Don't Miss
Home » Felietony » Nowy rok……

Nowy rok……

Nowy rok……nowa nadzieja…nowe marzenia do spełnienia…

Niezwykle szybko upłynął pierwszy miesiąc nowego 2012 roku. Mam, zresztą nieodparte wrażenie, że z biegiem lat, czas generalnie biegnie coraz prędzej i to prawdopodobnie, za nasza własną przyczyną. Ciągle się spieszymy, by każdego dnia osiągnąć więcej niż poprzedniego. Przeżyć jak najwięcej i dostarczyć sobie i innym nowych oraz silnych wrażeń. Jest pewne, iż trzeba mieć cel i marzenia, ale ważne by były na nasze możliwości. Wyzwania są przyczynkiem do rozwoju. Muszą być jednak realne, bo częste niepowodzenia podcinają nam skrzydła.
Zazwyczaj, gdy rok cyfrę zmienia, wiele osób obiecuje sobie i wszystkim wkoło, różne rzeczy. Moi znajomi rzucają palenie. Niektórzy już po raz dziesiąty. Daj im Boże by tym razem skutecznie. Inni zamierzają kolejny raz, na zawsze pozbyć się zbędnych kilogramów, co też w praktyce okazuje się niezbyt łatwe. Niezależnie, czy jest ich kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt. Są też tacy co mają w planie zmianę trybu życia na zdrowy. Czyli: codzienna gimnastyka, bogate w jarzyny i owoce pożywienie, częste spacery i właściwe wysypianie się. Koleżanki, w przypływie energii kupują karnety na siłownię lub basen, a potem odkładają je, niewykorzystane z braku czasu albo chęci na półkę, na pastwę kurzu. Takich i innych zobowiązań noworocznych wobec siebie i reszty świata podejmowanych przez nas wraz z nadejściem stycznia, mogłabym przytaczać bez końca. Państwo zapewne też…
Początek kolejnego roku naszej ziemskiej wędrówki, wszystkich napawa nadzieją na coś lepszego we wszelkich jej dziedzinach. Liczymy po cichu, a czasem głośno, że wiele spraw przybierze lepszy obrót. Pojawi się jakaś nowa jakość, pozytywne wibracje itp. Ta nadzieja sprawia, że czujemy się na tyle silni, by podołać wszelkim wyzwaniom. Wierzymy, że nie będziemy powtarzać kolejny raz tych samych błędów. Wraz z zakupem kalendarza na najbliższe 365 dni, odnajdujemy w sobie siłę, aby zacząć jeszcze raz dzieła jakich w poprzednich latach nie udało się zrealizować lub wpisujemy tam zupełnie nowe zadania.
Niestety często, gdy nadchodzi grudzień konstatujemy z przykrością parę porażek i z zazdrością spoglądamy na tych, którym się powiodło .Jak sadzę podstawową przyczyną niepowodzeń jest porywanie się na działania przerastające nasze możliwości oraz nakładanie na swe barki zbyt wiele spraw. Osobiście, rzadko postanawiam, że zaraz po sylwestrowej nocy, np. rzucę palenie, bo wiem ,że w moim przypadku to mało realne. Nie decyduję się również na uprawianie codziennej porannej gimnastyki, bo tego po prostu nie lubię.  W ogóle z początkiem stycznia, nie przejawiam większej niż zwykle chęci do zmian oraz nie obiecuje samej sobie czy innym przysłowiowych ,,gruszek na wierzbie”. Skupiam się raczej, na jeszcze lepszym wykonywaniu tego co i tak mam już w zakresie dość licznych obowiązków. Nowe cele i tak się pojawiają, a marzenia zawsze są. Zresztą, wychodzę z założenia, że na przełomową decyzję oraz że każdego poranka można pokusić się na wielkie lub małe wyzwanie. Ważna jest konsekwencja. Gdy mija euforia związana z ułożeniem sobie planu działania