Don't Miss
Home » Felietony » No masz babo placyk (zadziadowany)!

No masz babo placyk (zadziadowany)!

Jak od kilku tygodni wiemy, Gmina Brzesko jest najlepiej zarządzaną gminą w całej okolicy. Wszystko jest u nas najlepsze, a już najlepsze są publiczne wypowiedzi naszych gminnych menagerów. Powodują, że profesjonalne kabarety zaczynają powoli bankrutować. Nie upłynęło wiele wody w Uszwicy od kiedy dowiedzieliśmy się, że w Brzesku jest już wszystko wyrychtowane na cacy, kiedy nasza piękna gmina znowu zaistniała w mediach –  tym razem w telewizji.

Otóż okazało się, że jednak nie wszystko jest cacy, a dotyczy to mianowicie ekologicznych (a jakże) placów zabaw dla dzieci. Place zabaw dla naszych najmłodszych miały być bezpieczne (to oczywista oczywistość) ale miały też być estetyczne i ekologiczne, bo ekologia jest w modzie. Ekologiczność miała polegać na tym, że infrastruktura, czyli wszelkie zabawki: zjeżdżalnie itp., zostaną wykonane z drewna. Umówmy się że ta ekologiczność jest dosyć dyskusyjna, ale niech będzie. W każdym razie ekologiczne i estetyczne wyposażenie placów zabaw z czasem zaczęło wyglądać coraz mniej i mniej estetycznie, mało ekologicznie, a już bez wątpienia najmniej bezpiecznie. Można wręcz uznać, że zaczęło stwarzać zagrożenie i być niebezpieczne dla potencjalnych użytkowników.

Nie trudno sobie wyobrazić co by się mogło stać, kiedy pod dzieckiem załamałaby się jakaś całkowicie przegniła drabinka czy huśtawka! Albo, co gorsza, mały obywatel wbiłby sobie zardzewiały gwóźdź, wybił oko, czy doprowadził do jakiegoś innego nieszczęścia, ulegając wypadkowi na „ekologicznym”  placu zabaw!

Robienie zjeżdżalni czy huśtawek z drewna to w sumie nic nadzwyczajnego. Wiele osób ma takie elementy architektury w swoich ogrodach. Odpowiednio zadbane i konserwowane, faktycznie są ładne i  potrafią z powodzeniem spełniać swoje funkcje przez długie lata. Na wielu palcach zabaw, nawet tych publicznych, takie zabawki są budowane.

Nie trzeba jednak nadzwyczajnego doświadczenia życiowego, żeby wiedzieć, że wykonane z drewna urządzenia muszą być odpowiednio konserwowane i zabezpieczane.  I oczywiście byłoby nie od rzeczy robić to co roku (a w miarę potrzeby nawet częściej), a nie co dziesięć lat!

Tak się bowiem składa, że drewno, chociaż z upływem czasu i pod wpływem warunków atmosferycznych po prostu gnije, ale mimo wszystko nawet najsłabsze drewno nie gnije w miesiąc. Żeby doprowadzić do takiego stanu drewno tej grubości jak widać na zdjęciach z placu zabaw w Jasieniu, trzeba ładnych parę lat! Jeżeli teraz jest to spróchniała i przegniła ruina, to nie wykluczone, że te urządzenia były postawione jeszcze za poprzedniego burmistrza. Mieszkańcy pewnie pamiętają, kiedy to miało miejsce. Po stanie tych zabawek widać, że przez długie lata nawet pies z kulawą nogą się nimi nie  zainteresował. A jeżeli mimo wszystko pies z kulawą nogą wyraził jakieś zainteresowanie rzeczonymi urządzeniami, to chyba tylko po to, żeby je potraktować ciepłym moczem.

Stan estetyki i co ważniejsze, zagrożenia dla bezpieczeństwa spowodował, że rodzice dzieci doprowadzeni do szewskiej pasji, poinformowali o wszystkim media. No i tym sposobem Brzesko znowu dało o sobie znać i w świat poszły obrazy „ekologicznego inaczej” placu zabaw w Jasieniu. Czynnikiem ubocznym (obok wielkiej sławy) jest to, że w magistracie nastąpiło wzmożenie remontowej biegunki. Tak to już bowiem jest, że chyba jedynym sposobem zmotywowania Grzegorza Wawryki, do jakiegokolwiek ruszenia się, jest poszukanie przez mieszkańców pomocy mediów. Powinno to być czymś absolutnie ostatecznym, a staje się ostatnią deską ratunku w sprawach które w innych gminach są po prostu załatwianie na bieżąco i bez blasku telewizyjnych jupiterów.

