Don't Miss
Home » Felietony » Rozmowa z Cezarym Pazurą

Rozmowa z Cezarym Pazurą

Fot_Beata_Kadziolka,,PRAWDZIWA ŚWIĄTYNIA SZTUKI JEST W TEATRZE. TAM RODZĄ SIĘ TALENTY I TAM ODKRYWA SIĘ SIEBIE” CZYLI CEZARY PAZURA O AKTORSTWIE I KABARECIE, KTÓREGO JUŻ NIE MA.

Rozmawia Elżbieta Solak

W ostatnich latach jest Pana troszkę mniej na ekranie. Dlaczego?

Ja nie zauważyłem, że mniej występuję. Faktycznie mniej się udzielałem w filmach fabularnych ostatnio, ale to tak już jest w życiu. Każdy ma okresy intensywnej pracy i większego luzu. Ostatnio od czerwca pracujemy na planie serialu ,,Aż po sufit” telewizji TVN. Nadal jesteśmy w trakcie nagrywania zdjęć także gdybym nawet miał propozycje to nie mógłbym ich przyjąć. A potem tylko miesiąc przerwy i kolejna seria. Dodatkowo pracuję w Teatrze 6. Piętro i mam swoje występy estradowe.

Ma Pan czasami poczucie, że przez swoje role został Pan dla wielu widzów zaszufladkowany jako aktor komediowy?

Faktycznie tak się złożyło, że przeważająca ilość ról w moim dorobku to role komediowe. Ale myślę, że była to kwestia też młodego wieku i temperamentu. Podejrzewam, że teraz propozycji ról komediowych będę miał mniej. Zresztą wydaje mi się, że z pewnego rodzaju humoru już wyrosłem.

Zdarzają się sytuacje kiedy np. jest Pan z rodziną na wakacjach, a podchodzi jakiś śmiałek i mówi, żeby powiedział Pan coś śmiesznego?

Czasami tak jest. Młodzi ludzie często chcą usłyszeć coś śmiesznego, zwłaszcza jakieś kwestie z filmu. Czasami spełniam ich prośbę. Ale nie jest tego jakoś dużo.

..i mam wrażenie, że zupełnie to Panu nie przeszkadza?

Nie. Nikomu to nie może przeszkadzać. To jakaś część mojego zawodu, że ludzie chcą autograf, pogadać, usłyszeć tekst z filmu. Do tego trzeba się po prostu przyzwyczaić.

A czy rozśmieszanie ludzi samo w sobie to trudna sztuka?

W ogóle granie na emocjach jest bardzo trudne, a przecież śmiech to właśnie ich objawy. Dlatego właśnie ludzie tak lubią sport, wszystkie rywalizacje bo one są niepowtarzalne. Idziemy na stadion, lub zasiadamy przed telewizorem bo kibicujemy komuś, chcemy, żeby ktoś wygrał, patrzymy co się będzie działo. A kiedy mamy to osiągnąć w teatrze bądź kinie to wyższa szkoła jazdy. Musimy to sobie wymyślić, obudzić emocje w widzach za pomocą wyobraźni. A żeby aktor mógł wzbudzić w widzach emocje to musi najpierw wzbudzić je w sobie, a to nie jest łatwa sprawa. My żyjemy, zwyczajnie stąpamy po ziemi, mamy rodziny, normalne organizmy. Miałem kiedyś taki moment w życiu kiedy nie było mi do śmiechu,na musiałem ludzi rozbawiać. To piekielnie ciężkie chwile.

Niedawno Jerzy Kryszak powiedział, że tyle lat występuje, a dopiero teraz dowiedział się, że to co robi to Stand Up.