i nadziejami, że tym razem na pewno się uda, przychodzi czas na realizację. W tym miejscu zwykle zaczynają się schody, bo początkowy zapał zaczyna słabnąć, a dążenie do wyznaczonego, ambitnego celu okazuję się trudniejsze niż przewidywaliśmy. Choćby z tego względu, że pojawiają się w naszym grafiku nieprzewidziane przez nas zadania, które czy chcemy czy nie, po prostu musimy wykonać. Niestety często kosztem tych skrupulatnie zaplanowanych i cały misterny plan ,,bierze w łeb”.
Mimo tego, że wykonujemy je z sukcesem, czujemy niedosyt, że coś przez to nie zostało wykonane lub odwlekło się w czasie. Zupełnie niepotrzebnie. Warto przecież docenić samego siebie za pozytywną pracę nad niespodziankami i wykreślić bez wyrzutów sumienia z listy spraw do załatwienia to na co i tak nie wystarczy czasu, albo to, co niekoniecznie musimy wykonać. Usiądźmy wygodnie na kanapie. Zatrzymajmy się i podarujmy sobie trochę wolnego czasu, aby nabrać energii do czekających nas przedsięwzięć.
Sądzę też, że niekiedy warto, kosztem zupełnie świeżych celów, popracować skuteczniej nad tym co i tak wykonujemy każdego dnia lub dokończyć to co zainicjowaliśmy kiedyś tam, a nie starczyło nam sił lub paru godzin, by tego dokonać. Drobny sukces daję pozytywną energię i jest przyczynkiem do wielkiego. Można powiedzieć: ,,ładuje nam akumulator”. Przecież codziennie robimy wiele ważnych rzeczy. Tylko zapewne nie mamy świadomości jak one są istotne. Może by nam i naszym bliskim było lepiej. Wystarczy poświecić parę minut więcej na np. wspólny posiłek i rozmowę. W wielu domach, rodzina, niestety przez większość dni w tygodniu, się mija, bo każdy gdzieś pędzi. Zamieszanie jak na dworcu. Ktoś wchodzi, a wychodzi. Wszyscy jakby obcy. Obserwuję przykre zjawisko. W niedzielę, zamiast wspólnie spacerować po np. parku, polskie rodziny zdecydowanie częściej przechadzają się po centach handlowych. Atmosfera jaka tam panuje, raczej nie sprzyja rozmowom i wzajemnej bliskości jak np. wycieczka do lasu.
Nie śmiem, nikomu planować najbliższego weekendu, ale sugeruję długą rodzinną przechadzkę np. w okolice Pałacu Goetza, gdzie przynajmniej dziś jest przepiękna, bajkowa zima, bo wreszcie prószy oczekiwany przez wszystkich śnieg. Czekają tam na was wrażenia estetyczne. Daleko ciekawsze od tych, które mogą dostarczyć galerie handlowe. Gdyby pogoda nie dopisała, spróbujmy, łaskawym okiem spojrzeć na   gry planszowe zalegające na najwyższej półce w szafie i zdmuchnąć z nich kurz, aby razem zagrać np. w ,,Chińczyka”?
Ktoś kiedyś powiedział: że życie składa się z drobiazgów. Tak jest w istocie. Zadbajmy zatem, by nowy 2012 rok, w naszym przypadku składał się z dobrze wykonanych małych przedsięwzięć, ponieważ to one tworzą wielkie sprawy.
Życzę Państwu radości z każdego dnia oraz  małych i wielkich sukcesów (dokładnie w takiej kolejności) w każdej dziedzinie życia.

P.S. …..i taka drobna rada: gdy, na przykład ktoś z Was się odchudza i zamierza być lżejszym o np. 5 kg, jak zgubi gdzieś 1 kg niech, nie  myśli: och, jeszcze aż 4kg , tylko: super 1kg mam już mniej !!! Pozytywne myślenie to, co najmniej 40 % sukcesu w każdej dziedzinie.


Katarzyna Pacewicz-Pyrek

Podobne artykuły
„%RELATEDPOSTS%”