Don't Miss
Home » Felietony » O rowerze i niezwykłych umiejętnościach – rozmowa z Piotrem Bielakiem

O rowerze i niezwykłych umiejętnościach – rozmowa z Piotrem Bielakiem

Jest pierwszym i jedynym człowiekiem w Polsce, który przejechał na rowerze trialowym 8metrowy odcinek po linie. Jest pierwszym i jedynym człowiekiem, który żongluje 4 piłkami, siedząc na kierownicy roweru, znajdując się jednocześnie na platformie umieszczonej 2 metry nad ziemią. Umiejętności akrobatyczne zdobywał przez 18 lat przepełnionych treningami i ciężką pracą. Od 12 lat możemy go oglądać w różnych zakątkach Polski, gdzie dociera ze swoim imponującymi pokazami. Piotr Bielak, bo o nim mowa to człowiek, którego umiejętności trudno określić jednym słowem.

O rowerze, akrobacjach i uwielbieniu do publiczności opowiada Piotr Bielak.

Elżbieta Solak: Próbowałam określić kiedyś czym Pan się zajmuje, ale to strasznie trudne. Rowerzysta? Akrobata? To wciąż za mało!

Piotr Bielak: Jestem akrobatą rowerowym bazującym na trialu rowerowym (odmiana kolarstwa polegająca na pokonywaniu przeszkód rowerem bez podpierania się). Swoje akrobacje rowerowe łącze z technikami z cyrku, np. żonglerką.

E.S.: Jak zrodziła się Pana pasja, od czegoś pewnie się zaczęło?

P.B.: Zaczynałem w wieku 13/14 lat. Mieszkałem w Lublinie i pierwszy kontakt z tym sportem miałem zupełnie przypadkowo. Wracałem do domu i zobaczyłem trenującego chłopaka, który skakał na rowerze bez siodełka. Zdziwiony możliwościami i pełen chęci, zacząłem próbować swoich sił na zwykłym rowerze.

E.S.: Czy dzisiaj ma Pan takie poczucie, że z rowerem zrobił Pan już wszystko? Czy w akrobacjach wciąż idzie Pan dalej, wyżej?

P.B.: Mam dokładnie przeciwne wrażenie. Wiem że nie zrobiłem prawie nic. Mam 32 lata i cały czas uczę się nowych technik. Z każdym rokiem poprawiam swoje rekordy i mam nadzieje, że ten trend utrzymam jak najdłużej.

E.S.: Jak wpadł Pan na pomysł, aby swoje umiejętności pokazywać publicznie?

P.B.: Trenując na ulicach spotkałem się z osobami, które podchodziły i pytały czy jest szansa żeby zaprosić mnie na imprezę z pokazem. Kiedy udało się zrealizować kilka takich pokazów pomyślałem, żeby zająć się tym na poważnie.

E.S.: Potem było mobilne miasteczko rowerowe, eventy..

P.B.: Dokładnie. Od 12 lat podróżuję po kraju z rowerem i moim widowiskiem. Wykonałem już blisko 500 pokazów. Od 2 lat pasją i wiedzą dzielę się z dzieciakami przy projekcie Mobilnego Miasteczka Rowerowego. W tym roku czas na kolejny projekt czyli kanał na YouTube. Chcę stworzyć miejsce w sieci w którym zainteresowani akrobatyką na rowerze znajdą poradniki oraz inspiracje do treningów. Zapraszam na kanał: https://www.youtube.com/piotrbielak

E.S.: Występuje Pan przed dużą publicznością, do tego wykonuje trudne figury. Odczuwa Pan stres przed pokazem? Jeśli tak to jak sobie Pan z nim radzi?

P.B.: Zawsze odczuwam stres przed występem. W moim przypadku emocje dają mi pozytywną energię. Znam swoje możliwości i umiejętności więc o to jestem spokojny. Bardzo pomaga też duża ilość występów. Kiedy występuję kilka razy w tygodniu to obycie z całym procesem jest tak duże że na scenie czuje się bardzo swobodnie.

E.S.: Zdarzały się trudne momenty podczas wystąpień publicznych?

P.B.: Występy w stylu, który ja prezentuję, czyli w formie gdzie publiczność jest częścią widowiska, zdarzają się różne, nieprzewidziane sytuacje. Niebezpiecznych sytuacji nigdy nie było. Doświadczenie i przewidywalność sprawiły, że zrezygnowałem z elementów nad którymi nie mam kontroli, a wszystkie inne sytuacje obracam w żart. W tym roku np. przytrafiła mi się na Podlasiu sytuacja w której kobieta starała się przerwać występ bo jak twierdziła plac i ulica, na której odbywała się impreza zlokalizowana przed jej domem jest jej własnością i mamy sobie iść (300 osób, scena, tor pokazowy…). Było mnóstwo śmiechu. Na koniec jednak Pani mnie przeprosiła i cały pokaz zakończył się humorystycznym wątkiem.

E.S.: Mówi się, że sportowcy są małomówni. O Panu spokojnie można powiedzieć, że jest Pan też poniekąd konferansjerem.. Lubi Pan kontakt z publicznością, występy?

P.B.: Kiedy zaczynałem występować unikałem mikrofonu jak ognia. Z czasem małymi krokami, czułem się swobodniej. Dziś wiem, że to jest kluczowy element całego widowiska. Kontakt, słowa, gesty to jest coś co buduje relacje z widzami i klimat pokazu. Dziś jest to element,  za którym tęsknie kiedy nie występuję. Możliwość nawiązywania kontaktu, poznawania nowych ludzi, wkręcania ich w dziwne numery sprawia mi ogromną frajdę.

E.S.: Wiem, że dzieciaki patrzą na Pana z podziwem. Co poradziłby Pan młodym sportowcom. Od czego zacząć przygodę z rowerem?

P.B.: Od uświadomienia sobie że wszystko czego się uczymy to proces. Na początku nie potrafimy nic, trenujemy, a efekty przychodzą z czasem. Warto mieć tego świadomość, bo o zniechęcenie łatwo. Wytrwałości!

E.S.: Dziękuję za rozmowę.

Fot. Maciej Jóźwiak