W dzisiejszym materiale Łukasza Wrony w stacji RDN możemy przeczytać o problemach mieszkańców miasta związanych z utylizacją gałęzi…
Spory problem mają mieszkańcy Brzeska z oddawaniem odpadów zielonych. Skoszona trawa, czy zgrabione liście są zabierane na bieżąco. Pracownicy firmy, która odbiera śmieci w Brzesku nie chce zabierać gałęzi.
Mieszkańcy skarzą się, że nie mają co z nimi robić. Przedstawiciele firmy odpowiadają, że też mają z ich utylizacją problem.
Wielkie zdziwienie pojawiło się na twarzy Pana Jerzego, gdy zobaczył, że pracownicy firmy wywożącej odpady zabrali tylko worki, w których była skoszona trawa. Zostawili te, w których były gałęzie.
– Zaczynają się problemy, których nie było, gdy zaczęto odbierać te odpady zielone – dodaje.
Janusz Filip, prezes Brzeskich Zakładów Komunalnych tłumaczy, że firma ma problem z ich utylizacją. Odpady zielone oddają do kompostowani, ta jednak nie chce obierać gałęzi. Zostaną zabrane jeżeli będą rozdrobnione przez mieszkańców. Przedsiębiorstwo nie chce tego robić.
– Nasza baza jest wśród osiedla domków jednorodzinnych. Każdy hałas powoduje, że właściciele nieruchomości interweniują – mówi prezes.
Mieszkańcy gałęzie bezpłatnie mogą zawieźć na własny koszt na bazę BZK, lub spalić je w ogródku. W gminie Brzesko nie ma takiego zakazu.
—
Nasz komentarz:
Rozumiemy problemy związane z uciążliwością rozdrabniania gałęzi w lokalizacji jaką ma BZK, niemniej jeżeli są problemy – to warto szukać rozwiązań. A te są dosyć oczywiste. Kilka lat wstecz gałęzie można było oddawać do brzeskiego MPECu, który współspalał biomasę. Jeżeli nawet obecne władze MPECu odeszły od tej idei – to przecież bez problemu mogą użyczyć nieodpłatnie lub wynająć za niewielką opłatą plac na swoim terenie dla BZK. To oczywiście głównie kwestia chęci. Ale czy ktoś znajdzie w sobie chęci?
—
rdn.pl / IB