10-go lutego minie dziesięć lat jak Grzegorz Wawryka po ciężkich bojach ostatecznie wywalczył fotel burmistrza Brzeska. Stało się to w wyniku rezygnacji przez dotychczasowego burmistrza Jana Musiała, który został posłem do Sejmu. Po raz pierwszy i chyba jedyny w historii, Brzesko miało aż dwóch posłów, a sąsiednia Bochnia choć dwa razy większa nie miała ani jednego. Jaką z tego korzyść odniosło Brzesko wszyscy widzimy. Kiedyś pewnie opiszą ten okres historycy i ówcześni statyści naszego życia publicznego chyba nie będą specjalnie dumni ze swojego wizerunku. To tak na marginesie.
Jak pamiętamy (no może z wyjątkiem tych całkiem młodych ludzi, obecnie dopiero startujących w życiu publicznym) była to kampania bardzo kosztowna i nieprawdopodobnie brutalna. W pierwszej turze zwyciężył ówczesny sekretarz Gminy Bogusław Babicz, drugi był Grzegorz Wawryka. Wydawało się że druga tura potwierdzi zwycięstwo Bogusława Babicza, a tu nagle nastąpił gwałtowny zwrot akcji. Jan Musiał wykonał słynny telefon do Wawryki: ustąp, to ci się opłaci. Co za pech, rozmowa została nagrana. Potem były artykuły w prasie. Wielki krzyk: korupcja polityczna!! Jakby to było coś nadzwyczajnego w polityce, a proponowanie Wawryce stanowiska zastępcy burmistrza, to była jakąś zbrodnią. Cóż w tym nadzwyczajnego, że zwycięzca pierwszej tury zaproponował konkurentowi konkretną funkcję publiczną w zamian za odstąpienie od dalszej kosztownej walki? W każdym razie z rzeczy całkowicie normalnej zrobiono niezwykły skandal, wręcz przestępstwo.
Trzeba przyznać, że sztab Bogusława Babicza dał sobie narzucić tę narrację, i zamiast ośmieszyć Wawrykę, podjął bezsensowną walkę na narzuconych warunkach. To był dramatyczny błąd! Zaczęli wypucować całe nakłady gazet dostępny w Brzesku, niejako przyznając tym, że ich postępowanie było złe.
Z kolei sztabowcy Wawryki rozpoczęli kolportowanie kserówek. Po prostu cyrk pełnoobjawowy.
W ostateczności Wawryka, po zrobieniu z siebie biednej ofiary (w tym jest naprawdę niezły, widać naturalne zdolności w tym zakresie) wygrał wybory i zasiadł w fotelu burmistrza największej gminy w powiecie brzeskim. Mieszkańcy gminy Brzesko zaskoczeni takim obrotem sprawy i niewłaściwą oceną spowodowaną poniekąd szybkością mających miejsce zdarzeń i tym samym brakiem czasu na spokojną ocenę sytuacji, użalili się nad biednym Grzegorzem Wawryką i żeby mu te krzywdy wynagrodzić, zrobili go burmistrzem, robiąc tym samym krzywdę sobie.
Właśnie w czasie tej kampanii po raz pierwszy pojawiła się w przestrzeni słynna pogłoska dzięki której Grzegorz Wawryka stał się dekadę później słynny w całej Polsce i na stałe zostanie zapisany w najstarszych kronikach (wystarczy sobie wygooglać frazę: burmistrz brzeska, żeby się przekonać co nam wyskoczy). Kiedy teraz po dziesięciu latach pogłoska odżyła, Grzegorz Wawryka po raz kolejny sięgnął po starą technikę, która do tej pory zawsze mu się sprawdzała: zrobić z siebie biedną ofiarę losu, którą chce skrzywdzić cały okrutny świat. Tylko że obecnie już nie robi to aż takiego wrażenia jak zrobiło dziesięć lat temu nagłośnienie „zbrodni” polegającej na obiecaniu Wawryce dochodowej fuchy w zamian za rezygnację drugiej tury. Aż się prosi taka mała parafraza znanej kiedyś piosenki Piotra Fronczewskiego (Franka Kimono): nie rycz mały nie rycz, ja znam te twoje numery. Twoje łzy lecą mi na koszulę….”
Wtedy opinia publiczna była wprost zelektryzowana tą sensacją. Gwoli przypomnienia, małżonka Grzegorza Wawryki wówczas miała również występ na Sali obrad urzędu miejskiego: mianowicie podczas uroczystości objęcia urzędu burmistrza, słynny łańcuch będący atrybutem burmistrzowskiej władzy, na szyję Grzegorza Wawryki włożyła właśnie jego …..żona. Bogusław Babicz za to że kandydował przeciw Wawryce, stracił swoje stanowisko Sekretarza, które objął Stanisław Sułek i z powodzeniem piastuje (niektórzy twierdzą, że pieści) do tej pory.
