Mija rok od wyborów samorządowych. Wybory na stanowisko burmistrza Brzeska, po wyjątkowo ciężkich bojach wygrał Grzegorz Wawryka. W pierwszej turze zdobył 6.528 głosów. Naprawdę niewiele zabrakło do szczęścia, czyli zwycięstwa w pierwszej turze. Niestety, konieczna okazała się dogrywka. Po złożeniu gigantycznej ilości obietnic praktycznie w każdym sołectwie (polecam lekturę wyborczych materiałów), w drugiej turze udało się zwycięstwo wymęczyć. Bez przesady można użyć takiego określenia, bo mimo zdobycia 53,08% głosów, w liczbach bezwzględnych nie wyglądało to specjalnie imponująco – ilość popierających Grzegorza Wawrykę wyniosła 5.341 głosów, czyli aż o 1.187 głosów mniej niż w pierwszej turze. Na konkurenta, Stanisława Pacurę zagłosowało 4.722 wyborców czyli o 108 więcej. Takie Pyrrusowe zwycięstwo.
Burmistrz utrzymał się na stanowisku, ale Wspólnota Samorządowa, zaplecze Wawryki w Radzie Miejskiej nie zdobyło większości i wkrótce okazało się, że przechodzi do opozycji. Po roku działalności można nawet odnieść wrażenie, że niektórzy radni ze Wspólnoty wzięli sobie za bardzo do serca tę opozycyjność i byliby nawet przeciw uchwale, że dzień jest dniem a noc nocą (gdyby taką zgłosił PiS), żeby tylko być przeciw, bo oczywiście są w opozycji. Trochę to śmieszne, ale to już problem wyborców z okręgów wyborczych które ci radni reprezentują.
Dla burmistrza Grzegorza Wawryki nie jest to bynajmniej komfortowa sytuacja. Nie jest przyzwyczajony do konieczności przekonywania do swoich racji, a zwłaszcza do przyjmowania do wiadomości, że cokolwiek mogłoby być nie tak jak on chce. Do tej pory, przez długie lata zawsze tak było że nie musiał specjalnie prosić, bo radni byli wyjątkowo spolegliwi. Ułożenie sobie relacji z Radą Miejską na nowych zasadach było więc i nadal jest sporym wyzwaniem. To trudne tym bardziej, że nie jest łatwo zmienić wieloletnie przyzwyczajenia. Zaczęło się dość niefortunnie, od próby przeciągnięcia na swoją stronę jednego radnego z PiS. Ale jaki utalentowany przeciągacz, takie i efekty. W rezultacie burmistrz Wawryka musi ćwiczyć się w sztuce kompromisu i ustępowania, co w jego wieku i po tylu latach innych przyzwyczajeń, do przyjemności nie należy. Z drugiej strony Rada (a właściwie obecna większość) nie odpłaciła się Wawryce pięknym za nadobne, i uchwaliła mu najwyższe z możliwych poborów, chociaż tego nie musiała robić i gdyby naprawdę radni chcieli być złośliwi, to burmistrz miałby teraz pobory nawet o kilka tysięcy miesięcznie mniejsze. To by naprawdę zabolało. Tak jednak się nie stało. Grzegorz Wawryka, znany ze swojej zapobiegliwości o pobory (jak zresztą większość ludzi) powinien o tym pamiętać i to docenić.
Zwycięstwo wyborcze daje – co prawda – taką dokładnie taką samą władzę niezależnie od tego czy było miażdżące, czy wymęczone i okupione ciężką walką, ale prawda jest jednak taka, że kiepski wynik jest bardzo poważnym sygnałem ostrzegawczym. Ogromna liczba wyborców jest – oględnie mówiąc – zdystansowana co do sposobu zarządzania gminą przez burmistrza Grzegorza Wawrykę. Może się to oczywiście burmistrzowi nie podobać, ale strzelanie fochów nic tu nie zmieni – trzeba poszukać skutecznych sposobów przekonania do siebie ludzi, a z tym, jak na razie, nie jest najlepiej.
Od pewnego czasu w różnych miejscach pojawiają się opinie, że czekać aż trzy lata na zmianę burmistrza to zbyt długo i – wzorem nieodległych Wierzchosławic – powinno się przeprowadzić referendum o odwołanie burmistrza Grzegorza Wawryki. Z wnioskiem o przeprowadzenie takiego referendum może wystąpić, zgodnie z art. 11 ustawy o referendum lokalnym, grupa co najmniej 15-tu obywateli mających prawo wyboru organu w danej jednostce, statutowa struktura terenowa partii politycznej, lub organizacja społeczna której statutowym terenem działania jest co najmniej obszar danej jednostki samorządu terytorialnego.
Po zgłoszeniu wniosku o przeprowadzenie referendum, inicjatorzy mają 60 dni na zebranie podpisów popierających wniosek. Aby wniosek był skuteczny, musi uzyskać poparcie przynajmniej 10% mieszkańców uprawnionych do głosowania . W brzeskich realiach byłaby to liczba ok. 2852 podpisów (biorąc pod uwagę liczbę uprawnionych do głosowania w ostatnich wyborach do Sejmu). Aby z kolei samo referendum było ważne, do głosowania musi pójść 3/5 wyborców którzy uczestniczyli w wyborze odwoływanego organu. W wyborze burmistrza uczestniczyło 10.063 wyborców, więc 3/5 to liczba 6.038 uprawnionych do głosowania. Aby odwołać burmistrza trzeba ponad 50% głosujących, czyli 3.020 głosów.
Grzegorz Wawryka raczej nie przekona już do siebie tych nieprzekonanych, bo po prostu nie umie – taka osobowość. Referendum jest jednak mało prawdopodobne, chociaż już sama dyskusja o tym, burmistrzowi nie pomaga. Na razie najmocniejszym atutem Grzegorza Wawryki jest fakt, że nie ma naprawdę poważnego potencjalnego kandydata na swoje miejsce. Do wyborów w normalnym terminie jest jednak trzy lata i niewykluczone, że to się jeszcze zmieni.
—
Jan Waresiak