Zgodnie z ustawą o samorządzie gminnym do obowiązków własnych gminy należy między innymi zaspokajanie potrzeb wspólnoty w zakresie kultury fizycznej i turystyki, w tym terenów rekreacyjnych i urządzeń sportowych (art. 7, ust. 1, pkt 10 ustawy o samorządzie gminnym). Jest to zadanie własne gminy, a więc nie żadna łaska czy też dobra wola. Od sprawności i zaradności władz samorządowych zależy w jakim stopniu to zadanie będzie realizowane. Oznacza to, że zabezpieczenie zarówno zasobów ludzkich jak niezbędnej dla realizacji tego celu bazy obciąża gminę. Nie może się od tego obowiązku zwolnić przerzucając go na barki innych.
Nawet jeżeli działacze jakiegoś podmiotu zgodzili się za gminę wykonywać prace niezbędne do utrzymania obiektu, to i tak wszelkie koszty z tym związane powinna ponosić gmina. To gmina powinna zapewnić środki zarówno na bieżące wydatki, jak choćby koszenie trawy (sprzęt, paliwo, koszty związanej z tym robocizny), jak również na wszelkie konieczne naprawy. Społecznicy powinni jedynie powiadomić gminę, że istnieje określona potrzeba, a odpowiednie służby powinny wszystkim się zająć, a przynajmniej zapewnić niezbędne środki na dokonanie naprawy, jeżeli już gmina znajduje się w tak niezwykle komfortowej sytuacji, że to społecznicy wykonują za nią jej obowiązki.
Działacze LKS „ISKRA” zgłaszali od lat poważny problem z dzikami dewastującymi murawę boiska sportowego w Szczepanowie, oraz informowali władze wielokrotnie o tym że konieczne jest wykonanie solidnego ogrodzenia. Zapytanie w tej sprawie burmistrz Wawryka otrzymał również publicznie na zebraniu wiejskim w ubiegłym roku, podczas wyboru sołtysa. Wtedy nie zgłaszał zastrzeżeń, że (według niego) obowiązki związane z remontami obciążają działaczy społecznych. Rok później, kiedy dziki po raz kolejny zniszczyły murawę, działacze klubowi, wiedząc bezskuteczność nieustannego proszenia burmistrza, starali się sami szukać środków gdzie tylko mogli, w tym również w Urzędzie Marszałkowskim. Po otrzymaniu informacji, że obowiązki związane z utrzymaniem boisk sportowych obciążają gminę i tam należy udać się w tej sprawie (co jest oczywiste dla każdego, kto ma jakiekolwiek rozeznanie w tych sprawach), członkowie zarządu, kierując się sugestią z Urzędu Marszałkowskiego, wystosowali pismo do burmistrza Grzegorza Wawryki. Zrobili to w dniu 5 lutego, tak, aby był czas na podjęcie decyzji z odpowiednim wyprzedzeniem i dokonanie odpowiednich napraw przed rozpoczęciem wiosennego sezonu. Niestety, mimo upływu lutego i marca, a nawet całej dekady kwietnia, nie doczekali się w sprawie napraw żadnej odpowiedzi. To akurat nie jest rzadkie zjawisko w obyczajach brzeskiego magistratu i wielu mieszkańców spotkało się z podobnym potraktowaniem. Nie jest to specjalnie miłe, bo świadczy o lekceważeniu. Nikt przecież nie czuje się przyjemnie jak nie dostaje odpowiedzi, bo to tak jakby dostał odpowiedź „nie chce mi się z wami gadać”, albo „nie jesteście warci żebym sobie wami głowę zawracał”. Taka to już maniera obecnego burmistrza. Za to pod koniec marca piłkarze dostali pismo z wezwaniem do ….zapłacenia podatku od nieruchomości z tytułu gminnego boiska, którym za gminę się opiekują. Pismo zakończone sakramentalną takich wypadkach formułką, że jak nie zapłacą, to narażą się na odpowiedzialności karno-skarbową. Pewnie to była czysto przypadkowa koincydencja dat. Po prostu służby podatkowe gminy, nieświadome wcześniejszej korespondencji w sprawie boiska, wysłały z automatu swoje pismo i tak niefortunnie wyszło, że stało się ono „iskrą” zapalną w napiętej sytuacji.
Sportowcy, którzy z nadzieją oczekiwali odpowiedzi w sprawie zniszczonej murawy, dostali zimny prysznic. To już przelało czarę goryczy – na ogrodzeniu boiska wywiesili baner z napisem „jaki gospodarz gminy, takie i boisko”. W sposób spontaniczny, jako gest rozpaczy i wyraz całkowitej bezsilności wobec lekceważenia ze strony burmistrza. I jakaż to jest z magistratu odpowiedź? Foch forever! Rozesłane zostało po wszelkich redakcjach pismo w którym ktoś (bo chyba nie burmistrz osobiście) w ostrym tonie udziela działaczom reprymendy. O ciekawych rozmowach telefonicznych Sekretarza Sułka napiszę osobno, bo to zaiste godne osobnego potraktowania. Człowiek ten posiada bowiem rzadko spotykaną umiejętność zjednywania sobie ludzi.
