No i po wyborach. Przeciwnik został obszczekany, arsenały argumentów, błota, a nawet i innej, bardziej niekonwencjonalnej amunicji zostały zużyte. Teraz opada powyborczy kurz, trwa leczenie ran i liczenie łupów – jak po każdej kampanii. Jedni się cieszą, że wygrali, inni się cieszą, że co prawda zostali poranieni konkretnie, ale ich partia wygrała. Słowem, prawie sami zadowoleni. Demokracja to jednak bardzo fajny system. Produkuje zadowolenie w masowej ilości. Radośni ludzie radośnie wybierają, a potem mają cztery lata totalnej radości. Kto wybiera, ten ma.
Wśród licznych zadowolonych są partie doświadczone w wielu kampaniach, które już nie jedną świnię przeciwnikowi z sukcesem podłożyły. I całkiem nowe, ale szybko się uczące. W powiecie brzeskim znalazło się 748 pełnoletnich obywateli, którzy poparli Piotra Baranowskiego, lidera listy Palikota, chociaż – przynajmniej do tej pory – do czołowych polityków naszego regionu nie należał. Widocznie jednak kilkaset osób ma większe rozeznanie w lokalnych personaliach i Pana Baranowskiego doskonale zna. Na tyle, żeby go obdarzyć zaufaniem godnym decydowania o przyszłych losach współmieszkańców. Będąc w pełni władz umysłowych, po zapoznaniu się z programem, uznali, że najlepsza przyszłość czeka ich i ich rodziny, kiedy w Polsce wprowadzony zostanie właśnie program przedstawiony przez Janusza Palikota.
To można by uznać za cud, ale my nie wierzymy w Boga!!! – krzyczał egzaltowanym głosem prowadzący wieczór wyborczy w otoczeniu licznych Palikotfanów Robert Leszczyński. Istotnie, ponad 10 – procentowe poparcie to ogromny sukces. W polskiej zabetonowanej rzeczywistości politycznej, to coś na pograniczu cudu.
Jak ma wyglądać świat, o który z taką determinacją będzie walczyła, z woli wyborców, partia Palikota? Będzie to bardzo, ale to bardzo nowoczesny świat. Przy czym nie chodzi o pojęcie nowoczesny w sensie na nowe czasy, tylko w tradycyjnym rozumieniu pojęcia – nowoczesny jako lepszy. Na czym ta nowoczesność, czyli lepszość ma polegać? Otóż partia
w moim rozumieniu za punkt ambicji wzięła sobie całkowite zniszczenie systemu społecznego, w którym całkiem dobrze żyje zarówno sam Palikot, jak i aktywiści Partii Podziwu dla Palikota. Ośmieszyć tradycyjną rodzinę, wprowadzić związki partnerskie, w tym jednopłciowe, a nawet jak się zastanawiał niedawno jeden z tzw. postępowych dziennikarzy – prawdopodobnie związki kazirodcze (bo nie rozumie dlaczego niby nie mógłby zostać zarejestrowany taki związek partnerski. Skoro są partnerzy i chcą się związać, to jakim prawem im tego zabraniać. Przecież to dyskryminacja). Aborcja na życzenie, na kaprycho, bo zmuszanie do urodzenia dziecka, to jest „piekło kobiet” – jak wymyśliły feministki. Nawiasem mówiąc, proszę sobie wyobrazić, że walką o prawo do aborcji zajmuje się podkomitet ONZ d.s. zapobiegania torturom i innemu nieludzkiemu traktowaniu. To chyba najlepszy dowód na to, że cywilizacja białego człowieka się przerasowała i powoli schodzi z dziejów historii. Głupota nie może trwać dłużej niż jedno pokolenie.
Na tym tle prymitywny antyklerykalizm RPP, i walka z chrześcijaństwem, werbalna nadbudowa ideologiczna uzasadniająca krzyż z puszek po piwie „Lech”, sikanie do zniczy i okrzyki „chcemy Barabasza”, stanowią już tylko „zasmażkę” do tego wyborczego urozmaiconego korytka (bo na wyborczą kiełbasę, to trochę za wiele). Jak ktoś nie dostał wymiotów od dania głównego, to i zasmażka mu już chyba nie zaszkodzi.
Nie ma oczywiście przymusu bycia wierzącym. Jeżeli ktoś patrzy na ten niezwykły świat, i dochodzi do wniosku, że wszystko samo się zrobiło, że za tym nie stoi żadna rozumna siła, żadna wola, a końcem wszystkiego jest po prostu zgnicie w piachu – to jest to już jego przemyślenie i nic na to nie można poradzić. Każdy korzysta z rozumu tak jak potrafi. Wtedy oczywiście jakikolwiek system moralny, jakiekolwiek ograniczanie się jest po prostu frajerstwem. Po co dobrowolnie utrudniać sobie życie, zajmować się dziećmi, rodziną, nie kraść, nie podłożyć komuś świni, opiekować starymi rodzicami, skoro można żerować na innych, bo i tak wszyscy skończą w tym samym miejscu. Skoro potem nie ma absolutnie nic, to liczy się tylko tu i teraz.
