Wywiad z Ksawerym Masiukiem, Mistrzem Polski Juniorów w sztafecie 4*100m stylem zmiennym i brązowym medalistą Mistrzostw Polski Juniorów na 200m stylem grzbietowym, mieszkańcem Tarnowca i dawnym zawodnikiem BOSiR Brzesko a od dwóch lat UKS G8 Bielany Warszawa.
Witaj w Nowym Roku Ksawery
Dzień Dobry, pozdrawiam wszystkich Czytelników „Informatora Brzeskiego”.
Za Tobą bogaty 2018 rok, możesz krótko go podsumować?
Trudno w kilku słowach to zrobić ale postaram się. Myślę, że najważniejszym dla mnie był udział w moich pierwszych Mistrzostwach Polski. W czerwcu w Olsztynie na Letnich Mistrzostwach Polski na długim basenie i w grudniu, też w Olsztynie Zimowych Mistrzostwach Polski na krótkim basenie. Z czerwcowych Mistrzostw byłem zadowolony, choć nie stanąłem indywidualnie na podium ale jechałem na nie niestety po kontuzji, która wyłączyła mnie w najgorętszym miesiącu z treningów i przygotowań. To co założyłem, to wywalczyłem czyli finały A na 50m, 100m i 200m w stylu grzbietowym i finał B na 200m zmiennym. W sumie udało się wywalczyć 4. miejsce na 200m, 5. na 100m i 10. na 50m stylem grzbietowym. Na 200m zmiennym byłem 12. Z Olsztyna wyjechałem ze złotem w sztafecie, wywalczonym z pięknym akcentem.
A co to za akcent?
Na 4*100m stylem zmiennym udało nam się wywalczyć złoto, poprawiając przy tym Rekord Polski, który był starszy ode mnie.
Brawo, jakim stylem płynąłeś w sztafecie? Grzbietem?
Nie, grzbietem płynął mój klubowy kolega, który jest Wicemistrzem Polski w tym stylu. Mnie udało się wygrać wewnętrzne eliminacje i płynąłem motylkiem.
Słyszałem, że podczas Zimowych Mistrzostw w Olsztynie również zdobyliście złoto i też pobiliście rekord.
Tak, to prawda. Zimowe Mistrzostwa Polski w Olsztynie na krótkim basenie były dla mnie znacznie szczęśliwsze, bo indywidualnie na 200m stylem grzbietowym zdobyłem brąz, na 100m do szczęścia zabrakło mi 0,06s i musiałem „zadowolić” się 4 miejscem, a na 50m wywalczyłem 5 miejsce. Na 100m i 200m stylem zmiennym wywalczyłem finał B, ale trener, wycofał mnie za moją aprobatą z obydwu, bo miałem ważniejsze starty w sztafetach. Tym razem udało mi się wywalczyć miejsce w składzie naszej najmocniejszej sztafety. Zdobyliśmy brąz na 4*200 dowolnym, do srebra zabrakło nam 0,07s, ale taki jest sport. Na 4*100m dowolnym wywalczyliśmy srebro i wreszcie na 4*100m zmiennym wywalczyliśmy złoto, znowu ustanawiając rekord nowy rekord Polski, lepszy od poprzedniego prawie o 7 sekund.
Czyli można powiedzieć, że pełny sukces?
Na pewno, z każdych Mistrzostw wyjeżdżałem w sumie zadowolony, choć niedosyt pozostawał. W letnich czułem braki w treningach po kontuzji. Po zimowych chyba jeszcze długo będzie mnie prześladować te 0,06s na 100m stylem grzbietowym i 0,07s na 4*200m stylem dowolnym. To mniej więcej długość dużego palca i … bywa. Tata przypomniał, że na Mistrzostwach Małopolski wywalczyłem złoto dopływając przed moim kolegą Olkiem Kusiem z Alfy Bukowno szybciej o 0,02s. Taki jest sport i myślę już o kolejnych Letnich Mistrzostwach Polski, tym bardziej, że będą w Oświęcimiu w mojej rodzinnej Małopolsce.
Oprócz Mistrzostw Polski będziesz wspominać inne starty?
Oj było ich bardzo, bardzo dużo. Na pewno bardzo ważnym był udział w pierwszych moich Arena Grand Prix z seniorami. Te pierwsze doświadczenia dość ciężkie, ale i przyjemne, bo popłynąć przy mistrzu Radku Kawęckim, to zaszczyt, czy spotkać Alę Tchórz, Kacpra Majchrzaka lub Olę Urbańczyk.
Rozmawiałeś z nimi?
Hahaha nie próbowałem, a oni z takimi młodymi też nie rozmawiają przed startami, a po idą do hotelu odpocząć. Rozmawiałem za to na mistrzostwach kilkukrotnie z legendą polskiego pływania Pawłem Korzeniowskim, ale dlatego, że miałem przyjemność trenować przez chwilę pod jego okiem, kiedy był trenerem sekcji pływackiej Legii Warszawa i mnie zna.
