Trzecia pełnowymiarowa hala sportowa z trybunami na kilkaset miejsc w 17 tysięcznym miasteczku, daje Brzesku chyba największy współczynnik hali sportowej na metr kwadratowy miasta w całej Europie. Tak ogromna hala musiała powstać, bo gmina jeszcze nie miała takiej hali, co nie dawało spokoju wielu radnym. Pozostałe hale należą do powiatu i korzystają z nich powiatanie, więc brzeszczanie wstępu do nich nie mają. Poza tym organizowane co tydzień mistrzostwa Polski we wszystkim, wymagają posiadania takiej właśnie hali. Temat hali jest na tyle interesujący, że będzie przedmiotem jeszcze kilku artykułów, więc na razie o bazie sportowej mniej wyrafinowanej technicznie, oraz o traktowaniu działaczy sportowych jako sposobie wykorzystania zasobów ludzkich w rozwoju sportu w gminie Brzesko.
Organizacja aktywności sportowej mieszkańców jest jednym z zadań własnych gminy. Samorządy gminne starają się, na miarę własnych możliwości, organizować warunki w których mieszkańcy mogliby swoje sportowe pasje realizować. Poza tym sport to sprawdzona forma profilaktyki zdrowotnej. Każda złotówka wydatkowana na rekreację i sport, to kilka złotych oszczędzone na wydatkach na zdrowie. W sumie logiczne: człowiek w dobrej kondycji fizycznej, mniej choruje. Choroby cywilizacyjne: choroby serca, krążenia itp. są plagą pochłaniającą dziesiątki tysięcy ofiar rocznie, a setki tysięcy chorują latami, co pochłania ogromne środki. Wiadomo że taniej jest zapobiegać, niż leczyć. A najtańszą formą zapobiegania, czyli profilaktyki, jest właśnie sport.
Kluby sportowe należą do sprawdzonych form organizowania i prowadzenia sekcji sportowych. Skupiają prawdziwych pasjonatów, którzy nie liczą swojego czasu i zaangażowania. Gdyby ten czas dokładnie policzyć, te tysiące godzin przepracowanych społecznie przez dziesiątki działaczy dokładnie zsumować i przemnożyć choćby przez najniższą stawkę za godzinę – to wyszłyby kwoty ogromne. Prawda jest taka, że chyba nie ma gminy aż tak bogatej, żeby mogła powiedzieć: nie potrzebujemy społeczników, wszystko robimy sami i za wszystko zapłacimy. Z tego powodu samorządowcy: burmistrzowie i wójtowie, szanują działaczy społecznych, chętnie z nimi współpracują i pomagają na ile tylko mogą. Starają się ich też nie zniechęcać, bo trzeba powiedzieć, że bycie społecznikiem potrafi wyczerpać, zwłaszcza jeżeli na każdym kroku człowiek spotyka się tylko z odmową, robieniem „białych oczu” i jakimiś kompletnie niezrozumiałymi roszczeniami ze strony urzędników, którzy za swoją pracę biorą dobre pieniądze i za darmo nawet palcem nie kiwną.
Nie każda miejscowość w naszej gminie ma takie szczęście, że co drugą ulicę ma halę z trybunami. Są takie miejscowości, gdzie zwykła sala gimnastyczna jest nieosiągalnym luksusem. W porównaniu z nimi, miejscowości w sąsiednich gminach, jawią się jak metropolie. Przy każdej szkole jest funkcjonalna sala gimnastyczna (ale o tym następnym razem). W naszej gminie nawet skromne boiska sportowe są luksusem. Niektóre, jak to w Szczepanowie, nie ma sanitariatów i nie wiadomo kiedy będą. Za sanitariaty robią okoliczne krzaki. To jest standard w środku Europy w XXI wieku! A 8 kilometrów dalej trzecia gigantyczna hala sportowa!
W każdym razie, oprócz braku sanitariatów, boisko w Szczepanowie, zwane szumnie „stadionem Iskry” miało też i to nieszczęście, że było regularnie nawiedzanie przez dziki, które przedostawały się przez dziurawe ogrodzenie i zamieniały murawę w pole orne! Prośby działaczy do władz miejskich, żeby to ogrodzenie naprawić, pozostawały bez odzewu. W zamian działacze dostali …..upomnienie wzywające do zapłacenia podatku od tego boiska! To już przelało czarę goryczy, i na ogrodzeniu „Stadionu Iskry” zawisł baner o wiadomym napisie, który tak rozsławił gminę Brzesko i jej Sprawdzonego Gospodarza. Przezornie baner został zawieszony na tyle wysoko, aby Gospodarz, który – jak powszechnie wiadomo – jest człowiekiem skromnym i o sławę nie zabiega, nie podjechał wieczorem i banera cichaczem nie zajumał. A tak, sytuacja była utrudniona, bo trzeba by było jakąś drabinę przywieźć. Ktoś mógłby zauważyć, bo boisko przy „stadion Iskry” przy ruchliwej drodze położony, i obciach byłby niezły, jakby fota burmistrza na drabinie obiegła Internet!
