Tarnowskim szczypiornistom nie udało się odnieść pierwszego w sezonie zwycięstwa wyjazdowego. W niedzielnym starciu minimalnie lepsze okazało się Zagłębie Lubin, które zagrało równiejsze spotkanie, rzucając w obu połowach po 14 bramek. Grupa Azoty po zmianie stron wzięła się za odrabianie strat, lecz na dogonienie przeciwników zabrakło czasu.
Wynik meczu otworzył Kamil Drobiecki, wychowanek tarnowskiego klubu, a obecnie reprezentant Miedziowych. Dla niego niedzielna konfrontacja była bardzo udana, ponieważ zanotował najwyższą zdobycz bramkową w swoim zespole, głównie dzięki skutecznej egzekucji rzutów karnych. W 9. minucie nastąpił kryzys beniaminka PGNiG Superligi. Gospodarze zaliczyli pięć udanych akcji z rzędu, zanim ich serię przerwał Mindaugas Tarcijonas. Gonienie rywali utrudniły też decyzje sędziów, którzy na przestrzeni kilkudziesięciu sekund wykluczyli Wojciecha Dadeja i Alberta Sanka. Tarnowianie musieli, więc sobie radzić w podwójnym osłabieniu i bez środkowego rozgrywającego. Przez to przewaga lubinian urosła już do 6 goli. Dobrym prognostykiem przed drugą połową były trzy trafienia z rzędu Grupy Azoty, będące dziełem Wojciecha Dadeja i Rennosuke Tokudy.
Po wznowieniu rzut karny wykonywany przez Wojciecha Hajnosa obronił Patryk Małecki. W sumie były zawodnik Zagłębia, a obecnie tarnowski golkiper odbił trzy takie próby gospodarzy i zanotował skuteczność na poziomie 38%. W 37. minucie czerwoną kartkę obejrzał lubinianin Marek Marciniak. Arbitrzy z coraz większą wnikliwością oceniali poczynania gospodarzy, studząc ich zapędy karami minutowymi. Podczas przymusowego odpoczynku Krzysztofa Pawlaczyka tarnowianie odrobili dwie bramki. Niestety kolejna kara dla Wojciecha Dadeja pozwoliła Zagłębiu odpłacić tym samym. Na dziesięć minut przed końcem zawodów szczypiorniści z Dolnego Śląska posiadali zapas w postaci dwóch goli, który utrzymali do końcowej syreny. Tarnowianie próbowali ostatnią szarżą dogonić rywali, ale gole Łukasza Kużdeby oraz Mateusza Wojdana pozwoliły jedynie zmniejszyć rozmiary porażki.
– Na boisku zostawiliśmy dużo serca i dużo sił, ale dalej nie mamy punktów na wyjeździe. Musimy się poprawić jeszcze w pewnych elementach i mam nadzieję, że już następny mecz wyjazdowy będzie wygrany. Uważam, że dzisiaj straciliśmy o trzy bramki za dużo z zagrywki przeciwników, na którą się mocno przygotowywaliśmy. Tutaj daliśmy ciała – powiedział Łukasz Kużdeba, lewoskrzydłowy Grupy Azoty Tarnów.
– Cieszy mnie wygrana, ale nie styl jaki dzisiaj zaprezentowaliśmy. Gdyby przeciwnik był bardziej doświadczony, to prawdopodobnie tego meczu byśmy nie wygrali. Mieliśmy sześć bramek przewagi i zamiast iść w kierunku dobicia rywali, doprowadziliśmy do niepotrzebnej nerwówki, którą sami sobie zgotowaliśmy – ocenił Bartłomiej Jaszka, trener Zagłębia Lubin.
MKS Zagłębie Lubin – Grupa Azoty Tarnów 28-26 (14-11)
Zagłębie: Schodowski, Bartosik, Wiącek – Borowczyk, Stankiewicz 4, Pawlaczyk 1, Gębala 2, Sroczyk, Tokaj 4, Pietruszko, Marciniak, Hajnos 1, Kupiec 3, Adamski 1, Drobiecki 7, Chychykalo 5
Kary: Pawlaczyk 4 minuty, Kupiec, Marciniak, Pietruszko po 2 minuty
Trener: Bartłomiej Jaszka
Grupa Azoty: Banaś, Małecki, Ciochoń – Tokuda 2, Grabowski, Jewuła, Sanek, Nowak, Tarcijonas 2, Kowalik 8, Dadej 5, Kużdeba 5, Misiewicz, Pedryc 1, Grozdek, Wojdan 3
Kary: Dadej 4 minuty, Sanek, Pedryc po 2 minuty
Trener: Marcin Markuszewski
—
(at)