Niewątpliwie Biuro Promocji Gminy Brzesko jest jedną z najbardziej zarobionych jednostek organizacyjnych brzeskiego magistratu. Organizuje całą masę imprez promocyjnych: a to turniej sołecki, a to turniej szachowy, a to Dzień Kobiet. Tu się wręczy trochę „Siłaczek”, tam też trochę ”Siłaczek”, coś się miłego powie, cmok, cmok po rączkach i jest dobrze. Parafrazując znany i bardzo akuratny na tę okazję hit: „… przyszedł Krzysiu i przyniósł pączki, całuje rączki, całuje rączki”. W sumie bardzo niedroga i skuteczna metoda, a promocja gminy od gór aż do morza!
Kierownik Bigaj jest bardzo szarmancki. No może czasami coś mu nie wyjdzie, jak np. podczas powiatowego spotkania opłatkowego Kół Gospodyń Wiejskich, kiedy szybko podstawił autobus i kazał paniom zawijać się szybciorem jak nie chcą ciąć w zimowy wieczór do chaty z buta. Panie oczywiście nie chciały, więc szybciutko i bez szemrania (przynajmniej dającego się usłyszeć) udały się do środka transportu nagranego przez kierownika brzeskiej promocji.
Tym razem było inaczej, bo to kierownik Bigaj ze swoją objazdową trupą artystyczną odwiedził panie w ich miejscowościach. Nie było więc obawy, że trzeba będzie się nadwerężać po drodze w obcym terenie. Były nieśmiertelne tulipany i mniejszy lub większy zestaw „Siłaczek”, w zależności od wielkości wsi. Nasze wspaniałe panie oczywiście są warte nie tylko tulipana i „Siłaczki”, ale przede wszystkim prawdziwego szacunku na każdy dzień, bo cóż by to nasze życie było warte jakby tej lepszej części ludzkości nie było? Bardziej słodziaczki niż siłaczki. Popatrzy taka przedstawicielka płci nadobnej na przedstawiciela brzydszej części ludzkości ….i już pozamiatane, nie da się odmówić. Bo ”…twardy chłop co rękami łamie sztaby, względem baby, jak to dziecko, całkiem słaby!”
Wszystko pięknie, kierownik Bigaj ubrany w ekstremalnie elegancki frak, obiekt podziwu wszystkich samorządowców w powiecie brzeskim i okolicach, brylował we wszystkich remizach i domach ludowych. Rej wodził, śpiewał prawie jak czwarty tenor. Co prawda nie piękne włoskie bel canto np. „O sole Mio” (Słoneczko moje), tylko – też co prawda bardzo melodyjny – repertuar bardziej w stylu „Przepijemy naszej babci majty w kratę, majty w kratę, majty w kratę. Takie duże, flanelowe i włochate. Jeszcze dziś, jeszcze dziś, jeszcze dziś!” No cóż – każdy ma swojego czwartego tenora i swoje bel canto. W Brzesku mamy właśnie takiego. Kierownik Bigaj ma niewątpliwy talent do wodzirejowania. Na każdej imprezie się sprawdzi, a to we fraku, a to w ludowym kubraku – czyli krótko: ładnemu we wszystkim ładnie.
Pozostaje tylko pytanie, czy do tego powinno służyć Biuro Promocji Urzędu Miejskiego i jego kierownik? Czy gmina musi się promować u swoich własnych mieszkańców? Czy do zapewniania obywatelom rozrywki nie powinien służyć Miejski Ośrodek Kultury, który posiada odpowiednie zasoby finansowe, kadrowe, techniczne i jest do tego powołany? Talentu kierownika Bigaja szkoda zmarnować, ale może mógłby się zatrudnić w MOK-u jako wodzirej. Taki transfer mógłby stanowić dla tej niewątpliwie zacnej instytucji kultury znaczące wzbogacenie kadrowe.
Promowanie gminy, to nie robienie choćby całkiem sympatycznych lokalnych imprezek. To budowanie przemyślanego wizerunku gminy Brzesko jako dobrego i atrakcyjnego miejsca do inwestycji, bo od rozwoju biznesu zależy poziom życia mieszkańców i to, czy z optymizmem patrzą w przyszłość.
Biuro promocji gminy tym się właśnie powinno zajmować pozostawiając organizację lokalnych imprez kulturalnych wyspecjalizowanym w tym zakresie instytucjom, bo po to one są i za to mają płacone zatrudnieni tam pracownicy.
Oto sąsiednia gmina Szczurowa właśnie finalizuje uruchomienie 17-to hektarowej Strefy Aktywności Gospodarczej i wygląda na to, że te zabiegi zostaną uwieńczone powodzeniem. Samo utworzenie Strefy, choć bardzo pracochłonne, jeszcze nie gwarantuje sukcesu. Trzeba zachęcić inwestorów, przekonać ich że właśnie tu znajdą dogodne warunki dla swoich inwestycji. Nie jest to łatwe, bo podobnych stref jest w Polsce kilkaset. Aby osiągnąć sukces należy rozpocząć poważną kampanię promocyjną, być na dziesiątkach różnych spotkań, postarać się o prestiżowe nagrody które są cenione w świecie wielkiego biznesu itp.
W Bochni, która do swojej strefy ściągnęła już dziesięciu poważnych inwestorów i którzy zainwestują w niej setki milionów złotych, aby wypromować właśnie swoją Strefę, w ścisłej współpracy z wyspecjalizowanymi instytucjami postarała się, aby ten teren dostał aż trzykrotnie prestiżową i cenioną w środowisku biznesu nagrodę „Grunt na Medal”. Nie było to zadanie łatwe, bo taka nagroda jest tylko jedna na województwo, a ofert zgłoszonych przez samorządy co najmniej kilkadziesiąt. U nas co najwyżej możemy się postarać, żeby burmistrz Wawryka za 32 sms-y dostał tytuł „Osobowość Roku”. Samorządy ubiegające się o nagrodę „Grunt na Medal” musiały nie tylko przygotować atrakcyjny teren pod inwestycje, ale np. zaprezentować symulację wstępnych rozmów z potencjalnym inwestorem. Na to zadanie miały tylko godzinę. Bo dla dużego biznesu nie tylko sam teren się liczy, ale również profesjonalizm i zaradność gospodarzy którzy tym terenem zarządzają. Dopiero to wszystko połączone w całość, daje pełny obraz miejsca wartego lub niewartego inwestowania. Gdybyśmy nawet mieli taką Strefę Aktywności Gospodarczej jak w Bochni (ale na razie nie mamy i nie zapowiada się abyśmy w najbliższych latach mieli ją mieć), co nasi specjaliści od promocji mogliby gościom zaproponować? Chyba tylko czwartego tenora z uroczym bel canto i deklaracją: „przepijemy naszej babci domek śliczny, domek śliczny, domek śliczny. I zrobimy z tego domku, dom publiczny, jeszcze dziś, jeszcze dziś, jeszcze dziś”.
Czy w tej sytuacji można się dziwić, że powoli stajemy się skansenem małopolski? Świat nam ucieka, powstają kolejne strefy gospodarcze, ściąganie są do nich duże inwestycje. Wszystko oczywiście można zmienić, ale trzeba tego chcieć, a burmistrz Wawryka nie widzi takiej potrzeby. Według niego wszystko jest wprost wspaniale, to inni nam zazdroszczą i podziwiają. To zaś oznacza, że dopóki przy władzy jest Grzegorz Wawryka i współpracownicy których sobie dobrał, w gminie Brzesko po prostu nic się nie zmieni.
—
Jan Waresiak