Czy to wszystkie ważne zawody w 2018?
Brałem udział w Mistrzostwach Warszawy, Mazowsza, Województwa Łódzkiego ale myślę, że tym co jeszcze warto wymienić to start na Mistrzostwach Polski Szkół Sportowych w Raciborzu, gdzie wywalczyłem indywidualnie 3 srebrne i 1 złoty medal, a nasza szkoła SP 263, której uczniowie są zawodnikami G-8 Bielany zdeklasowała wszystkich.
Byłeś długo zawodnikiem BOSiR Brzesko, jak wspominasz swój klub teraz?
BOSiR Brzesko będzie zawsze w moim sercu, bo to był mój pierwszy ,tak na poważnie klub. Tu były moje początki, razem z moimi koleżankami i kolegami zaliczaliśmy pierwsze starty, w barwach BOSiR Brzesko przez dwa lata byłem najlepszym zawodnikiem Małopolski w mojej kategorii wiekowej i tego wszystkiego nie zapomnę nigdy. Jestem dumny, że tu pływałem.
Nie żałujesz zmiany klubu?
Nie, bo dzięki temu mogę pospać co najmniej godzinę dłużej (śmiech) i nie spędzać codziennie 2-3 godzin w samochodzie.
A poważnie?
To było zupełnie poważnie. Kiedy trenowałem w BOSiR Brzesko mama budziła mnie na poranne treningi o 5:20 rano, o 5:40 wyjeżdżaliśmy z Tarnowca do Brzeska. Po przejechaniu 38km wchodziłem do wody o 6:30 i przed 8 wracałem do Tarnowca do szkoły, by po zakończeniu znów jechać do Brzeska i tak codziennie przez pięć dni. Czasem również w sobotę. Teraz wstaję o 6:10 jadę 10 km na Bielany i zaczynam trening o 6:30, o 8:15 wychodzę z wody i idę do szkoły 300m. Po szkole idę albo na siłownię, albo wracam na basen i tyle, albo aż tyle, Po treningach wsiadam w metro i wracam do domu. Jeśli nie ma startów w sobotę, to mam trening na długim basenie. On jest jeszcze bliżej domu, bo tylko parę kilometrów.
Teraz rozumiem, co miałeś na myśli
Ponadto ja już miałem duże problemy, aby pogodzić szkołę w VI klasie i treningi w Brzesku. Gdybym pozostał w sezonie 2017/18 to w siódmej klasie byłoby to praktycznie niemożliwe. Pani Dyrektor Szkoły w Tarnowcu Anna Chmura oraz moja Wychowawczyni Iwona Orczyk bardzo szły mi na rękę, jeśli chodzi o treningi, ale jak spojrzałem na podział godzin moich dawnych kolegów z klasy już po przejściu do Warszawy, to o porannych treningach w Brzesku można było zapomnieć, a popołudniowe też byłyby problematyczne. Na Bielanach uczę się w szkole sportowej. Tutaj podział godzin jest dostosowany do naszych treningów i nie musze się martwić, czy się spóźnię, czy po mistrzostwach wychowawca usprawiedliwi moja nieobecność. Dla przykładu, kiedy wracaliśmy teraz z Zimowych Mistrzostw mieliśmy mieć sprawdzian z historii i to zaraz w poniedziałek. Trener interweniował i sprawdzian został przełożony, bo z mistrzostw wróciło 18 uczniów z 30 osobowej klasy. W Tarnowcu pewnie został był zwolniony ze sprawdzianu ale nikt specjalnie na mnie nie przekładałby go na inny termin.
To masz bardzo liczną klasę?
Jeśli porównać moja klasę Szkole Podstawowej w Tarnowcu, to bardzo, a bardzo liczną (śmiech)
A ile było Was w klasie w Tarnowcu?
Tylko 16
To prawie jak w prywatnej szkole
Nie wiem, bo nigdy nie uczyłem się w prywatnej szkole, ale było nas niewielu i było bardzo fajnie. Teraz też nie narzekam. I to jest kolejna różnica, w mojej klasie jest w sumie 23 pływaków i pływaczek. Jest ich więcej, jak pływało w całej lidze małopolskiej. Na treningu mam z kim pływać, co było problemem w Brzesku. W BOSiR mogłem trenować i ścigać się jedynie ze starszym o dwa lata Jankiem Nowakiem, albo z młodszym o rok Patrykiem Gibułą, a czasami z Amelią Marek, czy Weroniką Kusion przed Jej odejściem do Oświęcimia. Tutaj pływam codziennie z Wicemistrzem Polski w grzbiecie Oliwierem Sieczkiem, z Pawłem Białkiem, który też jest bardzo dobry w grzbiecie i długo walczyłem z nim o prymat na 50m. Dzięki temu mam stałą motywację do pracy.
