Składając pismo w sprawie udzielenia informacji na temat budowanej w Brzesku hali widowiskowo-sportowej, nie spodziewałem się, że będę miał sposobność uczestniczyć w posiedzeniu Komisji Gospodarki Komunalnej Ochrony Środowiska i Rolnictwa, do której napiętego programu pracy włączony został specjalnie ten punkt. Posiedzenie Komisji odbyło się w bardzo poszerzonym gronie, co świadczy, że sprawę potraktowano z wielką uwagą. Aż onieśmiela taka atencja Komisji, wzmocniona przedstawicielami Rady Rodziców i Dyrekcji PSP nr 3, dodatkowo samego Pana Burmistrza, Naczelnika Bogdana Dobranowskiego i niezmordowanego budowniczego Pana Antoniego Staszczyka, którego zaangażowanie zawsze budziło moje uznanie. Nie jeden raz, spotykając się na korytarzu magistratu, pytałem „co nam Pan teraz wybuduje?”. Jak wiemy, aktualnie będzie to hala widowiskowo-sportowa. Gminni vipowie wymyślają różne projekty i kombinują żeby je (i siebie) odpowiednio wypromować (zwłaszcza w roku wyborczym), ale to Pan Antoni od lat jest duszą każdej gminnej inwestycji. Myślę, że (oczywiście po najdłuższych latach życia) gmina powinna się kiedyś Panu Antoniemu odwdzięczyć nazwą jakiejś ulicy, albo pomnikiem obok Św. Floriana na brzeskim rynku. Uczciwie na to zasłużył wieloletnią solidną pracą w cieniu. Inni stają w pierwszych szeregach, przecinają wstęgi, lansują się po gazetach, portalach internetowych i na bieżąco odcinają kupony od tej działalności. Pan Antoni pewnie musi poczekać. Mam jednak nadzieję, że zanim zakończy swoją pracowitą działalność, zdąży jeszcze wybudować sale gimnastyczne w innych miejscowościach, nawet bez trybun i nie koniecznie w olimpijskich rozmiarach. Jak poprowadzi budowę sali gimnastycznej przy naszej szkole, o chętnie posadzimy w Szczepanowie jakąś dębową „Aleję Staszczyka” (to tak dla żartu, ale w razie czego, to jesteśmy umówieni).
Spotkanie rozpoczęła Pani Katarzyna Pacewicz-Pyrek, Przewodnicząca Komisji Gospodarki Komunalnej Ochrony Środowiska i Rolnictwa – powszechnie znana ze swojego uroku osobistego, błyskotliwego dowcipu, wyjątkowej delikatności oraz artystycznej wrażliwości, autorka licznych wydarzeń artystycznych w MOK-u. Powinna przewodniczyć Komisji Kultury, ale i z komisją zajmującą się tak przyziemnymi sprawami jak infrastruktura komunalna, też doskonale sobie radzi. Jak wiadomo, rola gospodarza polega na tym, żeby stworzyć przyjazną atmosferę, i – zwłaszcza w sytuacjach kiedy można się ewentualnie spodziewać jakiegoś spięcia – łagodzić nastroje. Wie o tym każdy profesjonalista prowadzący obrady. Tak nakazują zarówno zasady elementarnej kultury osobistej, jak również po porostu zwykły zdrowy rozsądek.
Tak więc, mając na uwadze prowadzącą, nic dziwnego, że posiedzenie Komisji rozpoczęło się na wysokim poziomie. Co prawda, jakoś specjalnie zaskoczony nie byłem, bo spodziewałem się tego, ale może nie od razu w pierwszych trzydziestu sekundach spotkania.
Nie była to dyskusja, bo co można dyskutować o inwestycji, co do której decyzje zapadły jeszcze w poprzedniej kadencji, i po okresie zawieszenia, budowa właśnie została podjęta na nowo, a radni mogli najwyżej zgodzić się na budowę lub nie. Nie mieli możliwości modyfikować poprzednich planów, nawet jeżeli nie koniecznie byli nimi zachwyceni. W pełni zgadzam się ze zdaniem pana radnego Krzysztofa Ojczyka, który przytomnie zauważył: „nie ma o czym gadać, bo wszystko jest już obgadane”. Ponadto jakaż mogłaby być dyskusja przy parytecie 12 do 1? Posiedzenie trwało ponad godzinę, więc każdy musiał się dobrze sprężać, żeby swoje powiedzieć przez te kilka minut które na niego przypadło.
Nie domagałem się zaproszeń na posiedzenia jakichkolwiek komisji. Chciałem tylko odpowiedzi na kilka konkretnych pytań, które zadałem w piśmie. Kiedy otrzymałem zaproszenie na posiedzenie Komisji, też nie szedłem na nie z myślą, że będzie to miało jakikolwiek wpływ na bieg wydarzeń. Po prostu chciałem się zorientować, jak to się mogło stać, że podjęta została decyzja o budowie takiej hali. Nie dowiedziałem się też kompletnie niczego, czego bym już wcześniej nie wiedział: że potrzebna, że dzieci ćwiczą na korytarzach, że sport jest ważny dla rozwoju itp. Jedyna nowość, to informacja od Pana Staszczyka, że aby wynająć od powiatu salę na zorganizowanie zebrania osiedla, to trzeba już miesiąc wcześniej pisać odpowiednie supliki do Zarządu Powiatu. Nie wiedziałem, że takimi sprawami zajmuje się pięcioosobowy, nieźle opłacany Zarząd Powiatu. Że uprawnienie w tej sprawie już dawno nie zostało delegowane do kompetencji bezpośrednio zarządzającego danym obiektem. No cóż, zawsze można się czegoś dowiedzieć. Teraz moja wiedza czym zajmuje się Starosta, wespół z Vi-ce Starostą i trzema innymi Członkami Zarządu, uległa poszerzeniu. Myślałem że Starosta zajmuje się jednak ważniejszymi sprawami.