Ale nawet ludzie niewierzący nie są pozbawieni rozumu. Zdrowy rozsądek nakazuje wprowadzić w społeczeństwie pewne zasady, chociażby po to, żeby się właśnie w miarę wygodnie żyło. Można więc powiedzieć, że bycie za ograniczeniami na dłuższą metę jest egoistyczne. Warto kierować się zasadami moralnymi jeżeli już nie ze względu na wiarę w zbawienie, to przynajmniej z egoizmu. Inaczej postępowcowi, który się zestarzeje, inny postępowiec, jeszcze w pełni sił, wstrzyknie zastrzyk pavuloniku, żeby stary nie śmierdział
i nie zajmował miejsca młodym. Swoje już przeżył więc jazda do piachu. To w języku brutalnej prozy życia, ale o to mniej więcej chodzi, taka jest prawda. Nawiasem mówiąc, mimo całego mówienia o nowoczesności, czyli sugerowania, że proponuje się coś, czego do tej pory jeszcze nie było, ten akurat argument wcale do najświeższych nie należy. W zależności od czasu i okoliczności, wciska się klientom te odgrzewane kotlety w różnym opakowaniu. Obecnie w modzie jest mówienie o prawie do godnego życia, no i oczywiście godnej śmierci. Brzmi ładnie, a do środka nikt nie zagląda. Jak już kogoś najdzie chęć sprawdzenia o co chodzi, to niestety jest najczęściej za późno. No i jest jeszcze jedna zaleta – zawsze dotyczy kogoś innego, bo wiadomo, że postępowy człowiek przyszłości wiecznie będzie mieć osiemnaście lat, to chyba oczywiste.
Żeby żyło się radośniej, do licznych bardzo nowoczesnych rozwiązań zaproponowanych przez Palikota należy również postulat legalizacji narkotyków. Oczywiście tych „lekkich” (od czegoś trzeba zacząć). Podobno to właśnie stało się fundamentem wyborczego sukcesu i ponad 60% poparcia wśród młodzieży. Wiadomo, że szukanie gdzieś po dilerach jest kłopotliwe i jeszcze stres dochodzi. A stres, jak wiadomo, szkodzi zdrowiu. Jak będzie legalnie, to i biznes się będzie rozwijał i podatki będą płacone. Deficyt budżetowy się przez to zmniejszy. Nie chodzi tylko i wyłącznie o handel narkotykami. Wzrosną obroty zakładów pogrzebowych, wytwórców nagrobków, sprzedawców trumien, zniczy, wieńców pogrzebowych itp. Wiadomo, gospodarka jest systemem naczyń połączonych – rozwój w jednej dziedzinie, wpływa na inną.
Rozumiem, że te kilkaset osób w naszym powiecie, które głosowały na Ruch Poparcia Palikota, pragnie wprowadzenia tego wszystkiego co Palikot proponuje i dlatego właśnie tę listę obdarzyli swoim zaufaniem. Nie są katolikami, ani w ogóle chrześcijanami i nie kierują się w życiu chrześcijańskimi zasadami. Te zasady są dla nich pozbawione sensu i jako takie nie mają żadnej wartości. Mają do tego pełne prawo. Zawsze jednak warto zapytać: czy bez najmniejszego dyskomfortu psychicznego patrzylibyście na łzy matki, której dziecko zostało narkomanem, bo kupiło legalnie „miękkie” narkotyki w sklepie, a potem już nie umiało się uwolnić? Czy słysząc, że jakiś nastolatek nakręcony trawką, któremu się wydawało że jest prawie jak Robert Kubica, zabił na drodze czyjeś dziecko? Ze spokojem moglibyście powiedzieć, że wszystko jest O.K., przecież kupił trawkę legalnie, a wypadki się zdarzają. Czy moglibyście popatrzeć matce i ojcu prosto w oczy i powiedzieć „nie rycz, nic sie przecież takiego nie stało”? A może w porywie chwilowego dyskomfortu (w ostateczności łzy to taki trochę smutny widok) powiedzielibyście „sorki”? Tak, sorki, to jest chyba właśnie to. To takie bardzo nowoczesne i głębokie w treść wyrażenie. W sam raz do programu Partii Palikota. Jakby coś poszło nie tak, to zawsze można powiedzieć sorki. W ten sposób program jest w pełni kompletny – ma doskonałe rozwiązania na każdą sytuację.
A jakby się ktoś nadal czepiał, to się mu powie że pluje jadem i mową nienawiści. W końcu usłyszał sorki!!!
—
Jan Waresiak
Podobne artykuły
„%RELATEDPOSTS%”
Artykuł tendencyjny, nic nowego Pan nie powiedział. Może ma Pan jakąś alternatywę dla tych katastroficznych prognoz.? Jeżeli nie, to szkoda wypowiadac sie o przyszłości, gdyż sprowadza Pan swoją wypowiedź tylko do gdybania.