Tak, wchodzą takie nazwy bo jak jeden człowiek stoi i mówi to nazywają to Stand Up, albo One Men Show. Ja sam wolę tak nazywać swoją pracę bo ja nie robię kabaretu. Ja jestem z pokolenia dla którego kabaretem były inscenizacje Kabaretu Starszych Panów, gdzie oprócz dialogu i monologu była jeszcze piosenka. To była pełna kreacja. O czymś ten kabaret mówił. W tej chwili kabaret kojarzy się ze skeczami, które wykonują kabarety. Przebierają się za policjantów, księży. Ja się nie przebieram. Chociaż miałem taki epizod z Pawłem Dłużewskim, że wchodziłem w jakimś przebraniu. Ale to były czasy bodajże 13 Posterunku, więc mogłem sobie na to pozwolić. Trzeba by się było zastanowić czy Stand Up to dobra nazwa dla tego co robi Jerzy Kryszak czy Cezary Pazura. Ale z kolei czy kabaret to dobra nazwa dla tego co robią teraz młodzi ludzie? Oni grają skecze na jakiś dany temat. Z mniejszym lub większym powodzeniem, ale kabaretem to nie jest. Kabaret skończył się na kabarecie Tey Zenona Laskowika. Tam były wszystkie elementy, które ja uważam powinien mieć prawdziwy kabaret.

A Pan ma poczucie, że w polskim świecie kabaretowym coś się zmieniło? Czy inna jest również publiczność?

Widzi Pani, publiczność jest taka, jaką kształtuje świat. A świat z kolei kształtują media takie jak telewizja, która ma ogromny wpływ. Internet. Jest masa kabaretów internetowych, którzy nie pojawiają się na scenie, a ludzie to oglądają. Są to krótkometrażowe filmiki. Ale cały czas są to skecze. To jakiś pewien rodzaj nowości, za którą ja jeszcze nie nadążam. Jak to mówi mój kolega, ja jestem bardziej analogowy niż cyfrowy w swoich pracach. A publiczność ewoluuje, tak jak postępuje świat. Inaczej robiło się żarty za czasów komuny kiedy była cenzura, a inaczej robi teraz kiedy pozornie nie ma cenzury, ale jednak istnieje ona w każdym z nas bo każdy ma takiego cenzora w jakim klimacie został wychowany.

Pan też ma swojego?

Tak. Mój nazywa się dobre obyczaje i dobre wychowanie. Pewnych rzeczy na scenie nie robię. Nie używam słów wulgarnych, nie szargam świętości. Staram się omijać politykę. Zajmuje się po prostu obyczajowością.

Obecnie można Pana oglądać w serialu ,,Aż po sufit” emitowanym przez stację TVN? Wiele osób mówi, że w takiej roli jeszcze Pana nie widzieli?

Czas najwyższy! Kogo ja mogę grać? Cezarego z 13 Posterunku, który ma 30 lat raczej nie zagram. Pora na postać Andrzeja Domirskiego, ojca dorosłych dzieci. Faceta z brodą i doświadczeniem. Staram się, żeby to był ciepły bohater. I nie smutny. W końcu on też ma wesołe fragmenty w serialu.

Po tylu latach pracy, doświadczeniach oraz znajomości zawodu nie żałuje Pan drogi życiowej?

Nie! Broń Boże!

Co by Pan powiedział swoim dzieciom, gdyby kiedyś oznajmiły, że chcą być aktorami? Zachęcał by je Pan czy odradzał?

Moja córka najstarsza Anastazja jest na trzecim roku Warszawskiej Szkoły Filmowej. Co z tego, że jej odradzałem? Na wybory naszych dorosłych dzieci nie będziemy mieć wpływu nigdy. A póki dzieci są małe trzeba się nimi nacieszyć.

A co z reżyserią?

Teraz jestem na etapie przewartościowywania swojej kariery bo czuję, ze jakiś etap w moim życiu się skończył i chcę wrócić do początku. Jak się nie wie co ma robić to musi się wrócić do początku.

Czyli?

Do momentu kim się było po ukończeniu szkoły teatralnej. Ja jak ją skończyłem to poszedłem do teatru. Prawdziwa świątynia sztuki jest w teatrze. Tam rodzą się talenty i tam odkrywa się siebie. Na szczęście udało mi się wrócić na scenę i gram w teatrze 6. Piętro w spektaklu ,,Bóg mordu”. Gramy już drugi rok, przy pełnej sali, z owacjami na stojąco. Czekam teraz na jakąś kolejną ciekawą propozycję teatralną.

W takim razie serdecznie Panu życzę kolejnych interesujących wyzwań teatralnych.

DZIĘKUJĘ ZA ROZMOWĘ.

Elżbieta Solak

Foto. Beata Kądziołka