W programie tegorocznej 40 edycji Festiwalu Filmowego w Toronto znalazł się film „Demon”. Opowiada on historię Piotra (Itay Tiran) który przyjeżdża z Anglii do Polski, by tu wziąć ślub z Żanetą (Agnieszka Żulewska). W starym domu otrzymanym w prezencie od przyszłego teścia (Andrzej Grabowski) zamierza urządzić rodzinne gniazdko dla siebie i narzeczonej. Plany komplikują się, gdy w przeddzień wesela kiedy mężczyzna znajduje ludzkie szczątki. W trakcie oględzin dochodzi do nieszczęśliwego wypadku. Piotr traci przytomność, a po odzyskaniu świadomości odkrywa, że jego makabryczne znalezisko zniknęło, a on sam nie potrafi przypomnieć sobie niczego z ostatnich godzin. Tymczasem rozpoczyna się wesele. Zaproszeni na ceremonię goście, na czele z bratem Żanety – Jasnym (Tomasz Schuchardt) dostrzegają, że z panem młodym zaczyna dziać się coś niepokojącego…
Oparty na motywach sztuki teatralnej „Przylgnięcie” Piotra Rowickiego, „Demon”, to pierwszy w historii krajowej kinematografii obraz, łączący najlepsze pierwiastki kina gatunkowego z pogranicza horroru i thrillera. Film Marcina Wrony w Toronto wyświetlany był w sekcji Vanguard, prezentującej „kino uderzające w publiczność surową, pulsujące estetyką, mówiące o wolności kultury i kina”. W 2010 roku w tej samej sekcji zaprezentowano film „Chrzest” Marcina Wrony. Film nawiązujący stylistycznie do kina grozy „Demon” trafi na ekrany 15 października 2015.
– Właśnie odbyła się premiera filmu ,,Demon” na festiwalu filmowym w Toronto, niebawem zostanie zaprezentowany także polskim widzom podczas 40. edycji Festiwalu Filmowego w Gdyni, gdzie powalczy o Złote Lwy w Konkursie Głównym. Zagraniczne media nie ustają w zachwytach. Myśli Pan, że polscy widzowie z podobnym entuzjazmem przyjmą film?
Zainteresowanie mediów, producentów, agentów sprzedaży, itp. , całkowicie przerosło nasze oczekiwania. Myślę, że to co wydawało mi się najbardziej ryzykowne, czyli połączenie groteski i horroru, spodobało się, jako nowa, odważna propozycja. Dodatkowo odwołująca się do spraw, o których wiele osób dobrze zdaje sobie sprawę. Konfrontacja z polskimi widzami dopiera przed nami. Nie mam pojęcia, jak odbiorą ten film, choć oczywiście chciałem opowiadać ciekawie – „w i straszno, i śmieszno”, ale przede wszystkim o czymś. Bardzo jestem ciekaw tych spotkań z polskim widzem.
– Zdjęcia do filmu, a dokładnie sceny wesela nakręcone zostały w dworku w Gminie Szczurowa. Dlaczego właśnie tam? Jak trafił Pan na miejsce, zapomniane nawet dla samych Szczurowian?
Szukaliśmy właściwego punktu do zdjęć bardzo długo. Nie chciałem tego miejsca całkiem budować od początku. Chciałem, żeby ono posiadało już własną historię, duszę. W Barczkowie tak właśnie było. Uwielbiam to miejsce i ludzi, którzy nam pomagali. Miejsce zostało odnalezione dzięki naszym współpracownikom. Przede wszystkim scenograf Annie Wunderlich. Tak się składa, że poniekąd to moje rodzinne strony. Pochodzę z Tarnowa.
Dziękuję za rozmowę
Elżbieta Solak
Foto. Marcin Wrona (L) z aktorami na planie „Demona” /materiały dystrybutora