Grupa Azoty Tarnów jeszcze poczeka na pierwsze zwycięstwo w sezonie. Beniaminek Superligi postawił twarde warunki drużynie, która w poprzednich rozgrywkach wywalczyła brązowe medale, jednak w ostatnim kwadransie zawodów to Gwardia zdołała odskoczyć i utrzymać korzystny dla niej wynik. Spotkanie zakończyło się rezultatem 29-22 dla gospodarzy.
Udany powrót do Stegu Areny zaliczył Mindaugas Tarcijonas. Litwin do niedawna reprezentujący barwy Gwardii zdobył pierwszą bramkę w meczu, a po chwili dołożył drugie trafienie dla Grupy Azoty. Pierwsza połowa była bardzo wyrównana. Żadna z ekip nie potrafiła przełamać przeciwnika i wypracować sobie bezpiecznej przewagi. Wynik ciągle oscylował wokół remisu. Gospodarzom tylko raz udało się osiągnąć dwubramkowe prowadzenie. Stało się tak za sprawą dwóch z rzędu udanych akcji, zakończonych przez Szymona Działakiewicza. Odpowiedzią tarnowian były trzy kolejne bramki, zdobywane przez: Mateusza Wojdana, Jakuba Kowalika oraz Paulo Grozdka. Po upływie 30 minut rezultat zawodów wrócił do stanu równowagi. Oba zespoły miały na koncie po trzynaście trafień.
Początek drugiej połowy miał podobny przebieg jak wcześniejsza faza spotkania. Częściej na prowadzeniu byli zawodnicy Marcina Markuszewskiego, choć miejscowi nie pozwolili beniaminkowi osiągnąć dystansu dającego choćby chwilowy spokój. Dla Grupy Azoty Tarnów mecz układał się dobrze do 40 minuty. Wówczas Wojciech Dadej pokonał bramkarza Gwardii, dając zespołowi dwubramkową przewagę 18-16. Przez kolejne 20 minut tarnowianie tylko cztery razy potrafili umieścić piłkę w siatce przeciwników. Na kwadrans przed zakończeniem meczu Patryk Mauer trafieniem ze skrzydła wyprowadził Gwardzistów na prowadzenie 20-19. Szczypiorniści z Małopolski zacięli się w ataku. Dodatkowe problemy pojawiły się, gdy trener trzeciej drużyny poprzedniego sezonu Rafał Kuptel, wpuścił między między słupki Mateusza Zembrzyckiego. 22-latek raz za razem zatrzymywał ofensywne próby przyjezdnych. Od stanu 22-21 dla opolan, tarnowianie zdobyli tylko jedną bramkę, której autorem był Łukasz Kużdeba. Ze skutecznością nie miała problemów za to Gwardia. Gospodarze zaliczyli serię sześciu trafień z rzędu i ostatecznie to oni dopisali do swojego konta trzy punkty.
Stracić pięć bramek w przewadze to jest tragedia. Tak grać nie wolno i o to mam do chłopaków bardzo duże pretensje. Do naszej porażki przyczynili się również sędziowie, którzy gwizdali bardzo po gospodarsku – powiedział Marcin Markuszewski, trener Grupy Azoty Tarnów.
Popełniamy zdecydowanie za dużo błędów. Być może jest to spowodowane stresem i brakiem doświadczenia. Tracimy piłki w ataku, gubimy się w obronie. W pierwszej połowie graliśmy dobrze, ale po zmianie stron robiliśmy wszystko odwrotnie w stosunku do tego, jak powinniśmy grać – dodał Mindaugas Tarcijonas, obrotowy Grupy Azoty Tarnów.
Gwardia Opole – Grupa Azoty Tarnów 29-22 (13-13)
Gwardia Opole: Patryk Mauer 8, Mateusz Jankowski 6, Szymon Działakiewicz 4, Jędrzej Zieniewicz 4, Michał Lemaniak 2, Maciej Zarzycki 2, Karol Siwak 1, Kamil Mokrzki 1, Mateusz Morawski 1, Mateusz Zembrzycki, Michał Scisłowicz, Jan Klimków, Karol Małecki, Adam Malcher, Przemysław Zadura
Kary: 12 minut
Grupa Azoty Tarnów: Łukasz Kużdeba 5, Mateusz Wojdan 3, Łukasz Nowak 3, Jakub Kowalik 3, Wojciech Dadej 2, Mindaugas Tarcijonas 2, Michał Grabowski 1, Albert Sanek 1, Bartosz Niemiec 1, Paulo Grozdek 1, Kacper Lazarowicz, Patryk Małecki, Kamil Pedryc
Kary: 8 minut
—