Pole Anny Nalepy z Jadownik systematycznie zalewane jest fekaliami. Jej zdaniem wszystko przez wadliwą kanalizację. Jej słowa potwierdza biegły powołany przez sąd. Zarzuty złej konserwacji sieci usłyszał Zbigniew G., prezes brzeskich wodociągów. Nie przyznaje się do winy i twierdzi, że fekalia na działce Nalepów pojawiały się podczas intensywnego deszczu. Jego zdaniem z siłami natury nie można wygrać.
– Szkoda naszej pracy i wysiłku – żali się Anna Nalepa z Jadownik. Jej pole kilkakrotnie zostało zalane fekaliami, które wypływały ze studzienek kanalizacyjnych. Całe uprawy zgniły pod warstwą ekskrementów. Zdaniem jej męża, Czesława Nalepy fekalia na ich polu pojawiają się nie tylko w deszczowe dni.
Policja postawiła zarzut prezesowi brzeskich wodociągów. Zbigniew G oskarżony jest o niewłaściwe użytkowanie sieci kanalizacyjnych. Odczytał je Jaromierz Sobusiak, sędzia Sądu Rejonowego w Brzesku. Biegły, którego powołał sąd mówił, że kanalizacja została źle zaprojektowana. Przy każdym deszczu woda wlewa się do kanalizacji. Ta nie jest wystarczająco dobrze zabezpieczona.
Zbigniew G, prezes brzeskich wodociągów nie przyznał się do winy. Tłumaczył, że zalanie pola mieszkańców Jadownik było splotem nieszczęśliwych zbiegów okoliczności do tego doszła wielka ulewa.
Zarówno prezes jak i biegły zgodnie podkreślali, że w Jadownikach nie ma kanalizacji burzowej do której mogłaby wpływać deszczówka. Zaniedbania są także w melioracji. Wiele rowów jest niedrożnych. Ludzie chcący osuszyć swoje pola wpuszczają z nich wodę do kanalizacji sanitarnej, i stąd problem.
Wyrok w tej sprawie ma zapaść w maju. Od niego zapewne zależeć będzie czy Nalepowie dostaną odszkodowanie.
—
RDN