Emocje związane z akcją nazwaną budżetem obywatelskim dobiegły końca (przynajmniej jeżeli chodzi o rozstrzygnięcie komu się pieniądze dostaną). Mało ludzi zdaje sobie jednak sprawę, że dla przeprowadzenia tego nowatorskiego (przynajmniej na terenie Brzeska) pomysłu burmistrza Grzegorza Wawryki, władze poczyniły całkiem nie najmniejsze inwestycje. Mianowicie zakupiona została specjalna strona internetowa oraz całe „know how” niezbędne do przeprowadzenia tak skomplikowanego przedsięwzięcia. Całość kosztowała bardzo umiarkowane (według władz miejskich) 36.000 zł brutto (słownie: trzydzieści sześć tysięcy złotych)!. Czyli ponad 10% tego co zostało przeznaczone na budżet obywatelski.
Za te pieniądze można by zrobić jeszcze jedno przedsięwzięcie, ale się nie zrobi, bo pieniądze wydadzą (niewątpliwie z wielkim dla siebie pożytkiem) twórcy strony i know how. Trzydzieści sześć tysięcy w skali całego liczącego ponad sto pięć milionów budżetu to niby pryszcz, ale dla uświadomienia sobie – gdyby ktoś zarabiający na rękę trzy tysiące miesięcznie, chciał sobie takie coś nabyć, to musiałby pracować cały boży rok i oddać na ten cel dokładnie wszystko co zarobi. Czy ta strona naprawdę jest warta aż trzydzieści sześć tysięcy złotych? Umówmy się, nawet wypłata naszego burmistrza Grzegorza Wawryki, która nie jest mała (daj Boże każdemu choćby połowę tego co zarabia burmistrz Wawryka), bo Rada Miejska burmistrzowi krzywdy nie zrobiła i dała maksymalnie tyle ile mogła dać, musiałaby przez ładne kilka miesięcy iść w całości na to internetowe osiągnięcie. Ciekawe, czy burmistrz byłby skłonny zapłacić za taką stronę internetową trzydzieści sześć tysięcy gdyby te tysiące pochodziły z jego własnej kieszeni? Wydaje się wątpliwe, bo burmistrz Wawryka może być postawiony jako przykład zaradności w gospodarowaniu swoimi pieniędzmi.
Argument zwolenników wydatkowania trzydziestu sześciu tysięcy jest taki, że strona będzie służyć przez wiele lat, bo gmina zakupiła to dzieło na własność. Jeżeli tę kwotę rozłoży się np. na dziesięć lat, to wypadnie raptem skromne trzy tysiące rocznie, a to już nie jest wcale dużo. No w sumie racja, a gdyby rozłożyć na sto lat, to by było zaledwie trzy stówki rocznie! Bez urazy, ale jeżeli faktycznie zamierzacie się państwo szczycić tą stroną internetową przez dziesięć najbliższych lat, to może jeszcze przemyślcie ten pomysł.
Za tę całkiem zacną wypłatę, zgodnie z wyjaśnieniami Sekretarza Stanisława Sułka, Stowarzyszenie „Miasta w Internecie”, któremu zadanie zlecono, zaangażowało się przez trzy miesiące. Wypada więc równo po dwanaście tysięcy miesięcznie. Jeszcze lepiej, bo cały rok nie trzeba się było kramarzyć, tylko pieniędzmi mogą się państwo cieszyć już teraz. Wykonana więc została „very sophisticated” strona internetowa, przygotowany równie sophisticated regulamin (bardzo oryginalny, trzeba to Twórcom przyznać). Strona została zaopatrzona w najwyższej jakości mechanizmy zabezpieczające. Zakupiony został certyfikat bezpieczeństwa SSL, który ma stanowczo wykluczyć jakąkolwiek próbę nieuprawnionego wpłynięcia na wynik głosowania, o czym zapewnił sekretarz Sułek. System został połączony z listą uprawnionych do głosowania z terenu gminy Brzesko, a więc w żaden sposób nikt nie mógł zagłosować jeżeli nie mieszka w Brzesku. Nie ma takiego, który kozaka który by mógł się czymś takim pochwalić. Tak zapewnił Sekretarz (choć oczywiście w sposób nie tak bardzo dosadny lecz elegancki i dyplomatyczny, jak przystało na Sekretarza) więc trzeba mu wierzyć. To ważne, bo przecież głosowanie wzbudziło spore emocje.
Ale jeżeli chodzi o ten certyfikat bezpieczeństwa, to jest tu mały zonk dla nabywców. Jeżeli chcą Państwo korzystać z tych dobroci przez najbliższych dziesięć lat, to trzeba będzie jednak troszkę jeszcze dopłacić. Certyfikat został bowiem zakupiony jedynie na dwa lata, tj. w dniu 7 października 2015r o godz. 14.17.32 i kończy się 8 października 2017r. Kosztowało to dobro 160 złotych na rok, czyli łącznie 320 złotych. Na kolejne lata, trzeba będzie sobie osobno zapłacić, jeżeli system glosowania ma być nadal tak wyrafinowany jak obecnie. Widocznie za 36 tysięcy nie można było dostać więcej.