A inne różnice?
Na pewno bardzo ważnym jest stała obecność trenera i jego asystenta na treningach i zawodach.
W BOSiR nie miałeś?
Na początku, kiedy przyszedłem do BOSiR byliśmy grupą pływaków o niewielkiej różnicy wieku i wszyscy mieli te same treningi. Trener był z nami cały czas i nas korygował. W sezonie 2017 doszedł Wojtek Wojdak do BOSiR Brzesko i to zmieniło istotnie nasze treningi, jak i chyba całą organizację klubu. BOSiR to mała sekcja i nie stać było chyba klubu na dodatkowego trenera, a ciężko pogodzić trening profesjonalisty jakim jest Wojtek Wojdak z treningami młodzików. Myślę, że wielu z nas to odczuło. Trener Kacer, z uwagi na obciążenia treningowe związane z Wojtkiem Wojdakiem nie jeździł z nami praktycznie na zawody, tylko sami rodzice. Potrzebowałem, żeby podczas startu ktoś mnie przygotował, powiedział co źle zrobiłem po starcie. Rodzice, nie wystarczą. Kiedy stało się już jasne, że sekcja z Wojtkiem Wojdakiem nie może funkcjonować w oparciu o jednego trenera przyszedł wtedy do pracy z młodzikami Michał Kacer, brat trenera. Na ostatnich mistrzostwach Województwa Małopolskiego na jakich startowałem w barwach BOSiR w 2017 roku trener Michał Kacer był już w zastępstwie trenera Marcina i był dla nas młodych rewelacyjnym wsparciem. Zresztą na wszystkich zawodach gdzie się spotykaliśmy ostatnio, to podchodzi, rozmawia i kibicuje. Świetny przyjaciel zawodnika. Tutaj w G8 Bielany Warszawa nie ma problemu z trenerami ale to bardzo duży klub. Na treningu, na każdym torze jest trener lub asystent, na każde zawody jedzie co najmniej jeden trener i asystent trenera. Po każdym starcie czeka mnie” spotkanie” z Wielkim Bratem i gorzka chwila prawdy albo gratulacje. Przyzwyczailiśmy się, że trener widzi wszystko i reaguje, nawet jeśli nam się wydaje, że tak nie jest . Dziś nie wyobrażam sobie, że to mogłoby funkcjonować inaczej.
Jak przyjęli Cię w klasie? Nie miałeś problemu że przyszedłeś z małej miejscowości?
Nie, absolutnie, ale ja sporą grupę chłopaków z mojego obecnego klubu poznałem podczas startów na zawodach „Od Młodzika do Olimpijczyka” w Warszawie. Ponadto razem ze mną równocześnie przyszło wielu chłopaków z całej Polski. Marcel Tarasewicz z Olsztyna, potem dołączyli Oliwier Sieczek i Maxim Jendrzejczyk z Jagiellonki Warszawa. Teraz przyszła do naszej klasy moja koleżanka z Galicji Kraków Martyna Piotrowicz. W klasie rok starszej jest Adam Przystał, który przyszedł tutaj za mną z Solnego Miasta Wieliczka, dwa roczniki wyżej jest Janek Barczyk z UKS Omega Olkusz. Tworzymy tu już sporą grupę z Małopolski. Nie miałem, tak jak i inni problemów z adaptacją, bo tu nie ma takich problemów, każdy ma swój indywidualny problem, ten w wodzie.
Na koniec, jaki jest poziom warszawskiej szkoły? Przyszedłeś w końcu ze szkoły … no można powiedzieć wiejskiej?
Jakby powiedzieli moi koledzy grubo z tą wsią (śmiech). Tarnowiec to w zasadzie peryferie Tarnowa, a Szkoła Podstawowa im. Hetmana Jana Tarnowskiego w Tarnowcu jest dużą szkołą i jeśli chodzi o poziom nauki, to chyba jest zaliczana do najlepszych w tym regionie. Ja przynajmniej jak przyszedłem do mojej szkoły czyli Szkoły Podstawowej nr 263 im. Powstańców Wielkopolskich w Warszawie nie miałem żadnych problemów programowych, nie czułem tez abym był gorszy z matematyki, czy innych przedmiotów, tyle że musiałem polubić język rosyjski, który tu jest powszechny w szkołach warszawskich. Choć jesteśmy klasą sportową, to obowiązują nas te same standardy i nie ma mowy o tym abyśmy mieli jakąś taryfę ulgową. W tym roku np. nie pojedziemy na Mistrzostwa Polski Szkół Sportowych do Raciborza, żeby nie miało to wpływu negatywnego na nasze wyniki podczas egzaminu.
Dziękuję za rozmowę
Dziękuje i pozdrawiam wszystkich mieszkańców Brzeska i Powiatu, którzy kiedyś mi kibicowali. Proszę trzymajcie dalej kciuki za mnie.
—
IB