Don't Miss
Home » Felietony » „Kamienie na szaniec”

„Kamienie na szaniec”

knsPolski film w reżyserii Roberta Glińskiego, na który warto, a nawet powinno się pójść. Powinno, ponieważ obecnym nastolatkom daje szansę zobaczenia (i odczucia) co w czasie okupacji znaczył patriotyzm i bohaterstwo oraz ile one kosztowały młodych ludzi. Dlaczego daje tylko szansę – za chwilę, natomiast czemu warto ten film zobaczyć? Ano choćby dlatego, że bez nadmiernego czasem w polskim kinie zadęcia, pokazuje autentyczne epizody walki polskiej młodzieży z hitlerowskim okupantem. „Kamienie na szaniec” to opowieść o Szarych Szeregach, harcerskiej organizacji i jej członkach, Zośce, Alku, Rudym i innych.

Te prawdziwe postacie, pokazane zostały podczas zwykłego w tamtym czasie ich życia: nauce, zabawie, miłości i walce. Film świetnie obrazuje psychiczne i mentalne dojrzewanie wojennego pokolenia oraz – to już moje odczucie – sposób wykorzystywania ich młodzieńczego zapału do walki z najeźdźcą. Dobre i dobrze zrealizowane sceny oraz bardzo mocne ujęcia z katowni na Szucha wraz ze świetnym podkładem muzycznym sprawiają, ze film ogląda się z napięciem i nieuniknionym chyba emocjonalnym zaangażowaniem. Celowo piszę „chyba” ponieważ nie do końca tego emocjonalnego zaangażowania, zwłaszcza u młodych widzów, jestem pewien.

Seans, na którym byłem zgromadził niewielu (środek tygodnia trochę to usprawiedliwia) ale w większości młodych, na pewno nie pamiętających tamtych czasów, widzów. I właśnie zachowanie części z nich świadczyło według mnie, iż z danej im szansy na pełne wczucie się w atmosferę okupacyjnych czasów i sposobu ich odczuwania przez wojenne pokolenie nastolatków, nie skorzystali. O ile jestem w stanie wytłumaczyć sobie, całkiem nie na miejscu przy tym filmie, śmiech w niektórych momentach – ludzie w napięciu różnie przecież reagują, o tyle korzystanie przez połowę czasu projekcji ze smartfonu (błyskający ekran nie dość, że doskonale widać w ciemnej sali, to jeszcze przeszkadza innym) świadczyło o zupełnym ignorowaniu treści tego przekazu. Jeśli było to tylko dla uzależnionej od telefonu młodej dziewczyny zaliczenie filmu, np. na polecenie nauczyciela ze szkoły, to szkoda jej czasu i pieniędzy. Boję się jednak, że obecnie, najlepiej nawet zrealizowany historyczny obraz, nie przebije już skorupy obojętności i konformizmu współczesnych młodych ludzi.

Mimo wszystko „Kamienie na szaniec” warto obejrzeć – to bardzo dobry, historyczny przekaz, który ludziom nieznającym okropieństw wojny, każe zastanawiać się jakaż to siła dawała odwagę poświęcać życie dla tak prozaicznej obecnie sprawy jak własny Kraj.

TTKW