Osobną sprawą jest sama strona. Już pobieżna ocena pozwala się zorientować, że jest ona wykonana na jakimś gotowcu i to nie z bardzo nowym. Sama atrakcyjność strony jest dyskusyjna, ale to w sumie od gustu zależy. Tajemnicą artysty pozostaje dlaczego umieścił akurat pływalnię a nie jakieś ładną panoramę Brzeska lub okolic, skoro to budżet obywatelski gminny a nie pływalniany. Jest przecież takich zdjęć mnóstwo.
Strona otwiera się w czasie 11.754 sekundy. To, delikatnie mówiąc, wiele razy wolniej niż się w dzisiejszych czasach otwierają strony nawet kilka razy bardziej rozbudowane, czyli jak się to czasem mówi „wypasione”. Ciekawi i posiadający troszkę umiejętności mogą sobie to osobiście sprawdzić. Takie strony otwieraną się w czasie ….. 0,117 sekundy. Troszkę szybciej, prawda?
Jedyne co jest wypasione w stronie budżetu obywatelskiego, to jej cena. Wszystko pozostałe raczej jest skromniutkie. Strony funkcjonujące nawet w Brzesku i okolicach są zdecydowanie szybsze i nowocześniejsze. No cóż, widocznie kwota trzydzieści sześć tysięcy, to jednak zdecydowanie za mało, żeby zastosować jakiś nowocześniejszy szablon. Ale wszystko ma też swoje dobre strony. Jakaż to bowiem będzie sensacja i osobliwość za dziesięć lat. Coś chyba tak jakby ktoś kupił sobie Syrenkę Bosto, Warszawę, albo choćby poczciwego malczana. Takie snobistyczne i w stylu retro. Wszyscy mają pospolite, szybkie strony, a my sobie tak dostojnie i pomalutku internetujemy. Każdy pomysł na promocję jest dobry – „wyróżnij się albo zgiń”, głosi pierwsza zasada marketingu. Więc nasi gminni mistrzowie piaru postanowili się wyróżnić, i trzeba przyznać że się im udało.
Prawda jest taka, że ta strona nie jest warta nawet 10% tego co za nią wydano, a za ten regulamin budżetu obywatelskiego to chyba wykonawca nie tylko nie powinien mieć zapłacone, ale jeszcze sam powinien zapłacić odszkodowanie za zepsute nerwy niektórych uczestników głosowania. Taką stronę bez najmniejszego problemu mógłby zrobić rozgarnięty gimnazjalista z terenu naszej gminy, a już na pewno uczniowie Technikum Informatycznego na Zielonce. Jak pan burmistrz Wawryka nie wierzy, to służę namiarami przynajmniej tych kilu osób które osobiście znam, i z którymi to dzieło konsultowałem.
Nie tak dawno przez media przeszła informacja, że mieszkańcy Mokrzysk miesiącami (chyba nawet coś koło roku) nie mogli się doprosić nowej wiaty przystankowej zniszczonej przez samochód. Prośby, interpelacje i wszelakie supliki przestawiane Zwierzchności Gminnej pozostawały bez odpowiedzi. Miesiące biegły a ludzie mokli i marzli, aż się wnerwili i zrobili raban w mediach. Wtedy jakoś pomogło i władze po szybkości wiatę zamontowały (a może akurat ta wiata, zbiegiem okoliczności, akurat w tym czasie nabrała prawomocności i zakwalifikowała się do wykonania?). Zwierzchność Gminna ustami swojego Sekretarza wytłumaczyła, że takich inwestycji jest w gminie wiele i wszystkiego nie da się naraz zrobić, trzeba być wyrozumiałym i po prostu poczekać jak przystało na poważnego człowieka. Tak więc po odczekaniu swojego, mieszkańcy Mokrzysk doczekali się wreszcie upragnionej wiaty. Kosztowała całe….4.500 zł (słownie: cztery tysiące pięćset złotych).
Jest prawdą powszechnie znaną, że jak na wszystko pieniędzy nie wystarcza, to trzeba wybierać. Trzeba mieć więc jakieś priorytety, coś jest ważniejsze i jest finansowane jako pierwsze. W domowych budżetach jest tak samo, więc nikogo to nie dziwi – codziennie musimy wybierać. Co tam jakaś pospolita wiata przystankowa a 4500 zł wobec strony internetowej za 36 tysięcy. Wiatę przystankową to w każdej wsi w każdej wiejskiej gminie można zobaczyć (niektóre nawet bardzo ładne), a strony budżetu obywatelskiego, to absolutnie żadna gmina w powiecie nie ma, a w Brzesku jest! Tak samo jak w innych liczących się ośrodkach.
Tak więc obywatele (ci którzy jeszcze czekacie w kolejce na swoją wiatę przystankową), pomarznijcie parę miesięcy, przyjmijcie z godnością „na klatę” zapalenie płuc albo pospolitą grypę. Bo, co prawda, leje się wam na przystanku za kołnierz (kupcie sobie parasolki), ale za to możecie raz w roku oddać swój głos na projekt w budżecie obywatelskim za pomocą strony internetowej, którą władze specjalnie dla Was zrobić kazały i kupiły za trzydzieści sześć tysięcy złotych. Budżet nie jest z gumy, więc nie dziwcie się, że na waszą wiatę przystankową już nie wystarczyło pieniędzy. Spokojnie – poczekacie, to się doczekacie.
Jan Waresiak
brzesko.info.pl