Grzegorz Wawryka nie tyko zamierza kandydować w gminie Brzesko, gdzie zrobił już wszystko co było do zrobienia, a zrobi jeszcze więcej. Równie energicznie zabiera się do podboju powiatu, gdzie obecny Starosta Andrzej Potępa jest niedostatecznie dobry (bo jeszcze nie zrobił wszystkiego, co było do zrobienia i nadal się stara coś robić).
Pierwsze przymiarki miały miejsce już kilka miesięcy temu, jeszcze pod przepisani poprzedniego Kodeksu Wyborczego. Plan był bardzo prosty i bardzo właściwy: Grzegorz Wawryka miał kandydować na burmistrza Brzeska i równocześnie na radnego powiatowego, gdzie miał być czarnym koniem, czyli inaczej mówiąc koniem pociągowym, lub jak też ktoś woli, lokomotywą wyborczą. Miał pociągnąć listę i spowodować, że lista wejdzie do powiatu jako ta, która będzie przysłowiowym języczkiem u wagi, czyli bez której nie da sie stworzyć większości w radzie Powiatu i powołać Zarządu. W ten sposób Grzegorz Wawryka zostałby tym który dzieli władzą w powiecie – inaczej mówiąc Grzegorz Władzodawca!
Gdyby przeszedł w wyborach na Burmistrza, to oczywiście zwolniłby miejsce w Radzie Powiatu, ale za pomocą swoich radnych mógłby kreować Starostę. Gdyby jednak wyborów nie wygrał, to na pewno przeszedłby do powiatu i wtedy chyba nikt nie ma wątpliwości, że gdyby był tym ”języczkiem u wagi”, to choćby był jeden jedyny na swojej liście i brakłoby tego jednego głosu, to właśnie On byłby Starostą. Grzegorz Wawryka może nie umieć przyciągać inwestorów, może odstraszać tych którzy mimo wszystko mieliby jakąś chęć w gminie zainwestować, może odsyłać ludzi z kwitkiem i kazać całować klamkę gabinetu przez półmroku tym którzy chcą wybłagać remont wiaty przystankowej, ale jeżeli chodzi o stanowisko dla siebie, to potrafi być absolutnie bezwzględny. Zaciśnie usteczka i nie ustąpi nawet o krok. Tak właśnie, startując absolutnie z niczego, od kompletnego zera, zdobył przed laty stanowisko Starosty brzeskiego. Nie miał żadnych zalet i żadnych osiągnięć które by za nim przemawiały. Miał tylko determinację, żeby powiedzieć, że interesuje go wyłącznie stanowisko Starosty i nic poniżej tej funkcji. I ludzie mu ustąpili, choć cała logika i zdrowy rozsądek się przeciw temu buntowały.
Tak więc budowanie listy do powiatu było bardzo sensowne. Miał to być również potężny argument w rozmowach z PiS na temat poparcia kandydatury Grzegorza Wawryki na burmistrza w nadchodzących wyborach. W zamian miało być poparcie w Radzie Powiatu, co miało zapewnić PiS przejęcie władzy.
Zmiana w kodeksie wyborczym sporo zmieniła. Już nie można kandydować na wójta czy burmistrza i równocześnie na radnego powiatowego czy wojewódzkiego. Można najwyżej kandydować do rady gminy.
Dodatkowo ostatnia deklaracja brzeskiego PiS o wystawieniu dotychczasowego radnego powiatowego Sławomira Patera w wyborach na burmistrza Brzeska, przekreśliły nadzieje Wawryki, na co tak bardzo liczył, i o co z wielkim zaangażowaniem zabiegał. Widocznie jednak w PiS przeważył pogląd że zyski z poparcia Wawryki będą zdecydowanie mniejsze niż wizerunkowa strata w oczach wyborców. Doprawdy trudno sobie wyobrazić pozytywny przekaz hasła: Dobra zmiana – Grzegorz Wawryka! No bo jaka zmiana, jak nie ma zmiany. A jeżeli zmiana ma być „dobra” co oznacza, że do tej pory było źle, to dlaczego Grzegorz Wawryka? W tej sytuacji zdecydowanie bardziej adekwatnym byłoby hasło: Stara bida – Grzegorz Wawryka! Takiej lokalnej mutacji wyborczego hasła wyżsi przełożeni w Prawie i Sprawiedliwości by chyba jednak nie zaakceptowali. Stąd czarna polewka jaką uraczyli „Sprawdzonego Gospodarza” .