Życie jest pełne niespodzianek. Oto upłynęło kilka lat i Bogusław Babicz, który dziesięć lat temu był kandydatem na burmistrza popieranym przez PO, obecnie jest radnym ….PiS, a Wawryka, wówczas niezależny (w drugiej turze popierany przez PiS), czując że obecnie jego czar osobisty nie działa już tak jak dawniej, zabiega wszystkimi sposobami, żeby ponownie być kandydatem PiS na burmistrza. Nie wykluczone, że te zabiegi zostaną uwieńczone powodzeniem. Metoda na to jest sprawdzona od lat: trzeba po prostu obiecać komu tylko się da stanowisko zastępcy burmistrza. Można by na tę okazję lekko zmodyfikować propozycję Jana Musiała z telefonicznej rozmowy z przed dziesięciu lat: poprzyj mnie, to ci się opłaci. Ważne żeby do wyborów zadziałało, a po wyborach to w zasadzie wszyscy będą go mogli czoło pocałować: posadzili bacę na kamieni kupę, obchodzili w koło, całowali w …..czoło.
Karuzela obietnic ruszyła i coraz bardziej się rozpędza. Niektórzy nawet chyba mocno w to uwierzyli, ponieważ jeden z chętnych na zastępcę burmistrza ponoć dorabia gdzieś jakieś studia (ponoć politologia, albo inne równie ważne). Na tym etapie wszystko jest na razie „ponoć” bo wszystko jest utrzymywane w – powiedzmy – dyskrecji, oczywiście dyskrecji na miarę Brzeska, a więc wszyscy czekają kiedy kandydat na zastępcę burmistrza ogłosi, że jest już odpowiednio wykwalifikowany. Wtedy „wszyscy” będą bardzo „zaskoczeni” i pośpieszą z gratulacjami i wyrazami radości. To podnoszenie wykształcenia wynika z faktu, że burmistrz może mieć choćby podstawówkę, ale zastępca musi legitymować się wykształceniem wyższym. No cóż, każdy ma prawo mieć swoje ambicje, to nie jest zbrodnia. Interesujące jednak, że zastępców burmistrza może być najwyżej dwóch, a na funkcję zastępcy Wawryki mniej lub bardziej mocno oblizuje się co najmniej czterech kandydatów, a być może niedługo będzie ich jeszcze więcej. W ostateczności co szkodzi obiecać, jeżeli w zamian będzie się miało zmotywowanego fana. W czasach kiedy zniechęciło się praktycznie każdego kogo można było zniechęcić i zrazić, każda, nawet najbardziej naiwna dusza jest na wagę złota. Idziesz pan złą drogą – usłyszał młody sołtys Poręby Spytkowskiej Adrian Zaleśny, kiedy nie bardzo miał ochotę zostać kolejnym wasalem (wasal gr. lizjos, czyli po naszemu lizus) Grzegorza Wawryki. No i tak już od dwóch lat idzie Sołtys Zaleśny swoją drogą, i robi robotę, która nie jest prostowaniem dróg dla Pana Grzegorza. Piłkarze ze Szczepanowa prosili bezskutecznie o parę złotych na ogrodzenie. W zamian dostali ….wezwanie do zapłaty podatku od nieruchomości. Kiedy wnerwieni pogardą burmistrza wywiesili na siatce napis: Jaki burmistrz takie i boisko, dostali polecenie natychmiastowego ściągnięcia napisu, wydania sprawcy zbrodni i publicznego przeproszenia. Dopiero jak się okazało, że tą metodą Grzegorz Wawryka może sobie co najwyżej pogorszyć swoją i tak marną opinię w środowisku, zdecydował się ustąpić i zrobił to co od razu powinien zrobić, czyli po prostu dał te parę tysięcy. Można było uniknąć całego dymu
i psucia sobie nerwów, gdyby Grzegorz Wawryka umiał szanować ludzi.
Zobaczymy czym to się skończy, bo w naszym mieście utrzymanie w tajemnicy tak wysublimowanej intrygi chyba nie da się utrzymać zbyt długo i pewnie liczni kandydaci na zastępcę Wawryki rychło się dowiedzą, że są zbyt liczni.
