiąt lat eksploatacji, jego stan przypominał bardziej jakieś ruiny, niż zaplecze sportowe przeznaczone  dla ludzi. Konieczne było zmodernizowanie sanitariatów, pryszniców, oraz pomieszczeń dla drużyn i sędziów. Należało min. położyć płytki itp. Całość prac została wyceniona na 26 tysięcy złotych.  Obiekt należy do gminy Brzesko, więc powinna to zrobić gmina. Burmistrz Grzegorz Wawryka, wobec realnego zagrożenia że klub nie dostanie licencji na grę
w klasie okręgowej, zdecydował się z rezerwy wyasygnować kwotę ….11 tysięcy złotych. Nie da się jednak ukryć że 11 tysięcy to nie 26 tysięcy. Wyglądało na to, że remontu nie da się przeprowadzić,  ponieważ w ekonomii cudów nie ma. W tej sytuacji prezes Czesław Borowiec po prostu ……wyłożył z własnej kieszeni brakujące 15 tysięcy. Dokładnie tak! Piętnaście tysięcy złotych czystej gotówki wyłożył, aby dokończyć remont szatni w obiekcie będącym własnością Gminy Brzesko, bo gmina zajęta inwestycjami na sześć i pół miliona w halę sportową w Brzesku o olimpijskich rozmiarach, nie miała ochoty marnować dodatkowych piętnastu tysięcy na jakąś tam budę w Buczu. Obecnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu lokalnej społeczności, budynek naprawę robi wrażenie. Bardzo ładne pomieszczenia dla drużyn, sędziów, sanitariaty dla kibiców, pomieszczenie techniczne na sprzęt. Można pozazdrościć takich warunków. W przyszłości byłoby bardzo uzasadnione przebudowanie płyty boiska w taki sposób, aby lepiej wykorzystać posiadany i ogrodzony teren. Część prac, w postaci piłko chwytów została już wykonana. Cały teren, dzięki determinacji prezesa Borowca, został ogrodzony w tak jak powinno to być aby można było całość wykorzystać w jak najlepszy sposób. Za ogrodzeniem jest wykonany utwardzony parking. Gdyby udało się boisko przebudować w przyszłym roku, to na 50 lecie klubu w 2018r. obiekt prezentowałby się całkiem dobrze. Może się uda przekonać radnych, żeby choć raz posłuchali i przychylili się do całkiem rozsądnej prośby.

dsc_2757Infrastruktura sportowa Bucza obejmuje jeszcze słynnego Orlika. Został wybudowany i z wielką pompą oddany do użytku w dniu 14 maja 2014 roku. Pogoda była wówczas co prawda pod psem, było zimno i jeszcze deszcz padał, ale to nie przeszkodziło w uroczystym przecięciu wstęgi, bo przecinanie wstąg to szczególnie umiłowane zajęcie burmistrza Wawryki – umie to robić profesjonalnie i z gracją. Tak więc, jako się rzekło, płyta boiska ze sztuczną nawierzchnią została oddana do użytku aby tubylcza młodzież mogła w pełnym komforcie zażywać rekreacji i sportu. Na sztucznej nawierzchni się skończyło (no jeszcze dwa piłko chwyty, tzn. takie wyższe płoty z siatką za każdą z bramek, żeby piłka nie uciekała poza boisko). Brak było jakiejkolwiek infrastruktury towarzyszącej. Całość została obsypana ziemią, która w zamyśle inwestorów miała chyba po jakimś czasie zarosnąć trawą. Niestety, trawa jakoś nie chciała rosnąć i sztuczna nawierzchnia brudziła się błotem wnoszonym przez graczy na butach. Boisko z pozostałych dwóch boków nie było ogrodzone, więc piłka i tak uciekała. Prezes Czesław Borowiec nie mógł na to spokojnie patrzeć. Wiadomo było, że w ten sposób płyta boiska po prostu szybko się zniszczy. Starał się przekonać władze gminy, że tak być nie powinno, że pasuje tego Orlika dokończyć przez wybudowanie jakichś chodników wokół murawy, no i oświetlenie też by się przydało bo przecież Orliki w Brzesku są oświetlone i nikt się temu nie dziwi. Poza tym trzeba mieć na uwadze, ze treningi odbywają się wieczorami. We wrześniu czy październiku zmrok zapada już wcześnie. Treningi mają miejsce ok. 18.00-18.30, bo przecież zawodnicy muszą przyjechać ze szkoły albo pracy, coś zjeść, wykonać jakieś podstawowe obowiązki domowe i dopiero wtedy przyjechać na trening. Gdy nie będzie oświetlenia, to cały okres wczesnojesienny będzie stracony, bo przecież ciemności nie da się trenować. Jeżeli ktoś nie wierzy, to niech wyłączy światło na Orlikach w Brzesku i popróbuje tej sztuki.

W gminie dowiedział się żeby – kolokwialnie mówiąc – wybił sobie to z głowy. Gmina zrobiła płytę boiska i na tym koniec! O żadnych fanaberiach dodatkowych nie chce słyszeć!

