Bardzo niepokojące informacje przekazał od czas wywiadu brzeski starosta pan Andrzej Potępa. Wynika z niego, że upadł kolejny projekt ochrony przeciwpowodziowej całego regionu. Nie był to pierwszy plan stworzenia systemu zabezpieczeń do walki z wielką wodą – projekty takie pojawiają się od lat. Niestety, do tej pory wszystkie skończyły się fiaskiem. Ten projekt miał jednak wyraźną przewagę nad poprzednimi. Mianowicie miał realną szansę na wejście w życie, ponieważ rozwiązano podstawowy problem, czyli zapewniono środki finansowe. A nie były to małe środki, ponieważ inwestycja tych rozmiarów kosztuje kilkadziesiąt milionów i bez wsparcia funduszy centralnych, samorząd lokalny nie ma najmniejszych szans podjąć się takiego przedsięwzięcia. Skuteczność samorządowców w takiej sprawie, oznacza po prostu skuteczność w przekonaniu wyższych władz, że powinny przeznaczyć środki na tę właśnie inwestycję, mimo tego że przecież wiele innych samorządów stara się o dofinansowanie różnych przedsięwzięć. Nasze samorządy zdały egzamin ze skuteczności. Gorzej z mieszkańcami.
Projekt zakładał wybudowanie 3 zbiorników retencyjnych w Okocimiu, Gosprzydowej i Lipnicy. Niestety, protesty mieszkańców Gosprzydowej i Lipnicy sprawiły, że budowa, formalnie już gotowa do rozpoczęcia z zakończoną całą ogromną papierologią , nie dojdzie do skutku. Nie pomogły nawet pełne napięcia, bardzo nerwowe negocjacje przeprowadzone przez przedstawicieli władz i zamieszkujących te miejscowości ludzi. Na zbiorniki te po prostu nie ma zgody i już! To bulwersujący przykład egoizmu. Gosprzydowa i Lipnica to miejscowości położone wyżej i dla ich mieszkańców problem powodzi i jej niszczących skutków ma niewielkie znaczenie. Co innego mieszkańcy położonych na północy powiatu miejscowości z gminy Szczurowa. No ale to przecież nie Lipnica czy Gosprzypowa, czyż nie? I na dokładkę, nie mieszka tam nikt z naszej rodziny!
Oto widok powodzi z pamiętnego 2010 roku na terenie gminy Szczurowa. Jak widać nie jest to lejąca się z kranu woda, o nie. To żywioł którzy niszczył i porywał wszystko na swej drodze. Skażona wszystkim: od zawartości studzienek szambowych, po martwe zwierzęta woda płynęła ulicami i wdzierała się do budynków, czasami zalewając je na wiele dni. Jak można się domyślić, gdy kataklizm już odejdzie, wcale nie oznacza to końca problemów. Zawilgocone mieszkania, odpadające tynki, zniszczone całe wyposażenie wnętrz, zatopione samochody, to właśnie dramatyczna rzeczywistość powodzian. Ludzie tracą nierzadko dobytek całego życia, a nie ma co ukrywać, ubezpieczyciele nie oddadzą nigdy w pełni wartości strat. A wszystko to mogłoby się zakończyć kilkadziesiąt kilometrów w górę rzeki… lecz tego nie zrobi i prawdopodobnie na wiele lat problem pozostanie otwarty.
Pojawiły się głosy aby wybudować choć ostatnią trzecią część inwestycji, która miała mieć miejsce w Okocimiu. Tam mieszkańcy nie zgłosili zastrzeżeń. Jednakże specjaliści ocenili, że przyniosło by to odwrotne do zamierzonych skutki i jedynie pogorszyłoby sytuację. Tak więc, mimo zrozumienia i obywatelskiej postawy mieszkańców Okocimia, inwestycja nie będzie realizowana i cały region brzeski nadal pozostawiony zostanie zupełnie bez ochrony.
W starciu ogromnymi masami wody nie mamy żadnych szans. Tereny zagrożone zalaniem, to cały odcinek w dorzeczu Uszwicy aż po Szczurową. Nasz rejon bardzo mocno odczuwał już skutki wielkich opadów w latach wcześniejszych. Nieudany projekt budowy zbiorników retencyjnych w Gosprzydowej, Lipnicy i Okocimiu prowadzili wspólnie marszałek i wojewoda małopolski. Dobre chęci i zabiegi ze strony naszych przedstawicieli nie wystarczyły. Komentarzem do zachowania protestujących mieszkańców niech będzie parafraza z „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego.
„Niech na całym świecie wojna, byle nasza wieś zaciszna, byle nasza wieś spokojna.” Oby wam się Szanowni Państwo, przeszło przez życie „suchą nogą”.
—
brzesko.info.pl
Zmeczony jestem tym pierniczeniem o kombinacjach jak rozwiazc problem z woda.
Borzecin waly podwyzsza . piekne zdjecie w gazetach i tak dalej ale borzecina nie zaleje to zaleje zaborow. Rozwiazanie jest bardzo banalne . Nie wydawac miliony na pierdoly tylko ruszyc glowami,
Od poczatku gdy Uszwica dawno dawno zwana Glinka zostala na niej przeprowadzona melioracja jest juz lata. Przez ten czas co roku rzeka z nosi z gor gline i muł ktory osadza sie pomiedzy wałami .
Osobiscie mierzylem roznice poziomu gruntu pomiedzy walami a poziom gruntu ornych za walami na wysokosci Wloszyna . Miejscami ta rożnica jest ponad metr. dystans po miedzy wałami to jakies 20 metrow na calej dlugosc rzeki to milirady szesciane wody .
Bardzo prosta kalkulacja ile wody bys sie zmiescilo gdy ta osadzona ziemie zostala wybrania i wywieziona na pobliskie zwirownie. tanio szybko i skutecznie . raz na 10 lat i powodzi nie ma bo woda by latwiej splywala z gor.
Tylko wtedy nie byloby dotacji, propagandy no i zdjec w magazynach,
Pomyslcie o tym . zeby za 5 lat nasze waly nie mialy nastepne 2 metry wysokosci przed oknami domow.
Brak słów, szczyt egoizmu i pokrętne tłumaczenia mieszkańców. Zafiksowane obawy…. Nie chce nikomu źle życzyć ale wiem że na ludzkiej tragedii jeszcze nikt się prawdziwie nie wzbogacił. I mówi to człowiek który nie protestował jak przed jego oknami budowano obwodnicę gdyż rozumiał że jest to dla dobra ogółu.