Przy okazji Święta Niepodległości odwiedzaliśmy miejsca, które nieodłącznie z tym świętem się kojarzą. Były to groby żołnierzy i obywateli, którzy oddali życie za Polskę niepodległą. Były to także groby nieznanych żołnierzy i pomniki poświęcone tym, którzy walczyli i ginęli za niepodległą Ojczyznę. Tak też było i w naszym mieście.
Na cmentarzu wojskowym w Brzesku jest miejsce, na którym nieustannie palą się znicze i znajdują się kwiaty, a nie jest ono absolutnie związane z naszą niepodległością. Jest to pomnik poświęcony funkcjonariuszom Urzędu Bezpieczeństwa, Milicji Obywatelskiej i ORMO, a więc formacji, które wspomagały w wyzwalaniu terenów Polski Armię Czerwoną. Jej członkowie utrwalali na naszych ziemiach władzę ludową i struktury PRL. Z ich rąk straciło życie wielu uczciwych obywateli, którzy przeciwstawiali się wprowadzaniu w Polsce komunistycznego porządku. W końcu to właśnie dzięki ich działalności wielu ludzi znalazło się w więzieniach.
Już prawie 25 lat minęło, gdy udało nam się zniszczyć stare komunistyczne struktury, zburzyć pomniki i obalić „bohaterów” dawnego systemu. W Brzesku niestety nie do końca te zmiany nam się powiodły. Nie mamy już wprawdzie Placu Świerczewskiego, ale za to nadal istnieje ulica Armii Ludowej. Dlaczego tak się dzieje? To pytanie do władz naszego miasta. Jak mówi radny miejski Adam Kwaśniak mieszkańcy tej ulicy nie chcieli zmiany nazwy ulicy, przy której mieszkają. Tym sposobem mogliśmy pozostawić także stare nazwy ulic i placów, ale tak się nie stało. Inną rzeczą jest zadanie sobie pytania kto składa kwiaty i pali znicze na pomniku poświęconym ludziom starego systemu? To pytanie, które należy zadać. To pytanie, na które musimy sobie odpowiedzieć. Gdzie zatem jest miejsce powyższego pomnika i co zrobić z reliktami naszej niechlubnej przeszłości?
—
TP