Pierwsza kadencja upłynęła bardzo szybko, bo to były wybory przedterminowe, więc tylko na dokończenie kadencji. Startując na drugą, kadencję burmistrz Wawryka pokazał swoje przywiązanie do chrześcijańskiego systemu wartości: zapisał się do Róży Różańcowej w Brzesku w Parafii Św. Jakuba. Właściwie to ta róża była nowopowstałą różą. Uczestniczył w procesjach, nosząc sztandary. Oczywiście przynależność do Róży Różańcowej to bardzo piękny wyraz pobożności, zwłaszcza w dzisiejszych coraz bardziej zlaicyzowany czasach. Wbrew temu, co ludzie myślą, jest sporo tzw. ludzi sukcesu, którzy są wierzący i praktykujący: czytają codziennie pismo Święte (albo słuchają audiobooka w drodze do pracy, odmawiają choćby dziesiątek różańca), ale postępują tak z wewnętrznej potrzeby a nie robią tego na pokaz. Kiedy powstaje nowa Róża Różańcowa, nie ma zwyczaju ogłaszać publicznie jej składu personalnego, tak jak to zostało zrobione u Św. Jakuba, kiedy do Róży wpisywał się Grzegorz Wawryka. U części parafian wywołało to mieszane uczucia, bo nie wszyscy dali się przekonać, że w tym przypadku chodzi wyłącznie o wyraz osobistej maryjnej pobożności Grzegorza Wawryki.
W każdym razie wybory wygrał w pierwszej turze bez najmniejszego problemu. Przy trzeciej kadencji już tak łatwo nie było. Udało się wygrać z wielkim trudem w drugiej turze z mało przekonującym wynikiem.
O tym jak bardzo Grzegorz Wawryka był przestraszony świadczy fakt, że przed drugą turą wyborów opublikował prawdziwy festiwal obietnic. Gdyby go w pełni zrealizować, to chyba brakłoby na budżetu całego województwa. Nie zostało pominięte żadne sołectwo, wszyscy mieli obiecane wszystko. Nie wszyscy może już pamiętają te obietnice, więc niedługo zostaną one przypomniane. Sprawdzony Gospodarz – dotychczasowe hasło wyborcze Grzegorza Wawryki, w tych wyborach może spokojnie zostać zmienione na bardziej odpowiadające prawdzie: jak Grzegorz Wawryka mówi że zrobi, to ….mówi.
Efekty dziesięcioletniego rządzenia widać i każdy może sobie je ocenić. Jednym się podobają a innym nie. Okoliczne gminy starają się wszystkimi siłami przyciągać inwestorów, bo inwestorzy to miejsca pracy, dodatkowe wpływy z podatków, to gwarancja rozwoju. Najbardziej spektakularny przykład daje sąsiednia Bochnia, która rozwija w sposób wręcz niewyobrażalny swoją Strefę Aktywności Gospodarczej. Szacuje się, że w niedługim czasie dzięki tym zabiegom, do miejskiej kasy będzie wpływać dodatkowo ok. 10 milionów złotych rocznie! Sąsiednie gminy w naszym powiecie również się starają przyciągać inwestorów i mają w tym zakresie znaczne sukcesy. Szczurowa buduje strefę gospodarczą, to samo bardzo dynamicznie robi Borzęcin. Jedynie w gminie Brzesko Grzegorz Wawryka i jego współpracownicy nie widzą żadnego problemu. Według nich wszystko jest wspaniale, burmistrz jest tak obrotny i tak dynamiczny, że nikt nie ma szans z nim wygrać. Brzesko jak tlenu potrzebuje dużego zakładu, a tu zamiast przyciągać inwestorów, skutecznie się ich odstrasza. Can Pack S.A. wyprowadził z Brzeska część swojej produkcji i teraz w Tarnowie zainwestuje kilkadziesiąt milionów złotych. Inni przedsiębiorcy z Brzeska, też zaczynają się rozglądać za bardziej sprzyjającymi samorządami. Jeszcze kilka lat takiej polityki w Brzesku i spełni się marzenie obecnej ekipy – zostaniemy skansenem!
Gmina Brzesko dysponuje terenami wprost fantastycznymi pod utworzenie strefy aktywności gospodarczej. Niestety, kiedy inni przygotowywali dokumentację, starali się o dotacje sięgające nawet kilku milionów na uzbrojenie terenu, aby był atrakcyjny dla przyszłych inwestorów, w gminie Brzesko nie zostało zrobione kompletnie nic w tym zakresie. Teraz mamy kilka lat opóźnienia, na dokładkę bardzo zmieniły się przepisy. Nawet gdyby ktoś wreszcie oprzytomniał i chciał to zapóźnienie jakoś naprawić, to po pierwsze musiałby wiedzieć jak się za to zabrać, po drugie musiałby być naprawdę zdeterminowany i posiadający odpowiednie kontakty i zdolności negocjacji. Zajęło by to kilka lat ciężkiej pracy. W tym czasie świat, niestety, nie będzie czekał.
Grzegorz Wawryka nie posiada żadnej z tych cech. Jest nawet wręcz ich zaprzeczeniem.
—
Jan Waresiak
Fot. Mateusz Franczyk