Don't Miss
Home » Felietony » FANATYK kinematografii w natarciu.

FANATYK kinematografii w natarciu.

fot-aleksandra-graczykW 2012 roku, w ramach konkursu 48 Hour Film Project zdobył nagrodę dla najlepszego filmu, najlepszej reżyserii oraz najlepiej przygotowanej produkcji ukazującej oblicze Krakowa.  W 2014 roku we współpracy z krakowskim studiem animacji, Studiem Pigeon założył Studio Nandu zajmujące się m.in. produkcją reklam, filmów korporacyjnych oraz teledysków. Wraz z końcem wakacji, decyzją Komisji Eksperckiej wytypowanej przez Krakowski Klaster Filmowy w ramach konkursu Małopolskie Studio Debiutów został uhonorowany kwotą 110 tysięcy złotych na realizację filmu własnej reżyserii pt. ,,Fanatyk”. To zdolność mówienia o trudnych i ważnych sprawach w lekkim, komediowym tonie. Świetnie przedstawieni bohaterowie oraz bardzo sprawnie napisane dialogi, błyskotliwei inteligentne – uzasadniono wybór. Pochodzi ze Szczurowej, mieszka w Krakowie, ma 27 lat, nazywa się Michał Tylka i niedługo będzie o nim głośno.

Elżbieta Solak: O wynikach konkursu Małopolskie Studio Debiutów dowiedziałeś się kilka dni temu. Emocje opadły, co dalej?

Michał Tylka: Emocje opadają bardzo powoli, bo poza samą decyzją udało nam się zwiralować internet na kilka dni. Ludzie oszaleli, bo czekali na film na podstawie tej historii o fanatycznym wędkarzu, jestem zalany wiadomościami, propozycjami wywiadów. Powoli zaczynam jednak planować produkcję.

E.S.: W ciągu kilku dni fanpage Twojego filmu zyskał prawie 8 tys. fanów. Już nie ma odwrotu.

M.T.: Nie ma odwrotu, ludzie nas kochają (śmiech), wysyłają propozycje obsadowe, pytają, gdzie można dodatkowo wpłacić pieniądze na realizację, oferują się jako statyści, ogólnie żyją tym, co się dzieje.

E.S.: Historia wędkarza – fanatyka nie zrodziła się na potrzeby konkursu. Powstała o wiele wcześniej..?

M.T.: Historia o ojcu, fanatycznym wędkarzu powstała pod koniec 2012 roku jako krótki, anonimowy tekst, który osiągnął status wręcz kultowy. Przez kilka miesięcy szukałem autora, aż sam do mnie napisał, gdy zobaczył moje ogłoszenie w internecie. Od sierpnia 2015 roku pracowaliśmy nad scenariuszem, myśląc o filmie pełnometrażowym. W czerwcu tego roku Krakowski Klaster Filmowy ogłosił konkurs debiutów i postanowiliśmy całość przerobić na 20 minut, skracając pewne wątki.

E.S.: Masz już w głowie wizję tego jak będzie wyglądał film, kogo obsadzisz w rolach głównych, gdzie zostanie nakręcony?

M.T.: Jest to rozbudowane pytanie – mam pewną wizję w głowie, która została zarysowana częściowo w scenariuszu – na pewno najbliższe miesiące spędzę na szlifowaniu tej wizji, bo pomiędzy tekstem, a obrazem jest ogromna przestrzeń, którą należy wypełnić. Na razie nie chcę mówić o obsadzie, z pewnością wkrótce pewne decyzje zostaną podjęte, a do tego czasu nie mogę nic więcej powiedzieć. Kwestia miejsca realizacji też jest jeszcze kwestią otwartą, ale z pewnością będzie to w Małopolsce. Akcja ma miejsce w małym mieście – być może to będzie Brzesko? Jest na to szansa.

E.S.: Kiedy wstępnie możemy spodziewać się premiery?

M.T.: Premiera odbędzie się w pierwszej połowie 2017 roku.

E.S.: Jak myślisz, jaki jest współczesny widz i czego oczekuje?

M.T.: Myślę, że współczesny widz chce od filmu ciekawych historii – zabawnych i inteligentnych, ale przede wszystkim takich, które go wciągną, gdy jest bombardowany na okrągło masą bodźców. Mam też wrażenie, że widzowie nie chcą oglądać przeintelektualizowanych historii psychologicznych – chcą wyrazistych bohaterów, którzy bardziej działają, niż o tym myślą. Oczywiście samo sformułowanie ‘współczesny widz’ jest sporym nadużyciem, bo nie mam pojęcia, czego chce jakikolwiek widz – myśląc ‘widz’ twórca powinien mieć na myśli samego siebie, bo inaczej cała ta zabawa, jaką jest robienie filmów staje się nieznośną fanfaronadą. 

E.S.: Polska kinematografia zawiera kilka wybitnych nazwisk. Masz swojego reżysera na którym się wzorujesz?

M.T.: Ze współczesnych polskich twórców na pewno Xawery Żuławski jest dla mnie bardzo ważnym reżyserem ze względu na samo podejście do materii filmowej. Wzorem z pewnością jest Wojciech Jerzy Has, chociaż za najważniejszego dla siebie reżysera uważam Stanleya Kubricka.

E.S.: Przed Tobą kilka miesięcy ciężkiej pracy. Czego mogę życzyć Ci na koniec?

M.T.: Na pewno wytrwałości w realizacji wizji, bo praca nad takim filmem będzie ciężką przeprawą produkcyjną i psychologiczną.

Fot. Aleksandra Graczyk