Utrzymanie bazy sportowej należy do zadań własnych gminy. Jest to związane z obowiązkami dotyczącymi organizacji szeroko rozumianej działalności sportowej dla mieszkańców. Wiadomo, że aby wywiązać się z tego obowiązku i zapewnić możliwość uprawiania sportu, przynajmniej w pewnych dyscyplinach, konieczne jest posiadanie odpowiedniej bazy sportowej. Dlatego gminy w zależności od możliwości, gospodarności, zaradności oraz świadomości swoich gospodarzy, budują, remontują i utrzymują (pokrywają koszty utrzymania) obiektów sportowych.
Różnie to bywa w poszczególnych gminach. W jednych bardziej gmina angażuje się w utrzymanie bazy sportowej w innych w mniejszym zakresie. Jednak zdecydowanie najgorzej pod tym względem jest w gminie Brzesko.
Dopiero teraz delikatnie zaczyna docierać go władz, że nie można wszystkich ciężarów z tym związanych przerzucać na barki działaczy sportowych. Nie można się dąsać, że ktoś nie chce bez szemrania przejmować na siebie obowiązków należących do gminy. A do tej pory tak było, że wszystkie problemy związane z utrzymaniem obiektów sportowych spadały na barki członków Zarządu poszczególnych klubów. Przystępowali do pracy z entuzjazmem, aby stopniowo się coraz bardziej zniechęcać. No bo ileż można poświęcić własnego czasu na działalność społeczną: koszenie i wywożenie trawy która idzie w wiele hektarów w ciągu sezonu, wysypywanie linii itp. Ile godzin można być praczką, sprzątaczką, kosiarzem,? To jest praca na którą działacze z każdego klubu poświęcają setki godzin w ciągu roku. W gminie Brzesko nie tylko nikt za to przecież nie zapłaci, ale wręcz samemu trzeba sobie jeszcze pokryć koszty paliwa do kosiarki (kosiarkę też zresztą trzeba sobie samemu kupić). W porównaniu z np. sąsiednią gminą Borzęcin, Brzesko jest w jakiejś zupełnie odległej epoce. Nawet nie wiadomo do czego to właściwie porównać. Brzesko może w tym zakresie konkurować chyba jedynie z samym sobą.
Otóż w Borzęcinie na okres od 1 marca do 30 listopada na każdym boisku jest zatrudniony konserwator. Do zakresu jego obowiązków należy koszenie trawy na boisku, wysypywanie linii, a nawet pranie strojów! Nawet szkoda przepisywać tego co musi robić konserwator i jakie troski zostają zdjęte z barków tamtejszych działaczy sportowych. Prezesi brzeskich klubów sportowych mogą to wyczytać osobiście z załączonych kopii umowy. Tylko sprawcie dobre okulary, i niech Was nie ogarnia przerażenie – nie jesteście analfabetami, potraficie dobrze czytać po polsku, bo tam właśnie dokładanie tak pisze jak się Wam wydaje. A radni brzescy, jeżeli im z kolei się wydaje, że dbają o sport, to niech sobie też przeczytają, może ich to skłoni to autorefleksji.
Działacze sportowi z gminy Borzęcin mogą się zająć tym do czego zostali powołani – do prowadzenia szkolenia sportowego, organizowania rozgrywek itp. Nikt członków zarządu żadnego z klubów nie traktuje jak bezpłatnych parobków. Trzeba dodać, że środki na zatrudnienie konserwatora nie pochodzą z budżetów klubów na działalność sportową. Są to całkowicie dodatkowe środki, które zabezpiecza gmina i wynoszą one rocznie ok. 40 tysięcy złotych. Żaden klub nie jest dyskryminowany i wszystkie kluby mają zatrudnionego konserwatora. Wapno do wysypywania linii, paliwo do kosiarek czy też proszek do prania strojów są pokrywane ze środków na działalność klubów. Jakoś nikt tam nie robi problemów z tego że proszek do prania strojów może być zakupiony ze środków przeznaczonych na utrzymanie sekcji, bo to przecież chyba normalne że stroje sportowe trzeba prać, bo na tym między innymi polega ich konserwacja i utrzymywanie w stanie nadającym się do użytku (chociaż w Brzesku nie koniecznie). Natomiast wszelkie remonty sprzętu (kosiarek) są pokrywane z dodatkowych środków z gminy. Oczywiście wszelkie modernizacje, remonty na boiskach, renowacje murawy czy też ogrodzenia wykonuje gmina, ponieważ jest właścicielem obiektów.
Porównywanie gminy Brzesko z innymi gminami wygląda trochę karykaturalnie. Coś, co w okolicznych gminach jest już od lat standardem, u nas zaczyna być po troszku wprowadzane i przedstawiane jako niezwykła nowość i łaskawość władz. Dopiero od niedawna gmina zaczyna jakieś drobniaki przeznaczać na to, co od dawna powinna robić, bo to jest jej ustawowy obowiązek. Przecież nie żyjemy w rezerwacie (a może właśnie żyjemy?). Ludzie jeżdżą na mecze do sąsiednich gmin, patrzą jak utrzymane są obiekty sportowe, działacze się ze sobą kontaktują. Dłużej nie da się utrzymywać w Brzesku skansenu z epoki już nawet nie wiadomo jakiej. Potrzebna jest zmiana w podejściu do sposobu myślenia o finansowaniu utrzymania obiektów sportowych. To nie jest problem w prawnych możliwościach pokrywania tych kosztów, tylko właśnie w sposobie myślenia. Sport traktuje się jak kulę u nogi, jak piąte koło u wozu. Tak może myśleć tylko ktoś absolutnie nie mający wyobraźni i wiedzy na temat wartości wychowawczych sportu. Trzeba ten sposób myślenia ostatecznie zmienić, bo w porównaniu z innymi gminami, jesteśmy na szarym końcu.
—
Jan Waresiak