Rada Miejska w Brzesku przyjęła budżet na 2016 rok. Dochody bieżące zbilansowały się z wydatkami, zadłużenie nie przekroczyło granicy 60 procent i wymaganych wskaźników, a wierzyciele zostaną w pełni zaspokojeni. Widmo bankructwa i komisarycznego zarządu zostało zażegnane. Uff, można odetchnąć z ulgą. To dobra wiadomość. Gorsza, że tylko do czasu, kiedy trzeba będzie myśleć o szukaniu pieniędzy na zobowiązania w przyszłym roku.
Podobnie, jak w kilku minionych latach, skrojono budżet na przetrwanie, właściwie bez wydatków stymulujących rozwój. Niedobrą informacją jest też to, że dochody nie zwiększają się, rosną natomiast spłaty zaciągniętych kredytów i koszty ich obsługi. Kolejne wydatki generuje utrzymywanie już ukończonych inwestycji. Wciąż też nie widać sposobu, jak znacząco ograniczyć deficyt miejskich spółek. Obserwowane zmiany demograficzne w Brzesku dopełniają ponury obraz kondycji miasta. Słabszej niż w ubiegłych latach, gdyż do tej pory gmina mogła jeszcze ratować się przed przekroczeniem wskaźników zadłużenia odraczaniem spłat, ale możliwość rolowania długu wyczerpuje się. Należy też zakładać, że niemożliwy może okazać się ratunek – tak jak w tym roku – w postaci wykupu obligacji, bo jeżeli nie sprawdzą się planowane wpływy ponad 7 mln zł ze sprzedaży majątku, to i na taką transakcję zabraknie pieniędzy. Nie wspominając już o wysokich opłatach, jakie trzeba będzie przekazać do Skarbu Państwa, jeśli na oferowane nieruchomości szybko nie znajdzie się nabywca.
Wydaje się, że z powagi sytuacji zaczęli sobie zdawać sprawę radni, zwłaszcza ci posiadający większość w samorządzie. Wprawdzie nikt nie chce rezygnować z projektów realizowanych w środowiskach, które reprezentują, to jednak fakt, że problem zauważają i mówią o nim otwarcie, należy przyjąć jako pozytyw płynący z debaty toczącej się wokół tegorocznego budżetu. Jakie konstruktywne wnioski z tego popłyną tuż już inna sprawa.
Niewątpliwie przyszłość nie napawa optymizmem. Pusta kasa nie napełni się z dnia na dzień, a perspektywy zwiększenia dochodów są marne. Uruchomienie strefy gospodarczej przy północnym zjeździe z autostrady także oddala się w czasie, bo zapomniano o wybudowaniu łącznika do gminnych gruntów. Tymczasem otwarcie okazałej hali sportowej, której sens budowy krytykują dziś już niemal wszyscy, frustrację tylko pogłębia.
—
Marek Latasiewicz
Foto. Mateusz Franczyk
Już od 4 lat słyszy się o zaciskaniu pasa. Bezradni radni, sprawdzony gospodarz i mamy efekty. Brzesko jest miastem dla starych ludzi.
Odraczanie terminu wykonania kary jest bez sensu. Lepiej wziąć byka za bary, zacisnąć pasa, wprowadzić program naprawczy, spłacić długi i wziąć głęboki oddech, który pozwoli gminie nabrać świeżości.
Panu Latsiewiczowi życzę więcej optymizmu i obiektywizmu. Wydaje mi się , że wcześniejsze felietony o sporcie lepiej mu wychodziły.