Wypadek w Jadownikach. W wyniku zderzenia ze stadem dzików kierowca zjechał na przeciwny pas ruchu i zderzył się czołowo z nadjeżdżającym samochodem ciężarowym. Skutki są tragiczne, trzyosobowa rodzina zginęła na miejscu.
Czy jednak naprawdę aż tak zadziwiająca? To się w końcu musiało stać. Ta tragedia wisiała w powietrzu i było tylko kwestią czasu kiedy to nastąpi. Do tej pory było już bardzo wiele wypadków z udziałem dzików i saren. Najczęściej jednak kończyły się zabiciem zwierzęcia i mniej lub bardziej poważnym uszkodzeniem samochodu, bo od kilku lat żyjemy dosłownie w dzikim kraju, czy też może w kraju dzików. Dziki rozmnożyły się w sposób wręcz niewyobrażalny. Łażą po drogach dosłownie całymi stadami, niszczą uprawy, wchodzą na podwórka pod sam dom. W domowych archiwach jest setki zdjęć zniszczonych upraw, zrujnowanych ogródków itp.
Nikt nie podejmuje żadnych praktycznych działań aby problemu się pozbyć. Co najwyżej Rada Miejska uchwali jakiś śmieszny i zupełnie bez znaczenia apel, żeby – ogólnie mówiąc – coś z tym zrobić. Wszyscy wzruszają ramionami i oglądają się jeden na drugiego. Zamiast tego, w ubiegłym roku w TEMI mogliśmy poczytać sobie pogaduchy łowczego, jak to się dziki mnożą na potęgę. No cóż, widocznie przejęły się informacjami że liczba ludności spada i uznały, że powinny spełnić swój patriotyczny obowiązek. Czasy takie dzikie, że tylko dla dzików klimat jest sprzyjający. Reszta kombinuje jak się stąd wyrwać.
Ale wracając do dzików, to, dosadnie mówiąc, co kogo obchodzi jak często one się mnożą?! Jak ktoś będzie miał ochotę zgłębiać taką wiedzę, to sobie w Wikipedii poszuka. Łowczy może sobie odpuścić przemyślenia w gazetach, a zająć się tym czym powinien, czyli regulowaniem stanu pogłowia. Jak już konkretnie chciał się zrealizować w gazecie, to powinien powiedzieć co myśliwi konkretnie robią , aby problem rozwiązać. Zgodnie z art. 3, ust. 3 ustawy Prawo łowieckie: celem łowiectwa jest uzyskiwanie możliwie wysokiej kondycji osobniczej i jakości trofeów, oraz właściwej liczebności populacji poszczególnych gatunków zwierzyny przy zachowaniu równowagi środowiska przyrodniczego.
Czy paradowanie przez dziki całymi stadami po drogach świadczy o właściwej liczebności populacji tego gatunku? Dziki to chyba powinny żyć w lesie, a nie chodzić po ulicach i stwarzać zagrożenie. Kilkanaście lat temu takie widoki były nie do pomyślenia. A przecież lasy nie zostały wycięte, nie jest ich mniej niż wtedy było. Kto i w jaki sposób ustala limit dzików do odstrzału. Czy w ogóle w myśliwskim towarzystwie są jeszcze ludzie kompetentni w tych sprawach? Poubierani w paradne stroje, w kapelusiki z piórkiem jak z żurnala mód, wypucowane buciki, które nie daj Boże sobie ubrudzić, bo by się kiepsko prezentowały na słitfociach na fejsie, pojawiają się czasami na towarzyskich mitingach chyba dla śmiechu nazywanych polowaniami. Były czasy, kiedy myśliwi wiedzieli czym sie zajmuje myśliwy, więc i polowania były normalne. Obecnie, jak udało mi się usłyszeć od pewnego człowieka, „myśliwi nam zniewieścieli”. No cóż, to dość delikatne i naprawdę miłosierne określenie dla tego snobistycznego towarzystwa. Przecież w ostateczności, jeszcze nie ma w Polsce przymusu być myśliwym. Jak ktoś nie ma to tego żadnego talentu i zamiłowania, to niech się za to nie bierze. Jest tyle aktywności gdzie można się zrealizować bez szkody dla innych. Koła łowieckie mają do spełnienia ważną społecznie rolę. Ich zadaniem nie jest dostarczanie rozrywki dla snobów, którym dla podrasowania własnego ego potrzebna jest na FB słitfocia jak to bohatersko – oczywiście cacanie ubrani – niczym dawna szlachta, polowanie uskuteczniają i na tle jednego, z trudem wspólnymi siłami zaciukanego dzika, po kolei sobie fotki robią. Koła łowieckie i obwody łowieckie to nie ekskluzywna piaskownica z dostępem wyłącznie dla znajomych kolegów z podwórka. Zadaniem kół łowieckich jest prowadzenie gospodarki łowieckiej, a nie dostarczanie rozrywki jego członkom. Aby spełniać to zadanie, prawo daje im wyłączność na polowanie. Gdyby ktoś nie będący myśliwym zapolował na dzikie zwierzę, to będzie kłusownikiem, czyli po prostu przestępcą ściganym przez prawo. Atak więc mieszkańcy zdani są na łaskę panisk z kół łowieckich. A jak tak, to mają też prawo wymagać. Nie jesteście Państwo świętymi krowami! Macie prawa, ale macie też i obowiązki! Coraz częściej zdesperowani ludzie, których pola są systematycznie niszczone, decydują się dochodzić odszkodowania przed sądem. Proszę sobie wyobrazić, że przedstawiciel koła łowieckiego nie wstydzi się wprost zapytać, czy poszkodowany koniecznie musiał na tym polu sadzić ziemniaki? Nie, nie musiał! Ale to jest jego pole, płaci z tytułu jego posiadania podatki, i ma prawo go używać zgodnie z jego gospodarczym przeznaczeniem! Ma do tego większe prawo, niż niewydarzony myśliwy do bycia myśliwym! Środowisko myśliwych nie chce, albo po prostu nie potrafi opanować sytuacji. Dzików z roku na rok przybywa, co powoduje już nie tylko utrudnienia dla mieszkańców, ale wręcz zagraża ich bezpieczeństwu.
