Tomasz Latocha narzucił niesamowite tempo kampanii wyborczej. Chyba po raz pierwszy w historii dotychczasowych wyborów na burmistrza Kandydat odbywa aż tyle bezpośrednich kontaktów z wyborcami.
Osobiście spotyka się z ludźmi na ulicach miasta, jest zapraszany na dziesiątki spotkań. Osobiście prosi właścicieli sklepów o zgodę na wywieszenie swojego plakatu. Nie wysługuje się żadnymi posłańcami, żeby za niego tę sprawę załatwili. Nie wszędzie może być osobiście, to tych spotkań jest mnóstwo do rana do późnych godzin nocnych.
Taka forma nowoczesnej kampanii prowadzonej w zachodnim stylu, spowodowała prawdziwą panikę w magistracie, gdzie wydawało się że wystarczy wykupić w gazetach po sześć stron reklamy, zamówić jakiś cukierkowy niby wywiad z żoną burmistrza, która opowie jaki to jej małżonek jest wspaniały i opiekuńczy, pokazać na uruchomionym świeżo koncie na facebooku jak wzruszająco burmistrz kawusię żoneczką popija, czy też zagląda córce przez ramię, jak lekcje odrabia, albo na rowerku sobie popyla przez wieś. Okazało się że to jednak nie wystarcza. No taki już jest ten świat, że brak autentyczności ludzie natychmiast wyczują. To po prostu kwestia wiarygodności, a tej akurat Grzegorz Wawryka nie posiada wiele i jest to wyłącznie jego wina. Jednak próbowanie odwracania kota ogonem i przedstawiania każdej porażki jako sukcesu, traktowania wyborców jak ciemnych chłopków z XIX wieku kiedy mamy wiek XXI już się nie sprawdza. Internauci szybko wydrwili ten, co by tu nie mówić, bardzo prosty, wręcz łopatyczny styl „ocieplania wizerunku”. Skończyło się na tym, że Wawryka na pewien czas wyłączył możliwość komentowania swoich postów, co zrobiło jeszcze gorsze wrażenie. Już lepiej było nie zakładać tego konta na facebooku, iż blokować komentarze . Ktoś mu chyba miłosiernie wytłumaczył, że strzela sobie już nie tylko w kolano, ale wręcz w głowę, bo po jakimś czasie odblokował możliwość komentowania. Niesmak jednak pozostał, a nowa ksywa wyborcza: „Człowiek godny zaufania”, już niedługo stanie się równie śmieszna jak słynny „Sprawdzony Gospodarz”.
Nie dość że kiepsko idzie w Internecie, to jeszcze ten Latocha jest praktycznie wszędzie. W tej sytuacji, też pasowało się ruszyć. Więc Wawryka się ruszył i pochodził pod troskliwą opieką kilku radnych po sklepach w mieście żeby się powiesić w witrynach sklepowych. Jednak trauma po tym przejściu tak wyczerpała burmistrza, że na dalsze chodzenie wyprawia urzędników z magistratu. I tak pan Bogusław Dobranowski, krąży np. w Porębie Spytkowskiej od domu do domu i kusi (nie można powiedzieć, co prawda, że syrenim głosem, ale się stara) jak może, żeby mieszkańcy nie głosowali na sołtysa Adriana Zaleśnego i Tomasza Latochę, tylko oczywiście na Stanisława Górę i Grzegorza Wawrykę. Po innych miejscowościach inni posłańcy się uwijają – każdy orze jak może. Jak Państwa spotka taki zaszczyt, że sam Naczelnik Dobranowski nawiedzi Państwa domowe pielesze, to zapytajcie gdzie to się podział Człowiek godny zaufania, i wspomnijcie, że u Was – wbrew temu co mówi Wawryka w Radiu RDN – jeszcze nie wszystko jest porobione.
—
zyciebrzeska.pl