Tak, obejrzałem ten film, ale zanim wyrażę kilka słów mojej o nim opinii, jedna – ale bardzo istotna – uwaga. Kino Planeta w Brzesku to już nie to samo kino co dawniej, powiedziałbym, że „schodzi na psy”. Tak się akurat złożyło, że środowy (14 września) seans nijak nie chciał dać się rozpocząć. Światła w sali kinowej to gasły, to znów się zapalały, gdzieś w tle słychać było początek jakiejś reklamy, która i tak zaraz się urwała.
Irytacja widzów narastała, a po około dziesięciu minutach na salę weszła młoda dziewczyna (chyba pracownica kina), aby oznajmić, że seans jednak się odbędzie ale z około półgodzinnym opóźnieniem. Oczywiście bez słowa wyjaśnienia przyczyny tego całego zamieszania no i tego najważniejszego: przepraszamy! Każdy rozumie, że awarie się zdarzają, ale w tym wypadku naprawdę wyglądało to jakby w kabinie operatorów znalazł się kompletny nowicjusz lub bawiące się kolorowymi przyciskami dziecko.
Wracamy jednak do filmu. Nie ukrywam, że na film Antoniego Krauzego wybrałem się trochę przygotowany i między innymi po to, aby przekonać się czy rzeczywiście jest on aż taką propagandą, jak się go przedstawia. Jest. Cała fabuła filmu, o ile fabułą można nazwać duży procentowo zlepek autentycznych filmów dokumentalnych z dolepionymi aktorskimi wstawkami, usiłuje udowodnić teorię zamachu. Z początku delikatnie, mało nachalnie, lecz narastająco, aż do końcowej sceny rozerwania samolotu. To film dla ludzi przekonanych o spisku i śmiertelnym zamachu na polskiego prezydenta, w którym – niejako przy okazji – zginęło jeszcze kilkadziesiąt innych ludzi z tzw. „świecznika”. Wprawdzie tych co są do czegoś święcie przekonani dodatkowo utwierdzać w tym raczej nie trzeba, no ale mogę się mylić, może nawet oni potrzebują co jakiś czas odpowiedniego wsparcia. Tych myślących inaczej o przyczynach tej tragedii film ten na pewno nie zmieni. Nie zmieni, bo nie daje żadnych sensownych powodów czy argumentów do zweryfikowania ich poglądów. Najprościej ujmując, cały ten film jest wsparciem, uzasadnieniem czy wręcz wykładnią poglądów i stanowiska obecnego obozu rządzącego na tę naszą najprawdziwszą narodową tragedię i jej przyczyny. Jest jednak w „Smoleńsku” pewien wątek, który w bardzo charakterystyczny sposób pokazuje sposób i metody działania współczesnych mediów. Pomijam fakt, że film w mało zakamuflowany sposób atakuje pewną stację telewizyjną, chodzi o sam mechanizm działania. Złapać newsa, szybko go sprzedać, a zaistniałe późniejsze ewentualne nieścisłości zmarginalizować lub przemilczeć. Wszystkie stacje postępują według takiego schematu. Zarówno polsko jak i obcojęzyczne i nieważne czy z polskim czy zagranicznym kapitałem – bo liczy się kasa. Nasze obecne media narodowe także ani na jotę od takiego modelu nie odstają. Niestety!
—
TTKW
Fot. filmweb.pl