Brzescy policjanci namierzyli mężczyznę, który zawiadomił Policję o podłożeniu ładunku wybuchowego w Sądzie Rejonowym w Brzesku. Po dokładnym sprawdzeniu budynku okazało się, że alarm był fałszywy. Już na drugi dzień od zdarzenia sprawca był w rękach policjantów. Za nieodpowiedzialne zachowanie grozi mu nawet do 8 lat pozbawienia wolności. Żartowniś musi się również liczyć, że zostanie obciążony kosztami całej akcji.
Dyżurny brzeskiej jednostki w czwartek (24.07) ok. godz. 18.00 odebrał telefon. Na numer alarmowy zadzwonił mężczyzna informując, że w sądzie znajduje się bomba, po czym rozłączył się. Anonimowy telefon o podłożeniu ładunku wybuchowego uruchomił całą lawinę działań w tego typu przypadkach. Na miejscu od razu zjawili się policjanci. Powiadomiono również straż pożarną, pogotowie ratunkowe i inne instytucje. Z uwagi na późną porę dnia w budynku sądu było jedynie kilku pracowników. Funkcjonariusze dokładnie sprawdzili obiekt – bomby nie było. Policjanci natychmiast zaczęli pracować nad zatrzymaniem sprawcy. Już na drugi dzień namierzyli go i zatrzymali. To 38-letni mieszkaniec Borzęcina. W momencie kiedy informował o rzekomym podłożeniu ładunku wybuchowego znajdował się na terenie Brzeska. To podczas suto zakrapianej biesiady z kolegą wykonał telefon na Policję uruchamiając całą machinę. Jak stwierdził niewiele pamięta z poprzedniego dnia. Przy zatrzymanym policjanci znaleźli telefon, z którego sprawca wykonał feralne połączenie. Za zawiadomienie o zdarzeniu zagrażającym życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu w znacznych rozmiarach, wiedząc, że zagrożenie nie istnieje grozi mu nawet do 8 lat pozbawienia wolności. Decyzją Prokuratora mężczyzna pozostaje pod dozorem Policji. Musi się również liczyć, że zostanie obciążony kosztami całej akcji. Autorzy takich głupich żartów nie pozostają bezkarni. Nie jest im do śmiechu w momencie, kiedy muszą zapłacić za działania służb ratunkowych.
—
KPP Brzesko