Zbliża się czas remontu wiaduktu kolejowego na ulicy Solskiego w Brzesku. PKP prowadzi prace na linii kolejowej z Tarnowa do Krakowa, w ciągu której znajduje się wymieniony przejazd. Do tej pory ze względu na nisko położony wiadukt mogły w tym miejscu przejeżdżać tylko niskie pojazdy. Po remoncie sytuacja zmieni się, ponieważ przejazd zostanie wykonany w podobny sposób jak wiadukt przy dojeździe do autostrady.
Prace będą trwały około 18 miesięcy, a więc dość długo i w związku z tym staną się uciążliwe dla wszystkich, którzy dojeżdżają do Brzeska z północnej strony linii kolejowej. Przypomnijmy, że jest to również trasa prowadząca do północnych gmin naszego powiatu, a więc do Borzęcina i Szczurowej, a w dalszym ciągu także w Świętokrzyskie czy po prostu do Warszawy i jeszcze dalej. Przez półtora roku jeżdżący tą trasą będą korzystali z objazdów.
W tym miejscu rodzi się jednak konflikt pomiędzy wykonawcami remontu, a mieszkańcami miejscowości, którymi miałyby przebiegać trasy objazdowe, ponieważ właśnie w tych miejscowościach ruch pojazdów wzrośnie wielokrotnie. Nie chcą się na to zgodzić mieszkańcy i zapowiadają protest. Szczególna uciążliwość czeka mieszkających w dwóch miejscowości czyli w Jadownikach i Sterkowcu. To właśnie drogami gminnymi przebiegającymi tamtędy miałby przebiegać główny objazd. – Dla mieszkańców miejscowości, którymi miałby przebiegać objazd będzie to kilkukrotne zwiększenie ruchu pojazdów – mówi rady Krzysztof Bogusz, mieszkaniec Sterkowca. – Najgorzej będzie w tych miejscach, w których nie ma chodników. Na przykład w Sterkowcu na ulicy Sosnowej jest tylko 250 metrów chodnika. Na ulicy Tarnowskiej na odcinku od wiaduktu nad autostradą do dworca kolejowego chodnika nie ma w ogóle, a właśnie tą drogą odbywa się ruch dużych samochodów ciężarowych i w związku z tym już jest niebezpiecznie – dodaje radny.
Wyjściem z sytuacji mogłoby być wyznaczenie innej trasy objazdu. Według radnego Bogusza są drogi gminne przebiegające blisko torów, które mogłyby posłużyć jako objazdy. Radna Katarzyna Pacewicz obawia się, że podczas objazdu newralgicznym miejscem może okazać się brzeskie skrzyżowanie ulic Starowiejskiej, Solskiego i Legionów Piłsudskiego. Jej zdaniem specjaliści od ruchu drogowego powinni bardzo poważnie przemyśleć sposób objazdów. Wyjściem mogłoby być rozłożenie tego zadania na kilka dróg. Podobnego zdania jest Komendant Powiatowy Policji Roman Gurgul, który również mówi o kilku możliwościach objazdu, deklarując jednocześnie wszelką pomoc w tej kwestii. Policja będzie oczywiście również pomocna w chwili, gdy zaistnieją jakiekolwiek problemy na wybranych już objazdach. Jarosław Sorys sołtys Jadownik i również radny mówi o braku przygotowania ulic Staropolskiej i Małopolskiej do przejęcia zadania objazdów. – Są to ulice, na których nie ma chodników, a ruch pieszych jest duży. Poprowadzenie objazdu tymi ulicami stworzy dodatkowe zagrożenie dla osób poruszających się tamtędy. Informacja o takim zamiarze doprowadziła mieszkańców bardziej do chęci protestu w tej sprawie i to na ulicy, niż akceptacji tego pomysłu. Jadowniki nie są absolutnie przygotowane na przyjęcie tak dużego ruchu. Jeżeli miałoby tak być, to musi nastąpić szybkie wybudowanie chodników na tych ulicach – kończy sołtys Sorys. Jak widać pomysł poprowadzenia objazdu przez Jadowniki i Sterkowiec, a więc drogami, które wydają się być naturalne do tego celu, wywołuje sporo kontrowersji. Zapytaliśmy także o stanowisko Starostwa Powiatowego w Brzesku. Starosta Andrzej Potępa nie zaakceptował stanowiska PKP, firmy remontującej i Zarządu Dróg Wojewódzkich w tej sprawie. – Mamy inne propozycje – mówi Starosta. – Chcemy zaproponować taką zmianę organizacji ruchu, która będzie uciążliwa dla mieszkańców w najmniejszym stopniu. Proponujemy przerzucenie ruchu samochodów ciężarowych na drogi powiatowe do tego celu przeznaczone, tak aby ich ruch nie odbywał się w miejscach gęsto zabudowanych, a więc nie przez Jadowniki i Sterkowiec. Także ruch pojazdów osobowych chcielibyśmy poprowadzić w inny sposób. Czekamy na spotkanie z przedstawicielami firmy remontowej, PKP i ZDW. Uważam, że dopiero wówczas uda nam się wypracować jakiś rozsądny kompromis – kończy Starosta.
Jak widać problem istnieje i zdając sobie sprawę z tego, że remont magistrali kolejowej jest bardzo ważny, musimy myśleć także o tym, że te minimum osiemnaście miesięcy utrudnień dla mieszkańców okolicznych miejscowości będzie bardzo trudnym, a być może i niebezpiecznym okresem. Dlatego należy znaleźć jak najszybciej najlepsze i jak najmniej uciążliwe rozwiązanie tej trudnej sytuacji.
—
TP