Trwające ponad godzinę spotkanie było niezwykle interesujące. Warto było przyjść i posłuchać. Uświadomiło mi, że demokracja w działaniu, to nie tylko pójście do głosowania raz na cztery lata, że to zdecydowanie za mało. Niektórzy radni (a i urzędnicy magistraccy) tego by chcieli – mieszkaniec (bo nie obywatel) ma zagłosować, a potem absolutnie o nic się nie pytać. Część (oczywiście nie wszyscy, a mam nadzieję że jest to mniejszość), naprawdę tak myśli i robi niezwykle urażone miny słysząc jakiekolwiek wątpliwości czy zapytania. Niektórzy pozwalają sobie na protekcjonalny ton, połajanki i fochy momentami wręcz aż niesmaczne. Najlepiej oddały to słowa jednego z urzędników: „po co my się właściwie tłumaczymy”. No panisko całą gębą! Miłosiernie na razie daruję sobie komentarz, bo mam nadzieję, iż ten człowiek sam się zorientował, że chlapnął jak gołąb na parapet. Już lepiej było wcale się nie odzywać, zwłaszcza, że przecież wszystko szło tak jak miało iść, i nie było potrzeby wtrącać tych swoich trzech groszy. To dowód, że same wybory nie powinny stanowić jedynej formy udziału czynnika społecznego w sprawowaniu władzy. Trzeba się interesować tym co wybrani radni robią. Muszą się przyzwyczaić, że mają obowiązek się tłumaczyć ze swoich decyzji i nikomu łaski z tego powodu nie robią. Nie powinno być krytykowania wszystkiego i za wszelką cenę, co czasami miało miejsce w przeszłości, o czym wszyscy doskonale wiemy. Mam nadzieję, że czasy patologicznego hejtowania i anonimowego niszczenia ludzi na Internecie, powoli przejdą do historii jako swego rodzaju „choroba dziecięca” demokracji. Nauczymy się stanowczo pytać o ważne dla nas sprawy z jednej strony, a z kolei władza przestanie stroić fochy i nauczy się odpowiadać na pytania oraz wyjaśniać sprawy które budzą kontrowersje.
Gratuluję przedstawicielom Rady Rodziców przy PSP nr 3. Jeżeli miałem przed spotkaniem jakieś wątpliwości, to teraz już wiem jak na Państwa terenie funkcjonują społeczne mechanizmy i „demokracja w działaniu” pomiędzy jednymi wyborami a drugimi. Nauczyłem się w czasie tego ponad godzinnego spotkania naprawdę bardzo dużo, i to bynajmniej nie na temat zalet hali sportowej która się właśnie buduje.
Mamy, co prawda, różne opinie na temat budowania tak wielkiej sali gimnastycznej, ale w pełni Państwa rozumiem, bo walczycie o dobro własnych dzieci i macie do tego pełne prawo. Jesteście skuteczni i stanowicie dla nas przykład do naśladowania.
Wiadomo też że gmina nie opracowała i nie dysponuje do tej pory żadną strategią dotyczącą kompleksowego rozwiązania problemu dostępu do sal gimnastycznych dzieci i młodzieży z terenu gminy. Tam gdzie społeczności lokalne były w stanie się zmobilizować, sale powstały. Teraz buduje się w Brzesku. Jeżeli chodzi o pozostałe miejscowości, to wszyscy kiwają wyrozumiale głowami. Oczywiście trzeba w przyszłości też wybudować (za pięćdziesiąt lat, jak z rozbawieniem powiedziała jedna z radnych, to miał być taki niby żart), że trzeba marzyć bo „marzenia się spełniają” (naprawdę takimi kategoriami posługują się niektórzy radni). Jakkolwiek bardzo część radnych jest przywiązana do marzeń które się spełniają, to dobrze byłoby te marzenia bardziej skonkretyzować i przemienić w plany. Plany to marzenia z datą realizacji.
Konieczne jest opracowanie konkretnej „mapy drogowej” dającej jakieś założenia, kiedy (uwzględniając aktualną wiedzę na temat budżetu) możliwe będzie wybudowanie kolejnych obiektów sportowych dostosowanych wielkością do realnych potrzeb na danym terenie, i zakończenie wreszcie tego wyzwania na terenie gminy. Konieczne jest opracowanie planu którego powinniśmy się trzymać i konsekwentnie realizować. Marzenia to troszkę za mało i chyba już nie wystarczy.
—
Jan Waresiak
chlapnął jak gołąb na parapet – boskie – sarkazm poziom master. Pewnie ci którzy byli na komisji zmieniają teraz pampersy ;].
czekamy na kolejce celne kometarze o sytuacji w mieście