W tej sytuacji sekretarz Stanisław Sułek, bardzo oburzony, zadzwonił do Sekretarza Zarządu LKS Iskra z pretensjami. Zapytał, jak to sekretarz sekretarza, kto ośmielił się coś takiego wywiesić. Nie tylko zażądał natychmiastowego zdjęcia wywieszonego baneru, ale jeszcze publicznego pokajania się członków Zarządu. Mieli się mianowicie odciąć od sprawców takiego despektu na honorze burmistrza. Krótko mówiąc, sekretarz Stanisław Sułek, kierując się młodym wiekiem działaczy szczepanowskiego klubu uznał, że może sobie pozwolić na takie obsztorcowanie. Wiadomo że Sekretarz ma cojones, potrafi np. prąd wyłączyć, żeby na zebraniu wiejskim ktoś nie mógł do mikrofonu mówić. Więc co mu tam taki młodzian ze wsi! Prawdopodobnie gdyby dzwonił do kogoś starszego, to by się jednak nie odważył na taki ton, bo mógłby realnie usłyszeć stanowczą odpowiedź, w języku wyrafinowanym nazwaną motivation speach, a języku mniej wyrafinowanym określaną jako zwyczajna „zjeba”. Spokojnie by mu się to należało, i doskonale o tym wie. Miałby wtedy sekretarz Stanisław Sułek traumę do końca swojego żywota na tym łez padole. Trafił jednak dobrze, bo jego rozmówca Karol Mróz, mimo młodego jeszcze wieku (czemu zawdzięczał wysłuchanie wyrazów Sułkowego niezadowolenia) posiada wyższe wykształcenie z zakresu ……..resocjalizacji. Jest więc przyzwyczajony do różnego rodzaju problematycznych osobowości i osobliwości. No i jak tu nie wierzyć, że niektórzy mają więcej szczęścia niż rozumu? Sekretarz Sułek nie otrzymał riposty na jaką zasłużył, a jedynie spotkał się z kulturalną odmową. Nawet mu przez myśl nie przeszło jak blisko był nieszczęścia. Niech jednak na przyszłość burmistrz Wawryka nie wysyła jako negocjatora Sekretarza Sułka, ponieważ ten człowiek pośród swoich niewątpliwie licznych talentów które go wyniosły na prestiżowe stanowisko Sekretarza Gminy, nie ma jednak (niestety) talentu do negocjowania. Trzeba mieć na uwadze, że nie wszyscy pokończyli resocjalizację, i nie mają tyle cierpliwości i opanowania co Karol Mróz. Lepiej losu nie drażnić, bo wszystko ma swoje granice.
Kiedy okazało się, że jednak szczepanowscy działacze wcale tacy strachliwi nie są, magistraccy urzędnicy wymyślili że pognębią ich medialnie. Wypisali więc siarczysty tekścior, w którym przejechali się po działaczach jak po burej suce i porozsyłali do wszystkich lokalnych gazet. Wynikało z niego, że Burmistrz oczywiście niczemu nie winien (zresztą jak zawsze), a wszystkie problemy są spowodowane przez nieodpowiedzialnych i niekompetentnych działaczy. Tu zostały wymienione nazwiska biedaków. Tak wysublimowana strategia miała upokorzyć krnąbrnych i spowodować, że z opuszczonymi uszami pójdą do Canossy.
Trzeba być kompletnie odrealnionym, żeby działaczy sportowych którzy wszystko robią za darmo w ten sposób traktować. Dotychczasowe, słuszne niezadowolenie, skutecznie zamienili w głęboką niechęć. Wykopali rów, który teraz ciężko będzie zakopać. Czego się spodziewali, że ludzie potraktowani jak psy, będą ich teraz popierać? No to gratulacje. Róbcie tak dalej i patrzcie końca – przyjdzie szybciej niż wam się wydaje. Zamiast starać się jakoś szybko załagodzić sytuacje do której doprowadzili swoim pogardliwym traktowaniem działaczy sportowych, tylko pogorszyli sprawę. Publicznie poniżaliście działaczy sportowych, którzy bezpłatnie wykonywali pracę, za którą wy bierzecie pieniądze, więc jedynie co możecie teraz zrobić, to publiczne przeprosiny. I lepiej zróbcie to bardzo szybko, żeby nie pogarszać swojego i tak kiepskiego położenia. Jak będziecie zwlekać, to wiecie z czego ….zostanie wam zrobiona jesień średniowiecza.
Cały ten bezsensowny konflikt był uważnie obserwowany przez środowisko sportowców w gminie. Niech Pan nie ma złudzeń, panie burmistrzu – wszyscy kibicowali szczepanowskim działaczom, bo wiedzą że mają słuszność. Każdy działacz w gminie wie, że dzisiaj traktuje Pan z buta ludzi z Iskry Szczepanów, a jutro każdego innego. Burmistrz, mimo ogromnych obietnic wszystkiego wszystkim, wygrał ostatnie wybory bardzo słabiutko. Teraz można spokojnie powiedzieć: tej przewagi już Pan nie ma i sam sobie jest Pan winien. Zbierze Pan owoce buty i arogancji urzędników, których sobie Pan dobrał do pomocy, i nikt Pana specjalnie nie będzie żałował. Z ludźmi trzeba umieć żyć, a obecna władza tego po prostu nie potrafi.
