Kolorowy peleton Tour de Pologne zgodnie z planem przemknął przez Borzęcin Dolny. Przed godziną 12:00 kilkuset widzów zgromadzonych w centrum miejscowości na własne oczy mogło zobaczyć to niecodzienne wydarzenie. Mimo, że start do IV etapu, wiodącego z Tarnowa do Katowic usytuowano w oddalonym zaledwie o 16 km od Borzęcina Łęgu Tarnowskim to w tym czasie ośmioosobowa grupa kolarzy zdążyła wypracować już kilkuminutową przewagę nad całym peletonem. Ucieczka, złożona głównie z kolarzy polskiej grupy CCC Polkowice nadawała mocne tempo, a zgromadzonym widzom dała przedsmak prawdziwego ścigania. Wszyscy czekali jednak na polskiego lidera Tour de Pologne, wypatrując w peletonie żółtej koszulki Rafała Majki. Najbardziej wyczekiwany zawodnik pojawił się w połowie stawki, oszczędzając zapewne siły na finisz, do którego, licząc z Borzęcina, zostało jeszcze 215 km.
Na mecie w Katowicach po raz drugi z rzędu najlepszy okazał się zawodnik BMC Racing Team. Po wtorkowym triumfie Thora Hushovda, tym razem wygrał Amerykanin Taylor Phinney. Liderem 70. Tour de Pologne po czterech etapach nadal jest Rafał Majka.
W czwartek kolarzy czeka już górska wspinaczka na trasie V etapu, z Nowego Targu do Zakopanego, w tym dwukrotny podjazd pod słynną już Głodówkę, która z pewnością przerzedzi peleton.
Równie stromo pod górkę kolarze będą mieli także w piątek, 2 sierpnia. VI etap to pięć rund w okolicach Bukowiny Tatrzańskiej. I tu organizatorzy nie szczędzili trudności dla zawodników, którzy nie dość, że pięć razy będą musieli wyjechać do Zębu – najwyżej położonej miejscowości w Polsce, to jeszcze czeka ich tyle samo podjazdów pod Gliczarów Górny, gdzie w najbardziej stromym miejscu nachylenie drogi przekracza 21%.
W sobotę natomiast, w ostatni dzień tegorocznego TdP przed kolarzami jazda indywidualna na czas z Wieliczki do Krakowa.
—
ug