Wiosna to czas kiedy zmienia się otoczenie, robi się zielono i bardziej kolorowo. Każdy chce mieć na swoim podwórku pięknie i wysprzątane. Niestety niektórzy do wiosennych porządków dołączają jeszcze uczucie adrenaliny, kiedy swoje śmieci pakulana samochód i wywożą do ….lasu.
Fakt tworzenia dzikich wysypisk śmieci zadziwia, ponieważ każdy rodzaj odpadów jest odbierany w ramach systemu gospodarki odpadami zorganizowanego przez gminę. Wszystkie samorządy starają się najlepiej jak mogą zorganizować zbiórkę śmieci. Odbierane są odpady segregowane jak i niesegregowane. Co najmniej kilka razy w roku organizowane są przez wszystkie gminy zbiórki odpadów wielkogabarytowych. Wystarczy jedynie w wyznaczonym dniu wynieść przedmioty których chcemy się pozbyć przed bramę do posesji, a służby komunalne czy też firma, której gmina zleciła to zadanie, wszystko pozbierają, i to całkowicie bezpłatnie! Nie trzeba nigdzie wozić, zajmować sobie czasu, wynajmować – jeżeli ktoś nie dysponuje własnym – środki transportu, ponosić związanych z tym kosztów. Niesamowita wygoda, wręcz komfort – wynosisz przed dom i po kłopocie.
Niestety, mimo tych wszystkich udogodnień, są ludzie którzy naprawdę potrafią sobie zadać wiele trudu, żeby „zutylizować„ swoje śmieci wywożąc je do lasu i wyrzucając gdzieś przy drodze. Jakieś dziwnie zacietrzewienie, żeby mimo wszystko wywalić swoje śmieci do lasu! Żaden rozum nie ogarnie jakie racje mogą stać za tak bezmyślnym postępowaniem. Nie można tego potraktować inaczej jak w kategorii zwykłej złośliwości. Bo jak inaczej można potraktować sytuację, kiedy ktoś może wyrzucić śmieci tzw. bytowe do kosza, bo i tak musi przecież za śmieci obowiązkowo zapłacić, kiedy bezpłatnie mu odbiorą kilak razy do roku odpady wielkogabarytowe sprzed domu, a on mimo wszystko wywozi śmieci do lasu? Zadaje sobie tyle trudu: ładuje to do samochodu, jedzie do lasu, rozgląda się wokół, czy ktoś go nie zauważy, wyrzuca wszystko i ucieka? Naraża się na odpowiedzialność karną, kiedy absolutnie nie musi podejmować takiego ryzyka, bo tę brudną robotę zrobią za niego wyspecjalizowane służby i wszystko mu zabiorą sprzed samego nosa?
W każdej gminie co roku prowadzone są więc dodatkowe akcje które mają na celu zlikwidowanie tych dzikich wysypisk. Jak podają na oficjalnej stronie, w gminie Brzesko usunięto w 2017r. ponad 15 ton odpadów z dzikich wysypisk! W sąsiednich gminach wcale nie jest lepiej.
Dzikie wysypiska stanowią zagrożenie epidemiologiczne, gdyż odpady są idealnym środowiskiem dla rozwoju wielu chorobotwórczych bakterii oraz grzybów. W otoczeniu dzikich wysypisk może wzrastać stężenie metali ciężkich, takich jak rtęć, kadm, miedź, chrom czy ołów. Zaledwie jedna mała guzikowa bateria może zanieczyścić metalami ciężkimi aż 400 l wody lub 1 m3 gleby. Siedliskiem metali ciężkich są również opakowania po farbach, lakierach, lekach, czy środkach ochrony roślin. Tego wszystkiego uczą się dzieci w szkole, ponieważ od lat prowadzona jest na szeroką skalę akcja uświadamiająca i wychowująca do poszanowania środowiska naturalnego. Nikt nie może się zasłaniać tym, że nie wiedział że robi źle. Żyjemy w XXI wieku i po prostu takiej ignorancji już nie domniemywa się. Jeżeli ktoś mimo wszystko wywozi śmieci do lasu, to robi to z pełną świadomością i premedytacją! W takiej sytuacji, do szerokiego wachlarza środków mających na celu zorganizowanie prawidłowej gospodarki odpadami, takimi jak: akcje edukacyjne i uświadamiające, sprawnie zorganizowana zbiórka odpadów komunalnych (segregowanych i niesegregowanych), zbiórka odpadów wielkogabarytowych, powinien być dołączany (dla tych naprawdę ciężko kapujących) jeszcze dodatkowy element: bezwzględne i surowe kary!
To przykre, ale niektórzy po prostu nie są w stanie inaczej zrozumieć i tylko kary przemawiają im do rozumu. Dla tych właśnie ciężko kapujących, trzeba więc wprowadzić skuteczne „środki dydaktyczne” dostosowane do ich sposobu pojmowania. Tych ludzi nie jest dużo. Przecież np. w gminie Brzesko mieszka 36 tysięcy ludzi. Ilość wytwarzanych rocznie odpadów jest więc ogromna. Gdyby większość z nich była wyrzucana przez mieszkańców byle gdzie, to po prostu żylibyśmy na wielkim wysypisku śmieci, a tak nie jest. Te 15 ton na zlikwidowanych dzikich wysypiskach, choć to nie mało, to w całości gminnej „produkcji” śmieci nie jest aż tak dużą ilością. To świadczy, że są one dziełem stosunkowo niewielkiej grupy złośliwych ludzi. Ze swojej strony jako społeczeństwo powinniśmy dołączyć jeszcze jeden dodatkowy element: całkowity brak akceptacji dla takich zachowań. Nie możemy pozwolić się terroryzować niewielkiej aspołecznej grupie. Jeżeli gmina ułatwia odbieranie śmieci, jeżeli każdemu się tłumaczy, że to jest poważne zagrożenie epidemiologiczne, a ktoś mimo wszystko nie chce zrozumieć, to jako ostatni element pozostaje kara. „Za co biją w tyłek gdy pobłądzi głowa? Za to, że głowa błądząc, rozum w tyłku chowa!” (Jan Kochanowski) .
—
Jan Waresiak