Duża w tym wina samorządów, bo – ponownie wracając do ustawy Prawo łowieckie – zgodnie z art. 8, ust 3a roczne plany łowieckie sporządzane są przez dzierżawców obwodów łowieckich, po zasięgnięciu opinii wójta (burmistrza, prezydenta miasta), i podlegają zatwierdzeniu przez właściwego nadleśniczego Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe w uzgodnieniu z Polskim Związkiem Łowieckim. I żeby było jasne, dzierżawcą obwodu łowieckiego nie może być każdy kto sobie umyśli, tylko jest to wyłączny przywilej kół łowieckich Polskiego Związku Łowieckiego. Zaopiniowanie nie oznacza automatycznego przyklepania propozycji koła łowieckiego. Czy w ciągu ostatnich kilku lat, burmistrz choć jeden raz zwrócił się o uzasadnienie dlaczego właśnie taką ilość myśliwi zaplanowali do odstrzału? Przecież gdyby zwrócił uwagę , że według obserwacji mieszkańców, zaplanowana ilość jest zbyt mała, to myśliwi musieliby albo jakoś skorygować te plany, albo przedstawić metodologię jaką się kierowali ustalając liczbę zwierząt do odstrzału i ponosili by wówczas pełną odpowiedzialność za skutki szkód. Jeżeli burmistrzowi nie przyszło do głowy, żeby bardziej ofensywnie skorzystać z możliwości jakie daje mu prawo, to pośrednio ponosi odpowiedzialność za tę plagę, i gmina powinna mieszkańcom zrekompensować straty jakie z tego tytułu ponoszą. Żeby pozwolić sobie na tak luksusowe hobby jak uprawa choćby kilka rządków ziemniaków, trzeba ponieść koszty bardzo solidnego ogrodzenia, bo byle co dziki bez problemu rozwalą. Na jakiej podstawie ludzie mają być zmuszeni do ponoszenia kosztów ogradzania pól uprawnych, które są w istocie kosztami nieudolności władzy? Jeżeli wójt lub burmistrz nie potrafi zmusić myśliwych do prowadzenia prawidłowej gospodarki łowieckiej na swoim terenie, to Rada Miejska lub Rada Gminy, w konsekwencji takiego gospodarzenia, powinna podjąć uchwałę o zwolnieniu wszystkich z podatku rolnego, ponieważ de facto wszystkie grunty rolne powinny być traktowane jako nieużytki, jeżeli nie można ich uprawiać.
Dalsze zwlekanie z podjęciem radykalnych decyzji, to nie tylko świadectwo braku odpowiedzialności i lekceważenia mieszkańców oraz narażanie na coroczne znaczne straty materialne, zarówno poprzez zniszczenia jak i straty wynikające z braku możliwości prawidłowego gospodarczego wykorzystywania gruntów rolnych i związanych z tym korzyści – to wręcz doprowadzanie do sytuacji zagrożenia życia i zdrowia ludzi. Sytuacja staje się na tyle poważna, że niedługo (a może nawet już i teraz) zasadne byłoby rozważenie czy odpowiednie władze nie naruszyły przepisów kodeksu karnego mówiących o zaniechaniu obowiązków.
—
Foto: wikipedia
Jan Waresiak
,,Trzeba podnieść limity odstrzału i pozwolić na odstrzał samic! Tych dzików jest już za dużo! ,,
dZIKI KRAJ DZILIE PRAWO WAŻNIEJSZE PSY ,DZIKI ,BOBRY,ŻABY NIZ LUDZIE BEZ SCHRONISK,AZYLU PRZEJŚĆ PRZEZ JEZDNIĘ
Całkowicie zgadzam się z autorem tego artykułu.
Zasygnalizowany w artykule problem jest bardzo poważny! Wnioski warte rozważenia! Jednak artykuł bardzo słaby i po prostu złośliwy, silący się jedynie by wydawać się merytorycznym.
To paranoja żeby myśliwi i ich zwierzaki trzęśli krajem. Nie panują nad tym, strzelać większość z nich nie potrafi, a urzędnicy nie chcą lub nie potrafią na nich nic wyegzekwować!