Nie wiadomo kto jest autorem tego tekstu, ale jest pewne, że ta osoba albo nie ma kompletnie żadnej wiedzy na temat sportu w Szczepanowie, a więc jest absolutnie niekompetentna, bo nie wie o czym w ogóle pisze, albo doskonale wie co pisze i celowo wprowadza opinię publiczną w błąd, a więc jest świadomym manipulatorem i kłamcą.
Boisko oddane do użytku w „Centrum Szczepanowa”, o którym z taką dumą wspomina, jest obiektem przyszkolnym i służy uczniom szkoły. LKS „Iskra” Szczepanów nigdy nie przeprowadziła na nim ani jednego treningu. Zresztą w godzinach po południowych teren na którym jest boisko, zostaje zamknięty właśnie ze względu na to, żeby na teren szkolny nie dostały się dziki, które są prawdziwą plagą na tym terenie. Poza tym boisko trawiaste jest potrzebne nie tylko do treningów, ale również do rozgrywania meczy ligowych, do których zostały zgłoszone drużyny klubu. Bo Klub prowadzi dwie drużyny Sekretarzu Sułku!
W tekście rozpowszechnianym przez magistrat, ktoś rozsierdzony nie pozostawia suchej nitki na biednych działaczach Iskry: „Powstaje więc pytanie czy za zaniedbania gospodarzy klubu ma odpowiadać samorząd gminy i burmistrz. Zniszczenia ogrodzenia, jak i te, które powstały na boisku wyrządzone zostały przez dziki . W myśl podpisanej umowy, po stronie klubu leży odpowiedzialność za stan obiektu, zrozumiałym więc jest, że to klub powinien naprawić ogrodzenie i w ten sposób zapobiec temu, aby zniszczenia nie były coraz większe. Ale lepiej jest grać i korzystać z Orlika w centrum miejscowości niż zaglądnąć co dzieje się na boisku trawiastym. Umieszczanie baneru z napisem nieprawdziwym co do przyczyn zniszczenia murawy jest nieuzasadnione i krzywdzące dla władz gminy, bowiem w chwili obecnej, co jasno wynika z zapisów umowy, gospodarzem obiektu jest klub „Iskra” Szczepanów, a w szczególności jego prezesi z panem Grzegorzem Kopaczem na czele”.
Ciekawe, czy ten człowiek zgodziłby się na poświęcanie setek godzin pracy zupełnie za darmo na koszenie murawy boiska oraz okolicznych terenów, i jeszcze, jakby tego było mało, na kupienie do kosiarki paliwa za własne pieniądze? Acha, kosiarkę też musiałby kupić za własne oszczędności. Zgodzisz się na to choćby przez jeden rok przemądrzały człowieku?
Troszkę się rozpędziłeś urzędnicza duszyczko. Napisałeś, że …. lepiej jest grać i korzystać z Orlika w centrum miejscowości niż zaglądnąć co dzieje się na boisku trawiastym. Czy ty wiesz o czym w ogóle piszesz? Wiesz ile setek godzin, ci młodzi ludzie poświęcili, na pielęgnowanie tego boiska? Ile swoich własnych pieniędzy (a nie zarabiają prawdopodobnie tak dobrze jak Ty) poświęcili na paliwo do kosiarki? Ile razy naprawiali murawę systematycznie niszczoną przez dziki? Ile razy prosili o pomoc? To wszystko działo się, i nadal dzieje na oczach wszystkich. Każdy uczciwy człowiek potwierdzi, że tak jest. Każdy kto chce widzieć prawdziwe poświęcenie, to je widzi. Ty widzisz tylko czubek swojego egoistycznego nosa.
Piszesz, że w momencie podpisania umowy boisko było ogrodzone i z zadbaną murawą. A czyje ręce – według Ciebie – wykonały to ogrodzenie i przez lata dbały o murawę? Twoje to były ręce? Trzeba nie mieć odrobiny wstydu, żeby coś takiego napisać o ludziach którzy przez lata bezinteresownie i za własne pieniądze utrzymują obiekt za który gmina odpowiada.
Prawda jest taka, że tak nieprzyjaznych dla sportowców władz jak w gminie Brzesko, nie ma w całym powiecie. Dokładnie we wszystkich gminach powiatu traktuje się działaczy sportowych z większym szacunkiem i uznaniem! Tu nawet nie chodzi o pieniądze, tu chodzi o podejście do człowieka. Są gminy w których zatrudnieni są gospodarze obiektu, a gmina na utrzymanie obiektów sportowych przeznacza dodatkowe, poza dotacją dla klubów, środki. W innych jest to jeszcze jakoś inaczej rozwiązane, ale w żadnej nie traktuje się działaczy sportowych jak bezpłatnych parobków okazując im wieczne fochy, czasami protekcjonalne poklepywanie po plecach, albo tworzenie klimatu, że każdy tysiąc, to jakaś wielka łaska, na którą (jak się będzie grzecznym), można zasłużyć, ale nie jest to jeszcze takie pewne.
