Mino wielu obaw oraz zatłoczonych ośrodków egzaminacyjnych zmiany dotyczące prawa jazdy ,,na próbę” wejdą w życie dopiero za kilka miesięcy. Pierwotnie od stycznia 2016 świeżo upieczonych kierowców miały czekać spore zmiany. Zmiany przesunięto jednak na czerwiec, a kilka dni później o kolejny rok. Powodem zaistniałej sytuacji są opóźnienia we wdrożeniu systemu CEPiK (Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców). Wg najnowszych ustaleń wejdą w życie w styczniu 2017 r.
Co czeka kierowców, którzy odbiorą dokument prawa jazdy po 1 stycznia 2017 r.?
Przede wszystkim przez 24 miesiące od daty wydania uprawnień będzie ich obowiązywał okres próbny. Przez pierwsze osiem miesięcy od odebrania prawa jazdy nie będą mogli jeździć z wyższą prędkością niż 50 km/h w terenie (obszarze) zabudowanym oraz 80 km/h poza terenem zabudowanym. Z kolei na autostradach i drogach ekspresowych będzie ich obowiązywał limit prędkości 100 km/h. Popełnienie w trakcie okresu próbnego 2 wykroczeń, poskutkuje przedłużeniem tego okresu a 2 lata
Przez pierwsze osiem miesięcy będą musieli jeździć z naklejonym na szybę zielonym liściem Ponadto, przejdą obowiązkowe szkolenia, za które zapłacą. Między 4 a 8 miesiącem od daty uzyskania uprawnień, każdy kierowca będzie musiał przejść 2 godzinny kurs teoretyczny (m.in. z zakresu problematyki wypadków drogowych) w WORD.
Oprócz tego, w tym samym okresie (między 4 a 8 miesiącem od daty odebrania prawa jazdy) kierowcy będą musieli przejść szkolenie praktyczne w Ośrodku Doskonalenia Techniki Jazdy (m.in. z zakresy wyprowadzania auta z poślizgu). Praktyczny kurs potrwa tylko godzinę.
Oprócz tego przez pierwsze osiem miesięcy po odebraniu prawa jazdy, kierowcy nie będą mogli pracować zawodowo, jako kierowcy ani prowadzić działalności gospodarczej związanej z prowadzeniem samochodu.
Nowe przepisy, które wejdą w życie 1 stycznia 2017 r. odnoszą się również do kierowców z wieloletnim stażem. Przede wszystkim zmienią się zasady dotyczące odebrania prawa jazdy po przekroczeniu limitu 24 punktów karnych. Ich limit się nie zmieni, ale po jego przekroczeniu, kierowca nie będzie kierowany na powtórny egzamin, tylko przejdzie kurs reedukacyjny, który kasuje wszystkie punkty karne. Jeśli jednak w ciągu 5 lat (bardzo długi czas) po odbyciu tego kursu „uzbiera” jeszcze raz komplet punktów, prawko, uprawnienia, zostaną mu cofnięte. Oznacza to, że od nowa będzie musiał odbyć kurs na prawko i zdać egzamin państwowy. Kursy doszkalające, kasujące 6 pkt karnych, znikną.
Warto zdawać sobie sprawę, że okres próbny i wszelkie towarzyszące mu obostrzenia będę obowiązywały wszystkich kierowców, którzy po 1 stycznia 2017 r. odbiorą prawo jazdy. Również tych, którzy stracili uprawnienia, a prawo jazdy mieli wcześniej przez wiele lat.
Ważne, ale niezauważone
Mimo przesunięcia zmian na rok 2017 manewry w przepisach trwają. W ostatnim czasie obowiązywać zaczęły nowe „branżowe” przepisy, regulujące kwestie szkolenia i egzaminowania kandydatów na kierowców, w tym rozporządzenie w sprawie egzaminowania osób ubiegających się o uprawnienia do kierowania pojazdami. Wydaje się, że część środowiska przeoczyła dosyć istotne zmiany w zadaniach egzaminacyjnych na placu manewrowym, które w ostatnim czasie skutkują wzrostem negatywnie ocenionych egzaminów właśnie w tej części egzaminu.
Czego zmiany dotyczą? Przede wszystkim zostały dokonane w zadaniu 1 i 2 na placu manewrowym. Obecnie to egzaminator wjeżdża w „kopertę” na łuku. Osoba zdająca, została więc pozbawiona „wolnego dojazdu” do łuku, w trakcie którego mogła przynajmniej troszkę „wyczuć” auto, sprzęgło. Do 2 zadania przesunięto też włączanie świateł mijania. Dodatkowo w praktyce jeśli auto zgaśnie przy ruszaniu zostaje policzony błąd z jazdy po łuku pomimo, że na dobra sprawę samochód jeszcze nie ruszył.
