Rozmowa z posłem Edwardem Czesakiem, kandydatem Prawa i Sprawiedliwości do Parlamentu Europejskiego.
Informator Brzeski: Czy zamieni pan polski sejm na europarlament?
Edward Czesak: Zdecydują o tym wyborcy, ale cieszę się, że jako człowiek urodzony w Tarnowie i całe życie związany z Ziemią Tarnowską reprezentuję ten teren w wyborach do Parlamentu Europejskiego. To dla mnie wyróżnienie i wyraz uznania mojej aktywności.
Jaka jest pańska ocena szans Prawa i Sprawiedliwości w nadchodzących wyborach?
Pięć lat temu w wyborach europejskich zdobyliśmy trzy mandaty. Wówczas niewiele zabrakło do uzyskania także czwartego mandatu. Mamy nadzieje, że tegoroczny wynik nie będzie gorszy od poprzedniego. Wiele wskazuje na to, że wynik może być nawet lepszy. Mam nadzieję, że wyborcy pozytywnie ocenią nasz program i kandydatów PiS. Będę ciężko pracował, aby przekonać wyborców także do mojej osoby.
Jak ocenia pan swoje kwalifikacje do tego, aby pracować w europarlamencie?
Mnie interesują realne działania, a nie stanowiska. Każdy powinien zajmować się tym, co robi dobrze i do czego ma predyspozycje. Mam wieloletnie doświadczenie pracy w polskim sejmie, zwłaszcza w sejmowej komisji ds. Unii Europejskiej. Te kompetencje chcę wykorzystać. Dzisiaj Unia Europejska trochę o nas zapomniała i nie ma komu obecnie w Brukseli o nas przypominać. Ziemia tarnowska nie ma europosła. A powinna.
Krytycy Prawa i Sprawiedliwości przyznają, że jest Pan jedynym kandydatem z regionu tarnowskiego, który ma realne szanse na to, by zostać posłem do europarlamentu z tego regonu.
Wyborcy, mieszkańcy Małopolski i Świętokrzyskiego zdecydują kto utrzyma mandat posła Parlamentu Europejskiego. Do każdych wyborów podchodzę z pokorą. Mam nadzieję, że mieszkańcy wesprą mnie w osiągnięciu celu. Do tej pory region tarnowski nie miał swojego posła w Brukseli. Myślę, że gdyby taka osoba pojawiła się, to byłoby to wielkie wsparcie dla regionu tarnowskiego. Przedstawiciel regionu w europarlamencie ma wiele możliwości. To między innymi obrona lokalnych interesów, wspieranie inicjatyw, lobbing na rzecz regionu oraz promowanie ludzi młodych i kreatywnych.
Jeśli zostanie pan europosłem, czym zamierza się pan zająć?
Budownictwo i bezpieczeństwo energetyczne – to dwie podstawowe kwestie, na których chciałbym się skupić podczas swej ewentualnej pracy. Musimy stworzyć warunki do rozwoju budownictwa, które jest siłą napędową gospodarki. W kampanii wyborczej premier obiecywał, że młodzi ludzie, którzy opuścili kraj w poszukiwaniu lepszego życia, będą do niego wracać. Teraz po sześciu latach rządów Platformy Obywatelskiej, nie tylko nie ma powrotów do kraju, ale kolejne pokolenia chcą emigrować. Tylko rozwój gospodarczy jest w stanie tę niekorzystną tendencję odmienić.
A co z bezpieczeństwem energetycznym?
Ostatni konflikt Ukraina – Rosja pokazał, że uzależnienie naszej gospodarki od jednego dostawcy jest bardzo niebezpieczne. Karygodne zaniedbania, brak wyobraźni i niefrasobliwość rządzących Polską spowodowały, że większość gazu sprowadzamy z Rosji i to jeszcze za cenę najwyższą w Europie. Rozwój gospodarczy to w dużej mierze energetyka, stanowiąca jego swoisty krwioobieg. Potrzeba gigantycznej pracy w Parlamencie Europejskim, wspólnego stanowiska UE, aby zapewnić nam bezpieczeństwo energetyczne i uniezależnić nas od Rosji. Obecna władza tego nie gwarantuje. Tusk co innego mówi, co innego robi.
Czym jeszcze chciałby pan zajmować się jako europoseł?
Nasza partia w Unii Europejskiej będzie dbać przede wszystkim o interes Polski. Już nigdy nie może powtórzyć się sytuacja, z którą mieliśmy do czynienia w przypadku zamykania polskich stoczni. Rząd Tuska bezwolnie zgodził się na zniszczenie przemysłu stoczniowego i na wyrzucenie tysięcy osób na bruk. Efektem tej decyzji był…. rozwój przemysłu stoczniowego w Niemczech. Rząd zadziałał przeciwko interesom własnego kraju. Jako Prawo i Sprawiedliwość chcemy być w Parlamencie Europejskim dla Polski i walczyć tam przede wszystkim o polskie interesy. Inne kraje to potrafią.
—
IB