Samorządy gminne, przynajmniej te w których włodarze nie traktują gminy jako wygodnego szmalociągu dla siebie i rodziny, starają się jak mogą zapewnić mieszkańcom w miarę godziwe warunki życia. Samorządy to ta władza która jest zawsze najbliżej obywatela. Musi się zająć zarówno wywożeniem śmieci jak i zapewnieniem dostępu do kultury, rozrywki, sportu, oświaty, szeroko rozumianej opieki społecznej. Lista wyzwań z którymi musi się zmierzyć wójt czy burmistrz jest przeogromna. Należy do nich też stworzenie klimatu dla potencjalnych inwestorów, bo rozwój biznesu, to wpływy z podatków i miejsca pracy dla mieszkańców, a więc eliminowanie biedy i dawanie ludziom jakiejś perspektywy na przyszłość.
Jedne samorządy potrafią w kilka lat porośnięte krzakami ugory zamienić w tętniącą życiem strefę przemysłową, a inne – jakoś tak się składa – potrafią tylko dużo mówić co to zrobią jak już się zbiorą do roboty. A czas leci. Wszystko zależy od tego, czy mniej lub bardziej sprawdzony gospodarz posiada jakąś wizję rozwoju, czy tylko wizję swojego trwania i pobierania poborów w „najwyższej dopuszczalnej stawce”. W dzisiejszych czasach jeden człowiek nie może podołać takiemu zadaniu, bo to po prostu niemożliwe. Trzeba się znać na tysiącach przepisów, współpracować z wieloma instytucjami. Do tego potrzebny jest zgrany i dobrze współpracujący zespół, który śmiałą wizję szefa potrafi wcielić życie, czyli tak zrobić aby słowo stało się ciałem. Zatem do kluczowych umiejętności szefa należy umiejętność otoczenia się właściwym zespołem współpracowników. Właściwa promocja gminy, to przekonanie potencjalnego inwestora, że wśród setek innych propozycji właśnie ta gmina będzie dla niego najlepsza.
Kierownik Krzysztof Bigaj, to niewątpliwie filar obecnej ekipy i jeden z najbliższych współpracowników Burmistrza Grzegorza Wawryki. Od początku gospodarzenia w Brzesku odpowiada za budowę wizerunku i wdraża w życie burmistrzową wizję rozwoju gminy. Do tego potrzebna jest dobre przemyślana strategia i właśnie odpowiednie cele, które chce się osiągnąć. Na posiedzeniu Komisji Finansów Rady Miejskiej w dniu 20 października 2016r. , kierownik Krzysztof Bigaj ogłosił; „Należy wziąć pod uwagę, że Brzesko to nie jest miasto wielkiego przemysłu, jest to przyjazne miasto dla ludzi, gdzie buduje się nowe domy, gdzie jest bezpiecznie, ekologicznie i dobrze się żyje i na tym należy bazować”.
Dobrze się żyje chyba tylko Burmistrzowi, kierownikowi Bigajowi i kilkunastu najlepiej zarabiającym urzędnikom. Robótkę mają na miejscu i w cieple. Nie muszą się tłuc do odległych miast czy poniewierać się za granicą, w oddzieleniu od rodziny. Mają trzynastki, dodatkowe premie, fundusz socjalny, nagrody jubileuszowe i wszystko co troskliwa gmina może zapewnić swoim pracownikom.
Prawda jest taka, że choćby gmina była nie wiadomo jak zadziadowana, to pieniędzy na wypłatę dla burmistrza i urzędników przecież wystarczy. Pracowici jak pszczółki lokalni przedsiębiorcy przyniosą do budżetu owoce swojej pracy, a władza podzieli, poczynając – jak Pan Bóg przykazał – od siebie. Przedsiębiorcom się powie: jak już koniecznie się wam umyślało firmy rozwijać, to sobie drogę do działek za własne zbudujcie, bo my na to kasy nie damy, a poza tym nie „widzicie, że jemy?”
Są osoby w mieście którym przeszkadzają świetlne reklamy, bo rażą po oczach. Radzi by je więc jak już nie całkowicie wygasić, to przynajmniej jakoś stonować. Nad tym problemem pochyla się z troską połowa rajców szacownej brzeskiej Rady Miejskiej, bo to jest najbardziej „jaskrawy” problem w Brzesku w dzisiejszych czasach. I tu znowu kierownik Krzysztof Bigaj wyraża swoje przemyślenia: „Brzesko nie może być dużą metropolią. Mamy piękny rynek, ale mamy też nadmiar kolorowych i krzykliwych reklam, które nie przystają do secesyjności rynku. W innych miastach jest inaczej, rynek jest piękny ponieważ została unormowana gospodarka reklamowa.”
No taki Kraków po prostu płonie ze wstydu. Co prawda nie mają w tym Krakowie w rynku takich kamieniczek jak te w Brzesku, więc jakoś można wybaczyć i z politowaniem pokiwać głową nad tym odpustowym bezguściem. No i nie mają też kierownika Biura Promocji tej klasy co Krzysztof Bigaj – to wiele tłumaczy. A Bochnia wcale nie lepsza od Krakowa, też reklam tyle nawieszali, jakby nigdy w życiu reklamy świetlnej nie widzieli. Cieszą się tym jak dzieci.
Dalej, na tym samym posiedzeniu (widocznie w tym dniu miał wyjątkową wenę twórczą) kierownik Bigaj przedstawił propozycję „…….utworzenia skansenu XIX wiecznej wsi Polskiej na terenach gminnych przy Rancho Pasja”.
Biorąc pod uwagę dotychczasowe osiągnięcia, zwłaszcza w porównaniu z innymi samorządami, ekipa burmistrza Wawryki na czele z szefem od promocji ma szansę na sukces w skansenologii w zdecydowanie większym zakresie. Jeszcze parę lat i cała gmina Brzesko będzie wielkim skansenem, Kierownik Bigaj co wieczór przez megafon ogłosi: już dziesiąta na zegarze, gaście światła gospodarze! Po czym zgasną rażące po oczach neony, a włączony dyskretnie mechanizm zwinie na rulon asfalt, żeby ktoś, korzystając z ciemności, nie zajumał go w nocy kiedy zacni mieszczanie zasną przy boku równie zacnych mieszczanek spokojnym snem sprawiedliwego i ekologicznego. A jak się komuś nie podoba taka wizja życia człowieka poczciwego, to zamiast siać zamęt i defetyzm, zawsze może się wyprowadzić z przyjaznej i ekologicznej gminy Brzesko. Taką propozycję dla niezadowolonych też już zgłosił parę lat temu jeden z prominentnych brzeskich VIPów – specjalista od uzdrawiania wszystkiego. Kto by to taki mógł być?
—
Jan Waresiak