Za tydzień pokażę taki przykład, bo warto jest pokazać, że gminy wiejskie naszego powiatu mogą być niedościgłym (na razie, bo przecież dożyjemy takich czasów, że to się wreszcie i u nas zmieni) wzorem dla gminy Brzesko.
Pokażę też w serii artykułów niezwykły świat brzeskich działaczy sportowych. Świat zdumiewającego poświęcenia. Świat, którego się Państwo nawet nie domyślacie, chociaż ci ludzie żyją wśród nas, tacy zwyczajni, choć niezwyczajni. I pokażę świat małostkowości i niewdzięczności władz gminnych. Czas na to najwyższy, bo wszystko ma swoje granice.
To skandal, że gmina, a właściwie burmistrz, bo to on za wszystko odpowiada, między innymi przez dobór swoich współpracowników, wykorzystując fakt, że miał do czynienia z pełnymi entuzjazmu z zapału młodymi ludźmi, przerzucił na barki społeczników swoje własne obowiązki, za których wykonywanie bierze całkiem przyzwoite pobory. Pobory których miesięczna wysokość dorównuje całorocznej dotacji gminy na działalność sportową takiego Klubu jak „Iskra”. Smutne, że ludzie wykonujący za darmo tyle ciężkiej pracy są tak bardzo nieszanowani i lekceważeni. To skutecznie zniechęca, bo kto miałby ochotę iść w ich ślady, widząc jaki może go spotkać los? Tak jest zresztą nie tylko w Szczepanowie. W każdej miejscowości ludzie mają swoją historię, która jest warta opowiedzenia.
Trzeba powiedzieć, że umowa dawana do podpisania przez gminę Brzesko klubom sportowym nie tylko jest naprawdę skandaliczna, ale jest wprost bezczelnym wykorzystaniem bezinteresownego zapału i poświęcenia ludzi do załatwiania własnych obowiązków ich rękami. Przypomina to troszkę taką scenę (niektórzy może pamiętają) z Tomka Sawyera, kiedy Tomek ukarany przez ciotkę obowiązkiem pomalowania płotu, tak sprytnie manipulował kolegami, że oni sami wykonali za niego tę robotę i jeszcze mu za to płacili.
Gmina Brzesko zachowuje się podobnie – ma do wykonania pewne zadania, które nakłada na nią ustawa, ale tak się zachowuje, jakby robiła łaskę klubom sportowym, że cokolwiek im daje. Prawda jest taka, że to nie gmina pomaga klubom, tylko kluby pomagają gminie, wyręczając ją w JEJ obowiązkach.
Działacze sportowi powinni się koncentrować na organizowaniu sekcji sportowych, organizacji zawodów itp. Wykonują niezwykle cenną misję – zajmują się organizowaniem wartościowego spędzania wolnego czasu naszym dzieciom, dbają o ich rozwój, uczą współpracy z grupą, wydobywają i kształtują w nich ich najlepsze cechy. Uczą wartości solidnej pracy i treningu. To się im kiedyś przyda w dorosłym życiu. Jest to bezcenna praca, zwłaszcza w dzisiejszym świecie pełnym pomieszanych wartości. Działacze nie powinni 80% swojego czasu poświęcać na prace gospodarcze przy obiektach sportowych, a tak właśnie jest w gminie Brzesko. Wygląda na to, że jeżeli w gminie Brzesko ktoś chce wykonywać szlachetną pracę sportowego działacza, musi jeszcze niejako „za karę” zostać gminnym bezpłatnym parobkiem. Inaczej dostanie publicznie surową reprymendę, jako ten któremu się „nie chce zaglądnąć co się dzieje na boisku trawiastym”.
Ludzie was obserwują bardziej uważnie niż wam się wydaje. I jeszcze jedno – zwróćcie, proszę, uwagę na to, że naprawdę Oni nie są aż tak głupi za jakich ich uważacie, a co można wnioskować po waszym sposobie traktowania.
I odpowiedź na „powstałe” pytanie czy za zaniedbania gospodarzy klubu ma odpowiadać samorząd gminy i burmistrz? – Proszę nie mieć złudzeń, za wszystko odpowiada właśnie burmistrz. Nic tego nie zmieni, choćbyście nie wiem jak krzyczeli. Ludzie tak to oceniają, i choć to dla was przykre, oceniają słusznie.
P.S. Tekst w TEMI pt. „Kto jest gospodarzem boiska” pani Zofii Sitarz, zostanie opisany osobno, bo w pełni na to zasługuje. Jest tak pocieszny, że szkoda by było zmarnować taką okazję.
—
Jan Waresiak