Projekt budżetu na zbliżający się wielkimi krokami nowy 2018 rok. to jeden z ważniejszych dokumentów z jakimi każdy świadomy obywatel powinien się zapoznać, gdyż jest to plan radnych na wydanie naszych ciężko zarobionych pieniędzy. Lektura może nie jest porywająca, wszak po urzędowym piśmie nie można spodziewać się wciągającej fabuły, ale kiedy już pokona się opór i zagłębi kilkadziesiąt stron pełnych tabel i różnych wyliczeń, to lektura może okazać się naprawdę wciągająca. W sporej części to science fiction a momentami nawet fantasy.
Z 53 stron tych bardzo szczegółowych wyliczeń można dowiedzieć się bardzo wiele nie tylko o finansach, ale o stanie gminy jako takiej. Przede wszystkim w oczy rzucają się ogromne koszta bieżące. Po prostu gmina z roku na rok przejada na bieżąco dokładnie całe dochody jakimi dysponuje. Wszystkie inwestycje wykonywane są wyłącznie na kredyt, co oczywiście powiększa zadłużenie. Do spłacenia są coraz większe raty z tytułu pozaciąganych kredytów i wyemitowanych obligacji oraz oczywiście odsetek, bo jak wiadomo, w ekonomii nic nie ma za darmo. A ponieważ, jak to było powiedziane, całość dochodów idzie na bieżącą konsumpcję, więc spłata tych długów odbywa się przez ……zaciąganie kolejnych długów. To się nazywa rolowaniem zadłużenia. W przyszłym roku pożyczymy więc kolejne 5,5 miliona. Na samą obsługę zadłużenia zaplanowano prawie 2 miliony. Radni rolują długi, i chyba rolują też mieszkańców gminy.
Budżet zaplanowany został z deficytem prawie 3.5 miliona złotych który ma zostać pokryty przez zaciągnięcie kolejnych pożyczek oraz emisję papierów wartościowych. Zaplanowana została też sprzedaż gminnych nieruchomości na niebagatelną kwotę 3,5 miliona zł. Takie plany robi się od lat i jakoś nie specjalnie widać te tłumy kupujących. No cóż, Bochnią to my nie jesteśmy. Tak więc ta część budżetu radośnie zaplanowana przez radnych to czyste fantasy. Spokojnie więc mamy dziurę w wysokości 7 milionów zł.
Przykładem takich kosztów jest dotacja gminy dla Brzeskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. W przyszłym roku wyniesie bardzo skromne… 4.290.500 zł. a więc prawie milion złotych więcej niż w tym roku. Basen nigdy nie zarabiał i z resztą nie takie było jego zadanie ale należy też zauważyć, że jedynie 630.000 zł ma pochodzić z biletów wstępu na obiekty BOSiR. Przychody z biletów wstępu nie tylko nie zostały zaplanowane w proporcjonalnie większej wysokości, ale wręcz mniejsze o jakieś 50 tysięcy złotych niż przeciętne z ostatnich kilku lat. Co ciekawe, podstawą do skalkulowania dochodów są dochody za ……2017r. A wiadomo przecież, że w tym roku basen przez calutkie wakacje był czynny tylko na jedną zmianę, a zaraz po wakacjach przez prawie miesiąc był zamknięty. Nic więc dziwnego, że dochody z biletów wstępu będą sporo mniejsze niż w poprzednich latach. To jednak jakoś nie zastanowiło radnych i przyjęli bez zastrzeżeń taką kalkulację dyrektora Marka Dadeja. Czyży radnym spodobał się pomysł ograniczenia pracy basenu w wakacje i w przyszłym roku również planują ograniczenie jego działalności?
To szczególnie to bardzo niepokojący trend jeśli przypatrzeć się jak wyglądały te dotacje w latach poprzednich. Przykładowo w projekcie budżetu na rok 2017 gminna dotacja wynosiła 3 328 000 zł tak więc była ona niemal milion mniejsza!
Nie uwzględniała ona oczywiście dodatkowych kosztów w postaci 86 tysięcy złotych które radni chcąc nie chcąc musieli przeznaczyć dodatkowo dla basenu, co dyrektor Dadej uzasadnił koniecznością zapłaty za media. Wydaje się to dziwne, bo przecież żadnej podwyżki cen energii w ciągu roku nie było. Jak więc dyrektor z ośmioletnim doświadczeniem mógł zaplanować budżet z takim niedoszacowaniem kosztów mediów. Basen staje się ogromnym kosztem, ale przecież jego zamknięcie, rzecz jasna nie wchodzi w grę, wszak żyjemy w środku dużego europejskiego kraju w XXI wieku. Skoro udało się wyszkolić na tym basenie zawodnika światowej klasy jakim jest Wojtek Wojdak, to widać że taki obiekt jest potrzebny. Ale to nie znaczy, że basen ma być studnią bez dna gdzie bezkrytycznie będzie się wrzucać coraz większe pieniądze, zwłaszcza że tych pieniędzy nie mamy. W ten sposób nie da się długo funkcjonować. Coroczne zaciąganie kolejnych kredytów tylko po to aby utrzymywać w gminie wielkie, prestiżowe, ładnie wyglądające budynki takie jak Regionalne Centrum Kulturalno- Biblioteczne czy chociażby wymieniony wyżej basen nie uzdrowi sytuacji.
Sytuacji nie uzdrowią też planowane przez radnych inwestycje. Patrząc na nie śmiało można powiedzieć, że cały zaciągnięty dług zwyczajnie przejadamy. W przedstawionych w projekcie budżetu inwestycjach próżno szukać propozycji wspomagających rozwój gminy takich jak powstające wszędzie wokół Strefy Aktywności Gospodarczej. Zdecydowana większość z 45 inwestycji to… chodniki i drogi. No cóż, jak wiemy wybory samorządowe za pasem, a każdy mieszkaniec lubi mieć ładną, nowiutką drogę jadąc do domu. Żadnej strefy aktywności gospodarczej się nie planuje. Może radni doszli do wniosku, że praca męczy? To bardzo smutne, że zamiast realnie wpływać na konkurencyjność i atrakcyjność naszej gminy dla potencjalnych inwestorów, włodarze naszego miasta postanowili zrobić dla siebie trochę kiełbasy wyborczej (a właściwie chodnika wyborczego), za publiczne pieniądze oczywiście. Niestety jeżeli na końcu, pięknego nowego chodnika nie będzie czekało równie piękne miejsce pracy, to niedługo nie będzie komu po takim chodniku chodzić. Skoro się myśli o nieustannych wydatkach, to może warto wreszcie pomyśleć o zwiększeniu dochodów, bo kto i czego ma te długi pospłacać?
Michał Waresiak
—
brzesko.info.pl