Otrzymując dokument
W dokumencie Prawa Jazdy, są teraz wpisywane wszystkie kategorie, tzn,. jeśli osoba zdała na kat, B, w prawku będzie miała wpisane kat AM, B1, B. Ma to ogromne znaczenie w przypadku kat E+B, bo będzie dopisana kat. T, co uprawni do kierowania ciągnikiem, za granicą.
Można teraz robić ,,prawko” i podchodzić do egzaminu jednocześnie na kat np. B i C. Poprzednio, aby zapisać się na C musi być wcześniej zdana kat. B, a to skraca czas.
Myśląc o rewolucjach trwają prace nad kolejnymi zmianami
Zanim jednak nadejdzie rok 2017 Ministerstwo Infrastruktury rozważa możliwość uproszczenia egzaminu na placu manewrowym bądź całkowitą rezygnację z jego przeprowadzania. Są również tacy, którzy chcą jedynie rezygnacji z jazdy w tył i w przód oraz po łuku. Pozostałoby ruszanie pod górę.
Nowością będzie również fakt, iż WORD-y przestaną podlegać urzędom marszałkowskim, a zaczną wojewodom. To może spowodować, że nie będą musiały już zarabiać na siebie przez egzaminy i ich powtórki. Według raportu Najwyższej Izby Kontroli (z listopada 2015) rygorystyczność egzaminów nie wpływa poprawę umiejętności kierowców, a jedynie korzystanie na finanse WORD-ów. Zgodnie z danymi, aż 88 procent ich przychodów pochodzi z wpłat na egzaminy, z tego 70 procent jest z poprawek.
Rozmowa z Panem Dariuszem Kutą Instruktorem z Ośrodka Nauki Jazdy ,,KONESER”.
Czego ostatecznym skutkiem może być tak częste manewrowanie w przepisach?
– Częste zmiany, są co najmniej nie wygodne i wprowadzają przysłowiowe „zamieszanie”. Przykładem na to jest choćby opublikowanie nowych rozporządzeń w szkoleniu i egzaminowaniu. Weszły one „z dnia na dzień”. Nie było czasu, „na spokojnie” zapoznać się z nimi, zaopatrzyć w odpowiednie druki, np. arkusza przebiegu egzaminu praktycznego, który się zmienił. Skutkiem tego, były odwoływane egzaminy praktyczne, zaskoczeni kandydaci na kierowców, których z WORDÓW odesłano z „kwitkiem”.
Czy wszelkiego rodzaju zmiany mają negatywny oddźwięk dla ośrodków szkoleniowych?
Z pewnością nie wszystkie zmiany są złe. Fakt, trafiają się zapisy absurdalne, odcięte od rzeczywistości.. Dobrym przykładem na to jest kat. AM. Z bardzo łatwych i chyba bezpłatnych egzaminów na motorower w szkołach, przeskoczona na szkolenie w OSK i egzaminowaniu w WORDACH. W rezultacie całkowity koszt uprawnień wzrósł do ok. 1200 zł. Skutkiem tego jest jazda bez uprawnień. Dostrzeżono ten problem, delikatnie ułatwiono, ale moim zdaniem za mało obcięto koszty na tę kategorię. Ustawy powinny być też czytelne, jasne i zrozumiałe. Nie może być tak, że jeden zapis, różnie się interpretuje, w zależności od Urzędu Powiatowego.
Czy rezygnacja z placu manewrowego to dobry pomysł?
Myślę, że plac manewrowy nie jest niezbędny by stwierdzić, czy ktoś nadaję się na kierowcę czy nie, zwłaszcza jeśli chodzi o kat. B. Prawda jest taka, że ok. 30% osób egzaminowanych „oblewa” na łuku. Warto by się zastanowić czemu aż tyle. Czy na pewno niemal co 3 osoba poszła na egzamin nie potrafiąc na nim cofnąć, a może powody były inne. Czemu w Polsce egzamin na prawko, generalnie jest uznawany za jeden z najbardziej stresujących? Ale to już nieco inny temat. Wracając do pytania, sądzę, że spokojnie można by zrezygnować z tego placu. Przecież umiejętność cofania sprawdza się i tak poniekąd w ruchu drogowym, przy takich manewrach jak parkowanie czy zawracanie. Poza tym, część instruktorów uczy łuku na tak zwany „ obrót”, a to już z nauką cofania nie ma za wiele wspólnego.
Dziękuję za rozmowę.
—
ES