Kiedy nawet na brzeski Olimp dotarło wreszcie, że tą metodą nic z tego nie będzie a jedynie jeszcze bardziej zostanie zaszargany i tak już marny wizerunek, postanowiono wreszcie dać te kilkanaście tysięcy na niezbędny remont boiska. Nie była to kwota która powoduje zawrót głowy, bo mniej niż kosztuje jedna kurtyna rozdzielająca boiska na nowobudowanej hali sportowej w Brzesku. Nie trzeba było tak od początku robić, we wzajemnym poszanowaniu i zrozumieniu? Trzeba było koniecznie gestów rozpaczy ze strony działaczy i kibiców z jednej strony, i nadętych telefonów i bezmyślnych artykułów prasowych ze strony władz miejskich, żeby wyremontować to nieszczęsne boisko? Czy koniecznie o wszystko trzeba walczyć jakby gminna władza była wrogiem społeczności lokalnej, a nie tym kto ma służyć (zresztą nie za darmo)?
Kiedy Sprawdzony Gospodarz wystrzelał już całą amunicję, wyprawił znowu Sekretarza Sułka do ustalenia działaczami czego chcą konkretnie. Zostali zaproszeni do spotkania na boisku. Niestety, Sekretarz usłyszał, że w zaproponowanych dopołudniowych godzinach nie jest to możliwe, ponieważ wszyscy działacze przecież normalnie pracują i nie mogą brać urlopu na każde żądanie. Mogą natomiast spotkać się oczywiście późnym popołudniem po powrocie z pracy. Odpowiedział, że po południu nie może się spotykać, bo właśnie ……..jest już po pracy, a on ma akurat takiego farta, że nie pracuje na zmiany. No cóż: „po piętnastej bierz kapotę, pi…ol szefa i robotę”. Człowiek który co miesiąc bierze kilka tysięcy, nie będzie się nadwerężał. Działacze sportowi mogą za friko tyrać po pracy i wszystko jest ok. a jak już nie dają rady, to się na nich japę rozedrze w gazecie. Ciekawe było uzasadnienie odmowy spotkania po południu. Otóż po południu Sekretarz nie może się spotykać, bo mógłby być posądzony o …..korupcję. No nie ma to jak dorobić sobie szlachetne uzasadnienie! Panie Sekretarzu, powód który Pan podał został puszczony w obieg w środowisku sportowców i wszyscy są pod niemożebnym wrażeniem! Panuje powszechna radość, że w tym świecie pełnym korupcji, jest taki nieprzemakalny Sekretarz i to szczęście spotkało akurat gminę Brzesko! Już działacze mieli Panu całkiem bezpłatnie podarować łopatę, którą mógłby Pan zrealizować się społecznie, co zostałoby uwiecznione i podane do publicznej wiadomości ku wiecznej Pana chwale, a tu taka lipa!
Oczywiście obydwie strony będą dalej współpracować, bo takie jest życie, ale zaufania już nie będzie. Władze nie mogą też liczyć na wyrozumiałość. Sami są sobie winni.
W gminie Brzesko myślenie o sporcie i rekreacji jako świadomie kształtowanej polityce zmierzającej do możliwie najlepszego wykorzystania zasobów finansowych, technicznych i osobowych (obejmujących zarówno kadrę szkoleniową jak i działaczy sportowych) praktycznie nie istnieje. Wszystko de facto sprowadza się do przeznaczenia pewnej kwoty i podzielenia pomiędzy kluby według kryteriów kompletnie niezrozumiałych, czyli po tzw. „uważaniu” i na tym koniec. Każdy Klub robi co może we własnym zakresie. Jednym wychodzi to lepiej innym gorzej. Jak się uda coś osiągnąć, to burmistrz oczywiście chętnie sobie każe zrobić fotkę z zawodnikiem. Niektórzy bardziej wyrobieni w dyplomacji działacze, za każdy grosz dziękują burmistrzowi. Tak jakby nie wykonywał swoich obowiązków wynikających z ustaw i zakresu czynności, tylko robił jakąś łaskę, albo chociaż dawał z własnej wypłaty. Po latach takiego kadzenia, może faktycznie uznał, że jest doskonały. Panowie z magistratu utworzyli sobie kółko wzajemnej adoracji i bardzo się czują zadowoleni. Tylko pasuje troszkę rozejrzeć się po świecie panowie! Prawda jest taka, że gmina Brzesko nie wykorzystuje nawet kilku procent swojego potencjału, a Gospodarz gminy stara się wszystkimi siłami, żeby zniechęcić kogo tylko może. Klimat do zmian stopniowo dojrzewa. Wszystko ma swój koniec. Przecież tak jak teraz nie będzie zawsze, i to jest optymistyczne. Jak się to mówi „dłużej klasztora niż przeora”.
—
Jan Waresiak