Don't Miss
Home » Felietony » Mężczyzna ekstremalny

Mężczyzna ekstremalny

przy tekście_800x533Polski pilot samolotowy, szybowcowy, śmigłowcowy i komunikacyjny, a także skoczek spadochronowy. Od 2006 roku latał, jako pilot samolotu Boeing 737-300, 400 w liniach Centarlwings, gdzie po dwóch latach został kapitanem. Po rozwiązaniu spółki Centralwings, zgłosił się na weryfikację umiejętności i wiedzy do linii Ryanair, w której od maja 2009 roku jest Kapitanem Boeinga 737-800. Pilot wyczynowych samolotów akrobacyjnych takich jak: Sbach 300, Extra 300, Extra 330, oraz Zlín Z-50. Członek Aeroklubu Śląskiego. Założyciel i członek Extreme Unlimited Aerobatic Team. W przeszłości pracował jako instruktor samolotowy, oraz pilot korporacyjny. Zajmował się przebazowaniami samolotów jednosilnikowych nad dużymi zbiornikami wodnymi, m.in. nad Oceanem Atlantyckim. Swoją przygodę z akrobacją rozpoczął 22 czerwca 2004 roku w Aeroklubie Śląskim. ,,Tego dnia wykonałem swój pierwszy lot samolotem Zlin 526F z instruktorem katowickiego aeroklubu Adamem Labusem, który stał się dla mnie mentorem i wzorem pilota akrobaty, tak pod względem zadziornego stylu latania jak i człowieka” – mówi Pilot.  Ma 38 lat, jest Mistrzem Polski akrobacji samolotowej, należy do ścisłej światowej czołówki pilotów akrobacyjnych i uwielbia być wysoko w górze – rozmowa z Arturem Kielakiem.

Elżbieta Solak: Jak zaczęła się Pana przygoda z lataniem? Skąd w ogóle pomysł na akrobacje samolotowe?

Artur Kielak: Mieszkałem w Mińsku Mazowieckim. Miastem od lat związanym z lotnictwem. Od kiedy pamiętam, spędzałem całe dnie siedząc przy ogrodzeniu lotniska w osi pasa startowego obserwując startujące i lądujące Migi-21 i Migi-29. To właśnie piloci samolotów bojowych zainspirowali mnie do latania akrobacyjnego. Zawsze chciałem być pilotem. Obserwowałem myśliwce, które wykonują manewry walki powietrznej i pilotaż nad lotniskiem.  Szczególnie jeden pilot, kapitan Henryk Hoł. To on zainspirował mnie do kręcenia pilotażu na samolocie Mig29.

E.S.: Dużą ciekawostką jest fakt, iż nie posiada Pan trenera. Pracuje Pan sam.

A.K.: Faktycznie, bardzo długo nie miałem trenera. Obecnie jednak staram się trenować z kadrą węgierską i tam też ćwiczę z bardzo dobrym trenerem. Do zawodów natomiast szykowałem się sam. Wyszkolił mnie Adam Labus, lider polskiej grupy akrobacyjnej FireBirds.  On przygotował mnie do akrobacji średniej w aeroklubie śląskim, natomiast później uczyłem się z książek i Internetu.

E.S.: Czy loty akrobacyjne to duży wysiłek fizyczny dla Pana?

A.K.: Zdecydowanie. Latanie takim samolotem to jak bieganie interwałowe. To ogromna praca, moje tętno oscyluje chwilami w 200 uderzeń na minutę. Niewątpliwie trzeba mieć bardzo dobrą kondycję, ogromną siłę nóg i rąk. Jest to samolot bardzo fizyczny, występują siły kilkudziesięciokilowe. Trzeba samolot trzymać w ryzach, aby nie przejął inicjatywy. Gdyby ją przejął mogłoby się źle skończyć, dlatego też bardzo dużo trenuję fizycznie. 

E.S.: Akrobacje to dla widza ogromne widowisko, dla Pana jednak to nie tylko pasja, ale także zagrożenie. Myśli Pan o tym na co dzień?

A.K.: Gdybym myślał o tym, gdybym się bał, to bym nie latał. Jestem jednak świadomy zagrożeń, wiem co może się stać. Staram się je jednak eliminować poprzez właściwe przygotowanie do każdego startu. Bezapelacyjnie do każdego lotu przygotowuję się zarówno mentalnie jak i fizycznie. Nie latam przeziębiony, chory czy w złym stanie fizycznym bo wiem, że to się może źle skończyć to może być mój ostatni lot.  Co więcej oprócz pasji jest to też praca i trzeba do niej podejść profesjonalnie.

E.S.: Co Pan czuje przesiadając się z samolotu akrobacyjnego do komunikacyjnego. Czy czegoś Panu brakuje?

A.K.: Nie! Latanie samolotem komunikacyjnym niesie ze sobą sporo wyzwań. Nie jest to tylko kwestia: wsiąść, włączyć autopilota i wysiąść. Jest to ogromna maszyna, którą się zarządza, jest to protokół wyważenia, który trzeba podpisać ponosząc tym samym odpowiedzialność za 200 osób, a dodam, iż latamy we wszystkich warunkach atmosferycznych. Latamy kiedy świeci słońce, są zawieje i zamiecie śnieżne. Kiedy ptaki chodzą po ziemi, piloci komunikacyjni latają nadal. 

E.S.: Czy pasażerowie samolotu komunikacyjnego, gdzie za sterami siedzi Mistrz Polski w akrobacji powinni się obawiać, że pilot wykona podniebne widowisko?

A.K.: Nie, ponieważ ja mogę się ,,wyżyć” podczas akrobacji pokazowych. W dużym samolocie podejmuje świadome decyzje dbając o bezpieczeństwo pasażerów, mojej załogi, mojego drugiego pilota, moje i maszyny. Natomiast podczas pokazów jestem sam, mam do tego właściwy sprzęt na którym można się ,,wyszaleć”. Jeśli ktoś chce sobie coś udowodnić, sprawdzić czy jest dobry, zapraszam na mistrzostwa świata. Tam można bardzo łatwo udowodnić kto jest najlepszy.

E.S.: Praca na samolotach komunikacyjnych, pokazy akrobacyjne to sporo obowiązków. Kiedy Artur Kielak odpoczywa?

A.K.: Ostatnio nie odpoczywa. Zdecydowanie nie mam na to czasu. Praca, pasja, latanie, treningi. Poza akrobacjami trenuję sztuki walki, gdzie również mam swój team. Dodatkowo uprawiam żeglarstwo. Latem są akrobacje, jesienią trochę żeglarstwa, zimą dużo treningów fizycznych. Nie nudzę się. Dla mnie odpoczynkiem jest spędzanie czasu z przyjaciółmi, nawet jeżeli jest to trening. 

Dziękuję za rozmowę i życzę oczywiście tyle samo lądowań ile startów.

Fot. WWW.wroclaw.pl

Fot. MkSolak Fotografia