„Gość w dom Bóg w dom” to przysłowie opisuje Polskość tak trafnie jak to tylko możliwe. Już w XV wieku Wrocławski rycerz Mikołaj von Papplau porównując nas z innymi narodami zauważa, że zgodnie ze stereotypami jakie krążyły o Polakach wydajemy bardzo dużo na „pijatyki i zbytek”, zauważa też jednak, że bardziej niż inne narody „Polacy miłują uczciwość i honor”. Tradycji gościnności Polacy byli wierni zawsze. Tak pisze Dobrohna Kałwa książce „Obyczaje w Polsce” wydanej przez Wydawnictwo Naukowe PWN: Środowiska ziemiańskie pozostawały wierne staropolskiej tradycji gościnności. „Gościa na wsi nie przyjąć nie można” – pisała w swoim pamiętniku wileńdhska ziemianka Paulina Kończyna. Na kresach do 1939 r. każdy polski dwór, hołdując dawnym zwyczajom, był gotów przyjąć o każdej porze dowolną liczbę gości, nawet niezapowiedzianych. Mimo ponoszonych trudów związanych z organizacją życia w czasie wizyty z odwiedzin płynęły niezliczone korzyści towarzyskie. Goście byli niecenionym, bo bezpośrednim źródłem informacji. Dzielili się anegdotami o wydarzeniach niezwykłych i interesujących, „ploteczkami” o znajomych bądź powszechnie znanych osobach, nowinkami o trendach i modach lansowanych przez towarzyskie elity. Dzięki nim rozmowy prowadzone w salonie zyskiwały na świeżości, którą trudno było uzyskać na co dzień, gdy konwersacje prowadzone były w zamkniętym, stałym kręgu domowników i bliskich sąsiadów. Wizyta dawała także pretekst do ożywienia kontaktów towarzyskich z sąsiedztwem. Na cześć gości i ku ogólnej korzyści towarzystwa gospodarze organizowali spotkania w szerszym kręgu, którymi towarzyszyła zabawa, tańce, wspólne śpiewy i uroczysta kolacja.
Żeby nie było, że tylko z gościnności słyniemy. Zamiłowanie Polaków do honoru i uczciwości też było powszechnie zauważane i doceniane. Oto co o nas mówił Gilbert Chesterton – angielski poeta żyjący na przełomie XIX i XX wieku: Zawsze byłem stronnikiem polskiej idei, nawet wtedy, gdy sympatie moje opierały się tylko na instynkcie (…) Moja instynktowna sympatia do Polski zrodziła się pod wpływem ciągłych oskarżeń miotanych przeciwko niej; I – rzec mogę – wyrobiłem sobie sąd o Polsce na podstawie jej nieprzyjaciół. Doszedłem mianowicie do niezawodnego wniosku, że nieprzyjaciele Polski są prawie zawsze nieprzyjaciółmi wielkoduszności i męstwa. Ilekroć zdarzało mi się spotkać osobnika o niewolniczej duszy, uprawiającego lichwę i kult terroru, grzęznącego przy tym w bagnie materialistycznej polityki, tylekroć odkrywałem w tym osobniku, obok tych właściwości, namiętną nienawiść do Polski. Nauczyłem się oceniać ją na podstawie tych nienawistnych sądów – i metoda okazała się niezawodną.
Obecnie duża część polskiego społeczeństwa ma kompleks, że Polska leży na peryferiach Europy, że wszystko co dobre i ważne dzieje się w Europie Zachodniej. Jednak jak mawia red. Stanisław Michalkiewicz ten kompleks, jak wiele innych ma jedna wadę – nie ma pokrycia w rzeczywistości. Walijski historyk Norman Davies pisze o tym w książce „Serce Europy” poświęconej naszemu krajowi. Autor pisze w niej o tym jak nasze położenie – w samym środku Europy – przez wieki kształtowało nasz kraj i nasz naród. O tym można by długo pisać, jedno nie ulega wątpliwości Polska leży w kluczowym miejscu dla geopolityki Europy, a w konsekwencji całego świata, co oczywiście zawsze było naszym przekleństwem i błogosławieństwem.
A piszę o tym wszystkim dlatego, że obserwując Polskę dzisiaj widać, że te nasze cechy narodowe i tradycje nie zostały nam dane raz na zawsze. Może przyjść pokolenie, które uzna, że fajniejsze jest to co w innych krajach i w dzisiejszym globalnym świecie wchłonie ich kulturę, zapominając o naszej.
Nic tak nie przemawia do wyobraźni jak sukces. A trudno o większy sukces Polski, niż zwycięstwo w bitwie pod Wiedniem w 1683 roku, która miała wpływ na historię całej Europy. Król Polski Jan III Sobieski dowodząc zjednoczonymi wojskami Europy zwyciężył Turków, zatrzymując ich pochód na Zachód Europy. Zwycięstwo Naszego Króla miało wpływ na losy wszystkich krajów Europy. W jego szeregach walczyła m. in. Husaria – jedyna w swoim rodzaju, najlepsza wtedy na świecie formacja militarna, wymyślona przez Polaków, obecna tylko w Polsce. W nawiązaniu właśnie do tej wielkiej wiktorii już 6 września w Jurkowie odbędzie się Święto Tradycji Polskich. Z Wiednia przez Nowy Sącz i Jurków – obecnie powiat Brzeski – do Krakowa wracał wraz z orszakiem po bitwie pod Wiedniem Król Jan III Sobieski. I właśnie 6 września 2015 roku w Jurkowie w ramach Święta Tradycji Polskich będzie można spotkać prawdziwych Husarów z Pocztu Krakowskiej Chorągwi Husarskiej. Najmłodsi będą mogli wziąć udział w warsztatach kulinarnych i własnoręcznie ulepić pierogi, a także upiec ciasteczka. Będą mogli wziąć udział w animacjach poświęconych tradycyjnym polskim tańcom.
Jeżeli tradycyjna polska gościnność, honor i uczciwość są Wam bliskie i chcecie, aby kolejnym pokoleniom Polaków te wartości leżały na sercu, 6 września 2015 roku Jurków jest miejscem, które powinniście odwiedzić.
—
MM