Sekretarz gminy Pan Stanisław Sułek wyjaśnił w TV Kraków przyczynę tego smutnego stanu rzeczy. Otóż przyczyna jest bardzo prosta: wszystko wynika z nadmiaru. Gmina ma bowiem kilkanaście placów zabaw i chociaż wynajmuje specjalistyczną firmę, to nie może nadążyć z tym remontowaniem i konserwacją. Powiedział to w materiale wyemitowanym w TV Kraków! Co się będzie ograniczał. Może burmistrz mówić w radiu RDN że już nie ma czego w gminie rewitalizować, to może i Sekretarz w telewizji powiedzieć, że nie ma kiedy placów remontować. Co to, sekretarz gorszy? Też chce w mediach zaistnieć!

Tak więc wynajęci specjaliści jeżdżą i spisują co trzeba wymienić i tak im czas leci, że nie mają kiedy remontu zrobić, a wredne drewno nie ma żadnego zrozumienia dla ciężkiej pracy gminnych rejestratorów. Nie chce poczekać na swoją kolejkę do wymiany, tylko ordynarnie gnije! To tak jak w słynnym kawale o robotniku, który na pytanie dlaczego tak biega po placu budowy z pustymi taczkami, mówi, że normy takie wyśrubowane, że nawet nie ma czasu taczek załadować.

Gmina Brzesko staje się lokalnym kabaretem, dostarczycielem prawdziwych (i to jest, niestety, smutne) powodów do drwin i niekończących się podśmiechujków w całym regionie.

Taki styl zadziwiania mieszkańców wybrał Grzegorz Wawryka i to się jakoś udziela urzędnikom, bo przykład idzie z góry. Jak wiadomo, burmistrz Grzegorz Wawryka już na starcie przed dziesięciu laty zasłynął oryginalnym wyżaleniem się, że złożona mu została propozycja objęcia stanowiska wiceburmistrza w zamian za wycofanie się z drugiej tury wyborów.  Prasa okrzyknęła to „korupcją polityczną”. Dotknięty do żywego tak poniżającą propozycją, został przedstawiony jako polityczna cnota, którą niegodnie próbują nadszarpnąć ludzie o niskim morale politycznym (a w każdym razie nie tak cnotliwym jak morale Grzegorza Wawryki). Dziesięć lat później, czyli kilka tygodni temu, na antenie Radia RDN Małopolska, zasłynął równie rewolucyjnym poinformowaniem zdumionego świata, że w Brzesku „w tej chwili nie mamy czego rewitalizować”. To miało usprawiedliwić fakt, że gmina Brzesko jako jedyna w całym powiecie brzeskim nie przedstawiła dobrego programu rewitalizacji i w związku z tym atrakcyjne środki które mogliśmy wykorzystać, po prostu przeszły nam koło nosa. Teraz, dzięki błyskotliwej wypowiedzi radiowej burmistrza Wawryki, wszyscy wreszcie mogli się dowiedzieć prawdy, że środki nie przeszły nam koło nosa, tylko my ich zwyczajnie nie  potrzebujemy, bo wszystko już jest.

Dowiedziawszy się tego z poważnego opiniotwórczego radia RDN wszyscy wójtowie i burmistrzowie w okolicy mają traumę i rozważają skorzystanie z pomocy Ośrodka Interwencji Kryzysowej. Czują się życiowymi nieudacznikami, bo mimo ciężkiej i pełnej sukcesów pracy na rzecz swoich samorządów, nadal jednak mają co u siebie rewitalizować i daleko im do osiągnięć Brzeska, które pod gospodarską ręką i okiem Grzegorza Wawryki, wszystko już ma porobione (ostatnio to nawet i schody). No nie da się ukryć, że faktycznie mamy porobione, i to bardzo mocno!

Jan Waresiak