Wobec takiego dictum, nie mogąc liczyć na pomoc z Urzędu Miejskiego, z inicjatywy Prezesa Borowca działacze LZS Olimpia Bucze wspólnie z działaczami zaangażowanymi w  Stowarzyszeniu na Rzecz Rozwoju Wsi Bucze zorganizowali festyn, a dochód przeznaczyli na dokończenie na Orliku prac których gmina nie chciała zrobić. Zebrali dość znaczną kwotę, bo 4.500 zł. Wszystkie zebrane środki zostały przeznaczone na chodnik. Pani Anna Niedzielska zrobiła nieodpłatnie mapkę do celów budowlanych, projekt oświetlenia również nieodpłatnie wykonał pan Stanisław Kobyłecki i tak przystąpili do prac. Z jednej strony  płyty boiska wykonali chodnik szerokości 2,5 metra a drugiej 0,5 metra, łącznie dało to 150 m2 chodnika. Wykonali ogrodzenie  z dwóch stron o łącznej długości 100 metrów i wysokości 2,8 metra, wstawili osiem słupów o wysokości 12 metrów, na każdym zamontowali po dwa halogeny. Kabel do podprowadzenia oświetlenia o łącznej długości ok. 200 metrów  przekazał nieodpłatnie pan Stanisław Kobyłecki. Z kolei pan Paweł Zaczyński wykonał prace związane z montażem tego oświetlenia i zafundował cztery halogeny. Państwo Maria i Ignacy Lis podarowali ok. 10 kubików betonu. Zaangażowała się młodzież, ale i osobiście sam prezes jak również członkowie jego rodziny. Teraz Orlik w Buczu wygląda tak jak powinien wyglądać od początku. Całość prac kosztowała ok. 45 tysięcy złotych, a te środki których zabrakło znowu dołożył prezes Borowiec. Przecinania wstęgi tym razem nie było, ale mimo to Orlik jest wykorzystany w lepszym stopniu, iż gdyby tych prac nie wykonano.

Prezes sam  żyje skromnie. Jest już na emeryturze nauczycielskiej, dodatkowo prowadzi sklep i większość dochodów przeznacza na swój ukochany Klub Olimpia Bucze. A nie są to bynajmniej wszystkie wydatki. Prezes regularnie opłaca rachunki za media: wodę, energię elektryczną, gaz, bo okazuje się, że w gminie Brzesko nie wolno płacić środkami z dotacji za prąd w pomieszczeniach klubowych. Zresztą nawet jakby było można, to biorąc pod uwagę wysokość tych dotacji, i tak nie byłoby z czego zapłacić. Rocznie tych rachunków jest bowiem na ok. pięć tysięcy złotych. Tak więc prezes płaci z własnych pieniędzy od lat, choć mało kto o tym wie. Wygląda na to, że prezes Borowiec jest nie tylko prezesem, nie tylko pracownikiem technicznym, praczką ale również największym cichym sponsorem swojego klubu. Gdyby nie ten sponsoring i ta licząca setki godzin rocznie praca, nie wiadomo jaki byłby los Olimpii Bucze. Wiele klubów w okolicy poupadało lub ledwie wegetują, bo nie ma chętnych aby wykonywać tę niekończącą się harówkę działacza sportowego (lub raczej bezpłatnego parobka) i jeszcze dodatkowo nieustannie dopłacać do wszystkiego z własnej kieszeni, albo nieustannie chodzić i żebrać o parę złotych. Stałym mecenasem klubu są państwo Maria i Ignacy Lisowie, właściciele Firmy Lis-Bet, którzy nie tylko wspierają wszystkie inwestycyjne i remontowe projekty prezesa, ale również corocznie przeznaczają pewne środki na bieżącą działalność Klubu. Gdyby takich dobroczyńców było jeszcze kilku, to biorąc pod uwagę zaradność prezesa, Klub mógłby funkcjonować na jeszcze wyższym poziomie.

Czesław to starosłowiańskie imię które znaczy: ten który zasługuje na cześć i sławę. Bucze może nie ma farta do hojności ze strony gminnych dostojników, a dzieci w szkole nie mają sali gimnastycznej i jak jest zimno, czy też pada deszcz, to ćwiczą na szkolnym korytarzu, ale ma szczęście, że ma takiego człowieka jak Czesław Borowiec, który nie dla próżnej sławy, czy dla orderów, poświęca swój czas i pieniądze alby w Buczu coś się działo, żeby młodzież miała gdzie trenować i w dorosłym życiu miała miłe wspomnienia tych lat, kiedy wspólnie z kolegami jeździło się na mecze, odnosiło zarówno wspaniałe zwycięstwa jak też i smutne porażki, które kształtowały charakter, i że zawsze gdzieś w tym wszystkim był niezastąpiony prezes Czesław Borowiec.

Kieruje Klubem już tak długo, że współczesna młodzież nie pamięta żadnego innego prezesa. Za ich życia był zawsze ten sam. Po prostu Olimpia Bucze to Czesław Borowiec. Podobno nie ma ludzi niezastąpionych, ale wszyscy się zgodzą, że prezesa Czesława Borowca lepiej nawet nie próbować zastępować kimkolwiek, bo naprawdę ciężko byłoby komuś sprostać poziomowi poświęcenia który prezes Czesław podniósł tak bardzo wysoko. Oby więc tylko zdrowie mu dopisywało jeszcze przez długie lata.

Prezes Borowiec posiada jeszcze jedną pasję – jest wspaniałym trenerem tenisa stołowego i w tej dyscyplinie również osiągnął imponujące sukcesy. O tym jednak w drugiej części, bo po prostu nie da się w kilku zdaniach opisać wielu lat pracy wychowawczej i szkoleniowej, która rozpoczęta na surowym korzeniu przyniosła spektakularne wyniki.


Jan Waresiak