Grzegorz Wawryka musi więc zebrać te siły którymi może dysponować i walczyć samodzielnie. Mimo zmiany warunków, nie zrezygnował z tworzenia listy do powiatu. To zawsze jakaś deska ratunku, gdyby w gminie się nie powiodło. Co prawda, sam nie zostanie radnym powiatowym, bo ordynacja wyborcza zabrania mu kandydować, ale być może dzięki tym „swoim” radnym mógłby jakoś wpływać na wybór starosty. Oczywiście pod warunkiem, że „jego” radni po wyborze pozostaną wobec Wawryki lojalni, a nie pokażą mu gestu Kozakiewicza.
Od pewnego czasu Grzegorz Wawryka zabiega w różnych środowiskach i u różnych ludzi, żeby się zdecydowali na kandydowanie z jego listy do powiatu. O ile w gminie skompletowanie listy raczej będzie możliwe, bo po prostu burmistrzowi się nie odmawia jak się jest gminnym urzędnikiem, to w pozostałych okręgach nie jest to już takie pewne. Trudno znaleźć ludzi w sąsiednich gminach, którzy mają odpowiedni prestiż, szacunek społeczny i pozycję, którzy by się zdecydowali swoim nazwiskiem i oczywiście sporymi środkami wyłożonymi na kampanię wyborczą, wspierać plany polityczne Grzegorza Wawryki, mając na dokładkę perspektywę wyboru graniczącą z zerem. No cóż zobaczymy jak będzie, próbować każdy może, to nie zbrodnia. Na południu listę Wawryki ma tworzyć Tadeusz Kanownik, obecny Przewodniczący Rady Nadzorczej MPEC, którego Wawryka broni jak niepodległości, mimo znanych problemów z odwołaniem pana Pawła Majewskiego najbardziej chyba kompetentnego menagera w naszej gminie ze stanowiska Prezesa MPEC.
W normalnych warunkach taki Przewodniczący Rady Nadzorczej już byłby czasem przeszłym dokonanym. Ktoś jednak musi tworzyć listę do powiatu na południu, więc pan Kanownik może się radnym gminnym śmiać prosto w twarz, i nie pomoże nawet niezadowolenie Przewodniczącego Rady Miejskiej Krzysztofa Ojczyka. Po prostu tu chodzi o budowę zaplecza dla Grzegorza Wawryki, a więc nie będzie najmniejszych ustępstw. Nastąpi słynne zacięcie usteczek i Krzysztof Ojczyk może sobie pisać pisma ile chce i o co chce. Tak zawsze było, i tak będzie i tym razem.
W Brzesku lista do powiatu będzie stworzona. Zgodnie z ordynacją wyborczą, tych kandydatów może być 10. Nie wydaje się trudne by tylu „zmotywować” jak się jest burmistrzem. Niektórzy się nie zgodzili, więc od miesięcy są obiektem niezadowolenia obrażonej i urażonej dumy. Są jednak tacy, którzy nie odmówią. Brzeski Tout Paris (cały Paryż) czyli tzw. „towarzystwo” (bo każda społeczność ma swoje „towarzystwo” czyli Tout Paris), mówi, że „czarnymi końmi” Wawrykowego powiatowego rydwanu mają być Naczelnik Wydziału Infrastruktury Technicznej i Komunalnej Bogdan Dobranowski, Dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury Małgorzata Cuber i sam kierownik Biura Promocji Krzysztof Bigaj. Jak więc widać, Grzegorz Wawryka sięga bo najbardziej wewnętrzne rezerwy kadrowe. Nie wiadomo czy ostatecznie spełni się to co mówi nasz Tout Paris, bo rzeczywistość jest bardzo dynamiczna i tydzień do tygodnia niepodobny. W nasza miejska metropolia ma taką cechę, że jak ktoś kichnie na jednym końcu miasta, to na drugim mówią mu „na zdrowie”. Podobnie jest z dyskretnymi ustaleniami – zanim ucichną kroki rozmówcy, już mówi o tym „Tout Paris”. Jednak początki listy są bardzo prawdopodobne, o pozostałych kandydatach dowiemy się prawdopodobnie w najbliższym czasie. Hasło wyborcze ponoć ma brzmieć: Poszły konie po betonie!
Jan Waresiak
brzesko.info.pl