W środę tarnowianie w zaległym meczu mierzyli się z krajowym czempionem – PGE VIVE Kielce. Mistrz Polski okazał się zdecydowanie silniejszą drużyną i pewnie wygrał. Spotkanie miało bardzo otwarty przebieg, a zawodnicy obu ekip łącznie zdobyli aż 82 bramki!
Kielczanie przystąpili do rywalizacji po powrocie z Porto, gdzie rozgrywali mecz w ramach Ligi Mistrzów. Wobec napiętego terminarza Tałant Dujszebajew dał odpocząć kilku ważnym graczom, między innymi Mariuszowi Jurkiewiczowi oraz Alexowi Dujszebajewowi. Szeroka kadra VIVE sprawiła jednak, że pozostali zawodnicy bez problemu zdołali zastąpić nieobecnych. Przez kilka pierwszych minut tarnowianie utrzymywali bezpieczny dystans i przegrywali tylko jednym golem. Niestety wkrótce potem gospodarze złapali rytm, raz za razem trafiając ze skrzydeł. Wyróżniał się zwłaszcza Arkadiusz Moryto, na którego defensywa beniaminka PGNiG Superliga nie potrafiła znaleźć recepty. Grupa Azoty lepiej radziła sobie w ataku niż w obronie. Już do przerwy aż zawodnikom Marcina Markuszewskiego udało się trafić do siatki przeciwników aż 17 razy. Skuteczni byli zwłaszcza Łukasz Nowak oraz Albert Sanek.
Po wznowieniu obraz gry nie uległ zmianie. Ciągle to Mistrz Polski dyktował warunki rywalizacji. Trener Markuszewski próbował dać nowy impuls zespołowi zmieniając bramkarzy, lecz w każdym wariancie zawodnicy VIVE radzili sobie z ustawieniem tarnowian. Najwięcej skutecznych interwencji (5) zaliczył Dawid Ciochoń. Kielczanie śrubowali swój ofensywny wynik, trochę odpuszczając grę defensywną. Kibice zgromadzeni w Hali Legionów mogli dzięki temu oglądać bardzo otwartą rywalizację. Na dwie minuty przed końcem zawodów gospodarze zdobyli 50 trafienie. Chwilę później skutecznością popisał się ich bramkarz – Miłosz Wałach, który rzutem przez całe boisko umieścił piłkę w siatce. Ostatecznie tarnowianie na swoim koncie zapisali aż 30 bramek, ale bank rozbili obrońcy mistrzowskiego tytułu, bijąc swój ofensywny rekord, pochodzący z 2011 roku.
Wyniku nie rozpatrywałbym w kategorii tragedii. Nie ma wielkiej różnicy czy z takim rywalem stracilibyśmy 45 czy 52 bramki. Nam chodziło o zupełnie coś innego, chcieliśmy poćwiczyć pewne elementy gry. Pretensje mogę mieć o to, że przeciwko tak renomowanym zawodnikom, popełniamy tak nonszalanckie, głupie błędy. Piłki, które próbowaliśmy dogrywać do obrotowych nie miały prawa tam trafić. Gdyby gospodarze na to pozwolili, to bardzo źle świadczyłoby o ich obronie. Z takich piłek szły potem kontry, stąd wysoki wynik końcowy. Na plus można zaliczyć nasze kontrataki. Cały czas pracujemy nad nimi, ale w meczu z Kielcami było ich sporo, więc myślę że jest to jakiś zalążek postępu – powiedział Marcin Markuszewski, trener Grupy Azoty Tarnów.
PGE VIVE Kielce – Grupa Azoty Tarnów 52-30 (27-17)
PGE VIVE Kielce: Moryto 13, Fernandez Perez 9, Kulesz 7, Janc 5, Karaliok 5, Pehlivan 4, Aguinagalde 4, Lijewski 4, Wałach 1, Kornecki, Karacić, Guillo
Kary: Pehlivan 2 minuty
Trener: Tałant Dujszebajew
Grupa Azoty Tarnów: Nowak 7, Sanek 6, Dadej 3, Tarcijonas 3, Grabowski 2, Kowalik 2, Wajda, Kużdeba 2, Misiewicz 2, Pedryc 1, Wojdan 2, Lazarowicz, Niemiec, Małecki, Ciochoń, Barnaś
Kary: Sanek, Nowak po 2 minuty
Trener: Marcin Markuszewski
—
(at)
Fot. Maciej Mazur